Pożywka

6 1 0
                                    

Spokojnie Kinna, wszystko będzie dobrze - odezwał się głos w jej głowie i poczuła jak traci czucie w kończynach od palców, kościami, nerw po nerwie, obraz pulsuje jej przed oczami, a zaraz później gaśnie kiedy upada na kolana i z chlupnięciem wody nurkuje twarzą w kanale. Czuła jeszcze chwilę jak jej ubranie przesiąkając ściekami przylepia się do ciała, jak przechodzi ją dreszcz kiedy chłodna woda ją opływa i duszność, kiedy nie zdołała złapać oddechu, a jej płuca zdawały się wypełniać cieczą

- Ana! - chyba ktoś krzyknął - An..

Później ulga przez chwilę, otwiera piekące oczy, widzi nad sobą cień człowieka. A więc nie zdołała uciec. Człowiek podnosi z jej mostka swoje ręce i przysiada obok

- chyba będzie żyć - znów odpływa, ale tym razem na dłużej.

Leży. Czuje coś ciężkiego i dużego na sobie, a będąc jeszcze jedną nogą w krainie snów przed jej oczami pojawiają się mary przeszłości. Marszczy brwi i gdy w ciemności rozbłyskają srebrne oczy zrywa się do biegu, z łatwością jakiej się nie spodziewała odrzucając z siebie przeszkodę. Gruby koc wpadł do kałuży na żwirowej ziemi i w jednym momencie czuje uderzający zewsząd chłód. Rozgląda się desperacko szukając drogi ucieczki w wszechobecnym zgiełku. Nigdy nie widziała tak wielu ludzi na raz.

Przysiadali na starych pufach, siedzieli na skrajach namiotów, popijając coś z kubków albo po prostu rozmawiając. Wszędzie na około nie pozostawiając jej dużego pola manewru. Zaczęli ją dostrzegać i obserwować, oddychała ciężko, oczy miała otwarte szeroko w wyrazie dojmującego przerażenia.

Spokojnie.

A więc przyjaciel nadal był u jej boku, nie zostawił jej, nie zdołali go zabrać, ale wciąż mogli próbować, mogli to zrobić. Zerwała się do biegu pomiędzy rozłożonymi matami i kartonami, dostrzegła płonący śmietnik i odskoczyła wystraszona do tyłu przewracając jakiś stolik, plansza do chińczyka i pionki poleciały z trzaskiem na metalowe garnki. Nieważne, żuciła się do dalszej ucieczki, miała złe przeczucie wpadała w przytłaczającą panikę. Obraz ciemniał jej zachodząc mroczną winietą, zaczęła dostrzegać dziwne rzeczy. Jakaś bestia tam była, myszkując między namiotami. Przebiegała poza jej polem widzenia, polowała, od czasu do czasu kłapiąc szczęką albo zachaczając wielkimi szponami o jakiś kamień. Coś syczało i skomlało nieopodal, zbliżał się.

I wtedy ktoś chwycił ją od tyłu, jego potężne ramiona zakleszczyły się na niej jak imadło, z którym nie mogła wygrać, choć szamotała się, gryzła i wbijała pazury. Mimo to świat nabrał swych zwykłych barw, a dziwne dźwięki i potwory odeszły

- spokojnie, Boże drogi - ręce zmieniały swoje położenie próbując skuteczniej ją unieruchomić - przecież to jest zwierzę. Kurwa Ana - ryknął wyraźne poirytowany gdy znów wpiła zęby w jego mięśnie. Zadarła głowę do góry; ciemne włosy, pieprzyk na obojczyku, blizna na policzku. Z nikąd wyłoniła się dziewczyna, której sylwetkę zdało jej się, że rozpoznała. Podeszła bliżej. Kinna dysząc ciężko wreszcie zaczęła z wolna nieruchomieć, niechętnie godząc się z porażką. Spoglądała na nią spomiędzy rozczochranych włosów dzikim spojrzeniem pochwyconego zwierzęcia, ale wzrok Any był ciepły i spokojny

- Adria? - spytała z nadzieją czując jak jej oczy zachodzą łzami. W spojrzeniu dziewczyny odnalazła otuche. Chłopak poczuł jak dziewczynka opada z sił i przestaje się opierać

- nie, Ana - uśmiechnęła się dziewczyna.

Zła osobaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz