01.

12.5K 913 571
                                    


dodaję wcześniej, bo bardzo ciepło przyjęliście prolog
zostawcie dużo komentarzy rybki i enjoy

*

Vittore

Roztrzepuję dłonią ciemne włosy i prostuję nogi na tyłach Rolls-royce'a. Vincente siedzi z przodu rozmawiając z Raffaelem będącym w całkowitym skupieniu na drodze. Celestina jest o dziwo bardzo poddenerwowana dzisiejszą wizytą w domu Santino, gdzie przecież to ja poznam w końcu moją Noemi.

— Według tego co ustaliliśmy z Marcello, Noemi póki co ma się o niczym nie dowiedzieć. Ma być powoli wprowadzana w mafijne życie rodzinny i liczymy, że ślub odbędzie się na początku lata... więc masz około ośmiu miesięcy na rozkochanie młodej Santino synu — instruuje, wlepiając spojrzenie w szybę. Kiwam głową wiedząc, że nie ujdzie to jego uwadze.

Nie mogę powiedzieć, że jestem spokojny. Nigdy jej nie widziałem. Nie mam pojęcia jakiego koloru są jej oczy, włosy... czy odnajdziemy wspólny język, znajdziemy tematy do rozmów i czy wizualnie mnie zainteresuje. Vincente nie odwołałby ślubu. Zależy mu na tym bym miał porządną żonę. Nie podobają mu się dziewczyny, z którymi dotychczas miałem kontakt. Nie przyprowadzałem ich do domu, bo nie powinny mieszać się w nasze życie. Nigdy nic więcej dla mnie nie znaczy. Szukałem rozrywki, bo moją stabilizacją od zawsze miała być ona.

Dwadzieścia minut później Raffaele parkuje na podjeździe. Przełykam ślinę i opuszczam samochód, kierując się wraz z rodzicami do sporej rezydencji Marcello. Miałem tylko sześć lat, kiedy widziałem go po raz ostatni, a mimo wszystko wciąż doskonale go pamiętam. Mocne rysy twarzy i kasztanowe włosy zaczesane do tyłu. Marcello Santino zawsze wyglądał na wpływowego mężczyznę, który nie pozwolił sobie wejść na głowę. Poznałem jego historię. Znam go jakby był i dla mnie kimś bliskim, nie tylko dla ojca. Długo czasu zastanawiałem się nad historią jej rodziców, u nas może być podobnie. Różnica jest taka, że to nie ja ją sobie wybrałem. Vincente postanowił za mnie, nie dając mi nawet możliwości bym samodzielnie zadecydował o własnym życiu. Od kiedy pamiętam wszystko było ustalone: ożenię się z Noemi, zostanę capo Los Angeles, wychowam syna na godnego następcę.

Vincente wchodzi jako pierwszy, kierując się od razu do jadalni. Ogromny szklany stół zastawiony jest jedzeniem i drogim alkohole. Jasna zastawa i kryształowe kieliszki podkreślają dobry gust Gianny, co można stwierdzić przyglądając się wnętrzu całego domu. Salon, jak i jadalnia są w jasnych kolorach. Marmur na podłodze i gładkie, jasne tapety w towarzystwie białych mebli. Kolorowe dodatki sprawiają, że nie czuję się jak w szpitalu tylko ładnej rezydencji.

— Marcello — mówi entuzjastycznie Vincente, ściskając już lekko siwiejącego mężczyznę. Cóż, mój ojciec również zmienił się przez trzynaście lat, pojawiło się wiele zmarszczek, siwizna. Jednak mimo wszytko wciąż trzyma świetną formę fizyczną. — Brakowało mi ciebie Santino.

— Don Beneventti, Celestino, Vittore zapraszam do stołu — uśmiecha się ciepło Gianna. Jasnobrązowe włosy, lekko podkręcone przy końcach kończą się na wysokości jej bioder. Ma bardzo delikatne rysy twarzy i wygląda zbyt młodo jak na matkę. Rozglądam się za Naomi, której wciąż brakuje, jednak Celestina układa mi dłoń pomiędzy łopatkami i prowadzi do stołu. — Zaraz do nas zejdzie — uspokaja mnie Gianna. Skinam jedynie głową.

— Czas wypić za te trzynaście lat rozłąki — komentuje Vincente, zasiadając na przeciw Marcello. Celestina siada wraz z Gianną po drugiej stronie, a ja tuż przy ojcu. Obok zostaje wolne miejsce najprawdopodobniej dla właśnie Noemi. — Obyśmy więcej się nie rozstawali na tak długo.

Vincere l'amore - ZOSTANIE WYDANE 06.07.2022Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz