część 1

11 2 0
                                    

Przez zasłonięte żaluzje wpadł promyk światła, który wybudził Tamare ze snu. Przez uchylone drzwi można było usłyszeć głos Richarda:-Śniadanie! Dziewczyna wstała z łózka zakładając na stopy swoje ulubione kapcie. W otwartej jasnej kuchni w powietrzu unosił się wspaniały zapach naleśników. Usiadła przy nakrytym wcześniej stole.

-jak się spało?- zapytał Richard podając talerze ze śniadaniem.

-dobrze-odpowiedziała Tamara-musisz wyjeżdżać?

-gdybym nie wyjeżdżał nie mieszkalibyśmy w centrum Francji...-przerwał biorąc kolejny kęs naleśnika.

-Paryż to zanieczyszczone miasto gołębi, w którym przeważają wyżej postawione białe dzieciaki-dodała Tamara.

-Paryż to też miasto miłości. Gdybyś znalazła sobie chłopaka, nie narzekałabyś tak. 

Tamara tylko prychnęła sarkastycznym śmiechem i odniosła pusty talerz po naleśnikach. Poszła do pokoju bez słowa zamykając za sobą drzwi. Zaczęła rozglądać się po szafie szukając ubrań, które mogłaby ubrać do szkoły. Dziewczyna wyszła z pokoju w szerokich spodniach, białym topie, luźnej koszuli taty i białych butach. Zarzuciwszy czarny plecak na plecy ucałowała tatę na pożegnanie i wyszła. Włócząc się po ulicach Paryża przed lekcjami spotkała swojego najlepszego przyjaciela Cesara.

-znowu chciałaś się spóźnić na lekcje co? Mówiłem ci to slaby pomysł...-powiedział.

-tak, tak wiem...mamy stanąć naprzeciw stereotypom i pokazać, ze jesteśmy wychowani i spokojni, ale mi się może nie chce-odparła wzruszając ramionami- ja chce chodzić na imprezy a nie grzecznie siedzieć w pokoju i nic nie robić ze swoim życiem.

-okej...to wieczorem możemy wyjść, ALE w szkole zachowujesz się naturalnie-zaproponował Cesar. Tamara tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się dyskretnie. Doszli do szkoły. Na korytarzach zadzwonił niemożliwie głośny dzwonek na lekcje, wszyscy rozeszli się do swoich sal. Tamara usiadła w przedostatniej ławce.

-dzień dobry uczniowie! Doszła do nas nowa uczennica, ma na imię Ophelia. Mamy dzisiaj zaszczyt ją poznać. Zajmij miejsce.-powiedziała nauczycielka. Do klasy weszła wysoka brunetka z zdezorientowana miną. Usiadła ławkę  przed Tamarą.

j-słyszałam że miała problemy z policja!

x-a ja że przeleciało ja cale miasto!

-możecie się przymknąć?!-powiedziała Tamara z sarkastycznym uśmieszkiem-nie przejmuj się...one poprostu takie są, głupie suki.

-dzięki...my się chyba jeszcze nie znamy...jak masz na imię?-zapytała Ophelia.

-Tamara...

-Ładne imię...bardzo orginalne- odparła nowa uczennica. Lekcja minęły jak zwykle, powolnie i nudnie. Tamara nieustannie patrzyła się w brudne okno. Wychodząc ze  szkoły poprosiła Ophelie o numer po czym pomknęła z uśmiechem do swojego przyjaciela.

-kto to?-zapytał Cesar.

-Ophelia, jest nowa...idzie z nami wieczorem...

-spoko... ładna jest haha

-no wiesz co-powiedziała Tamara szturchając przyjaciela ramieniem-ty się lepiej szykuj na obiecany mi wieczór. Dziewczyna wchodziwszy do domu napisała pod podany przez Ophelie numer "O 20 w barze przy kinie".

wieczór

Tamara ubrała obcisłą,krótką granatową sukienkę, na palce nałożyła przeróżne pierścionki a na szyje naszyjniki, aby "pokazać" swoja atrakcyjność i zachęcić kogoś do przeżycia z nią naprawdę gorących chwil. Gdy weszli do środka ich oczom ukazały się kompletnie pijane laski i faceci w ledwo oświetlonym ciasnym barze.

-dobra, wy się bawcie a ja skocze po drinki-powiedziała Tamara dając Cezarowi czas na "bajerowanie" Ophelii. Po kilku drinkach oboje dobrze się bawili, za to ona poszła na parkiet. Podczas gdy tańczyła dołączył się do niej wysoki, przystojny brunet. Gdy położył  ręce na jej talii i powoli zjeżdżał na biodra wczuła się i zaczęła pozwalać mu na więcej, większość powie ze to przez alkohol, ale to nie było to...ciągnął ich do siebie mocny pociąg. Po kilkunastu minutach tańczenia poszli w bardziej zaciszne miejsce, mieszkanie Tamary.

Tamara POV

Ledwo weszliśmy do ciemnego mieszkania a on już zaczą mnie całować po szyji i szeptać miłe słówka do ucha, zdążyłam jedynie włączyć radio aby zaciszyło to co miało się zaraz stać. Rzucił mną o łózko i ściągał swoją koszulkę. Oplotłam nogami jego barki i zbliżyłam się do niego. Zaczą mnie dotykać swoimi wielkimi rękoma. Pozwalam mu na wszystko. Czułam erupcje rozsadzającą jego spodnie. W jednym miejscu, tuz pod mostkiem zrobił mi malinkę. Zaznaczył mnie. Był tu.

inaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz