Dni były spokojnie. Z Litwą cały dniami polowaliśmy,graliśmy w kości a letnimi popołudniami jezdziliśmy na polowania. Nasz związek wzmacniał się rozkwitał. Dwadzieścia - pięć lat minęło jak okiem wspomnie migneło
W tym czasie odeszła moja biedna Jadwiga razem z jej dzieciątkiem. Żałoba trwała cały rok. Król Jagiełło smucił się okrutnie po stracie dziecka i zaczął się obawiać jednej rzeczy która, kiedyś pewną teraz nue do końca. Albowiem, jego jedyna pewność do korony Polski umarła, teraz bardzo łatwo by było go łatwo obalić. Musiał więc obmyślić nowy plan zatrzymania Polskiej korony, tronu i królestwa.
Zaczęliśmy sie z Litwą martwić poważnie że, po pięknych 25 latach unia pryśnie jak bańka mydlana.
{OD TEGO MOMENTU STRACIŁAM ZAPIS KTÓRY, BYŁ LEPSZY I PISZĘ TO PO 2 MIESIĄCACH ZAŁAMANIA BO PRAWIE SKOŃCZYŁA BYM RODZIŁA 2 MIESIĄCE TEMU. ALE, MUSIAŁAM DO SIEBIE DOJŚĆ. KOMPUTER MI POSZEDŁ I STRACIŁAM ORYGINAŁ KTÓRY, BYŁ ZAJEBIŚCIE LEPSZY I MOMENTAMI TAM GDZIE, POWINNO BYĆ, ŚMIESZNIE BYŁO ZAJEBIŚCIE ŚMIESZNIE. LECZ, PO 2 MIESIĄCACH KIJA PAMIĘTAM DLATEGO PRZEPRASZAM WAS ZA TO ALE, STRATA DANYCH BYŁA W PÓŁ MOJĄ WINĄ BO NIE ZROBIŁAM NA WATTPADZIE KOPI ZAPASOWEJ TYLKO, PISAŁAM U SIEBIE NA WORDZIE. A TAK MUSZĘ ODPISYWAĆ OD NOWA. UDOSTĘPNIĘ WAM KAWAŁEK ZA TO ŻE, NIC DŁUGO NIE BYŁO A DRUGĄ CZĘŚĆ POSPIESZĘ SIĘ I NAPISZĘ W TYM TYGODNIU Z TEGO CO JESZCZE PAMIĘTAM W GŁOWIE.} {OGÓLNIE KAWAŁEK MIAŁAM ZAPISANY TEN DO MOMENTU, GDZIE LITWA JEST NARRATOREM BO UŻYŁAM WTEDY, SPEACH TO TEXT WIĘC, MOGĄ BYĆ BŁĘDY KTÓRYCH, NIE ZAUWAŻYŁAM WCZEŚNIEJ. GŁÓWNYM BŁĘDEM JEST ZMIANA PŁCI Z MĘSKIEJ NA ŻEŃSKĄ BO JAK CZYTAŁAM TO MOMENTAMI ZAPOMINAŁAM ŻE, MAM MÓWIĆ JAK POLSKA W SENSIE JAK FELIKS A NIE FELIKSA. XD TAKŻE, WYBACZCIE JA NADAL PO 2 MIESIĄCACH JESTEM ZŁAMANA BO ORYGINAŁ BY ZAJEBISTY I LEPIEJ OPISANY, ŚMIESZNIEJSZY. CÓŻ POSTARAM SIĘ PÓŹNIEJ, OBIECUJĘ WAM TO. TERAZ PISZĘ NA TELEFONIE BO KOMPUTER TO W OGÓLE RIPOSARE IN PACE JAK TO MAWIAŁ EZIO. }
Siedziałem w pokoju przy oknie z niewyraźną miną
- Dopiero co nauczyłem się żyć z drugą osobą a... Ty Boże teraz mi go odbierasz...Nie znane są twoje wyroki .- Drzwi zaskrzypiały i ktoś wszedł do pokoju. Nie chciałem, patrzeć byłem przygnębiony i zmęczony tą sytuacją. Ktoś nad mną stanął i po chwili zaczął mówić.
-Co ci - Odezwał się głosem pełnym zatroskania - Nic! - Rzekłem marudnie a on i szturchnął mnie leciutko za kolano.
- Przecież, widzę znam cię dłuższe od 25 lat i wiem że, coś cię trapi.
- ach - Westchnąłem, spuszczając wzrok. - Cały czas boje się że, cię stracę. Boję się że, to się może naprawdę stać właśnie, wtedy kiedy najmniej będę się tego spodziewać i będę szczęśliwy. On tylko, uśmiechnął się szeroko.
- Czemu tak myślisz? jak widzisz że, nigdzie się nie wybieram.
- A, ja nie mówię że teraz ma się to stać....Ale, chodzi mi o to że, teraz kiedy Jadwiga nie żyje Jagiełło może stracić tron i wtedy układ nasz zniknie nasza Unia przestanie egzystować, wszystko zacznie się sypać. Nic i tak nie jest przecież wieczne. Spojrzałem smutnym wzrokiem na okno. - teraz kiedy się do ciebie przyzwyczaiłem.
- Przyzwyczaiłeś? co masz na myśli. - Spojrzałem na niego zaczerwieniłem się ze wstydu przed słowami które, miałem wypowiedzieć.
- Że... cię polubiłem bardzo mocno. - Litwa, uśmiechnął się. Usiadła obok mnie przy oknie i złapał za ramię przyciągając mnie do siebie by w czochrać moją czuprynę.
-Ach.. ja też cię lubię Polska nawet kiedy, czasem mam cię dość.
- Dość!!!??? - Krzyknąłem zdziwieniem.
-Nic, nic nieważne. - Zaczął się śmiać wtedy, odkleiłem się od niego. Uśmiechnąłem się niepewnie do niego.
- Obiecujesz że, nie odejdziesz?
- Obiecuję ty mój przyjacielu. Złapał mnie za ramię i zaczął tarmosić po włosach.
-Przestań! - Mówiłem zły. Lecz, on miał to za nic i śmiejąc się nadal to robił.
Nadeszła noc i znowu byliśmy obok siebie oczywiście pod innymi kołdrami i po dwóch innych stronach łóżka. Odczuwałem jednak nie niezmierna chęć przytulenia go i usunięcia w jego objęciach tylko, pewnie w realiach skończyłoby się to tak że, on by się zdziwił uznał to za dziwne. A ja bym wyszedł na idiotę. Byliśmy ze sobą jeszcze krótko, niezbyt blisko między nami były nadal jakiś, dystans. Więc, postanowiłem ciepło przytulić się do końca mojej kołdry i marzyć o tym przed snem.
Tydzień ten zaczął się spokojnie. Ale, było parę a swarów nie liczę. To że, książkę Vytautas z Jagiełło od lat paru darli ze sobą koty. Vytautas chciał, Litwę dla siebie i sądził że, lepiej by nią zażądał a Jagiełły i tak nie ma na Litwie. Więc, co to za król który, od lat siedzi na obczyźnie. Litwa chodził od pewnego czasu spięty ale, nigdy nie chciał ze mną o tym porozmawiać. Doszłem do wniosku że, lepiej się nie wtrącać jeśli sam chcę, się z tym uporać.
Tego dnia wyszedłem do ogrodu odpocząć. Cały dzień spędziłem na rozmyślaniach i różnych kontemplacja. A gdy, słońce przybrało kolor owoców jarzębiny postanowiłem powoli wracać do zamku. Idąc dziedzińcem spojrzałem odruchowo w górę. Niebo przybrało kolor pomarańczy i złota. W jednym oknie mignięciem widziałem jak, ktoś gdzieś, się spieszyły ktoś z kimś rozmawiał. Inne były puste a w oknie naszego przedpokoju ujrzałem jego opierającego się o okno. Patrzyły się w dół lecz, nie widział mnie bo inaczej podniósł by wzrok. Od czasu do czasu przecierał ręką oczy. Czyżby płakał?. Ale, Litwa nie płacze!. Po czym złapał się za głowę. Momentalnie zrobiło mu się przykro. Nie chciałem by, tak się czuł pod moim dachem. Postanowiłem że, do niego pójdę by, dowiedzieć się o co chodzi?. Teraz w sumie jesteśmy małżeństwem. Powinniśmy razem przechodzić smutki a, nie samotnie. Po to przecież mamy siebie nawzajem by się wspierać.
Mgnieniem oka a stałem już przed naszą komnatą. Rozejrzałem się po niej a, on nadal tam stał przy oknie. Chyba, nie usłyszał mnie. Ruszyłem w jego stronę, zamykajac wcześniej drzwi. Drzwi leciutko trzasnęły przy zamknięciu. Wtedy, to on odwróciły się i szybko przetarł twarz rękawem.
- O, Polska! Nie wiedziałem że, tu jesteś. Długo stałeś w drzwiach?
- Nie dopiero co wszedłem. - Twarz miał całą spuchnięta jak i oczy które, były zaczerwienione od płaczu. Łzy, można zatrzeć ale, tego już nie. - Litwa, co się stało? Czemu płaczesz? - Zapytałem pełen konsternacji.
-Wszystko w najlepszym porządku. - Przewróciłem oczyma.
- Litwa, przecież widzę nie udawaj.
- Nie udaje - Westchnąłem, spuszczając barki. Spojrzał na mnie próbując ukryć niezgrabnym uśmiechem co widać na pierwszy rzut oka.
-Litwa tak przekomarzać to możemy się bez końca. Powiedz wreszcie co się stało. Przecież jestem tu nie po to by cię oceniać czy śmiać się z ciebie. - Zbliżyłem się do niego i spojrzałem w te zapłakane czerwone oczy. Niepewnie przytuliłem go do siebie. Po chwili usłyszałem jak znów płaczę. Poklepałem go po plecach.
- To takie miłe że, się o mnie troszczysz ale, nie musisz męczyć się moim problemami kiedy, masz swoje.
- Ale, chcę chociaż, ulżyć ci w cierpieniu. Może, jak się wygadasz będzie ci lepiej. A, ja obiecuje że, nikt się o tym nie dowie.
- No... dobrze. - Usiadł sobie na kanapie która, stała pod ścianą a, usiadłem obok. - Bo chodzi o to że, jest u mnie wojna domowa. Ale, to już dobrze wiesz co się dzieje od parunastu lat. Kiedy, Jagiełło wyjechał tutaj do Polski na Litwie u mnie zaczęły się wojny bratobójcze o władze nad mną i ludem moim. Vytautas uparła się mocno by, dostać tak tron cały czas spiskuje nawet razem z zakonem przeciwko... Mnie! swojemu własnemu kraju tylko, żeby zdobyć władzę. Wielu chce żeby, Jagiełło wrócił do Wilna i zrobiły porządek ale, wiem że, nie może. A, ja razem z nim
Zakon atakuje razem z vytautas cały czas brat walczy przeciw bratu, umierają niewinni. Polska ja w głowie słyszę te głosy jak nie wołają. Nie wyobrażasz tego sobie jakie to jest okropne słyszeć to wołania o pomoc przed śmiercią. Błaganie i modlitwy dzieci, matek, starców... wszystkich. Jestem tym wyczerpany, nie mam sił na nic.Te wojny rodzinne mnie niszczą gorzej niż, wojna z obcym. - Spojrzałam na mnie i złapał mnie za ręce. Zdziwiłem się i lekko cofnąłem głowę do tyłu. - Polska nie obraź się... Cieszę się że jesteśmy razem i że, się o mnie troszczysz ale, ja chcę do domu. - Po czym, znów zaczął płakać. Zasmuciło mnie to okropnie ale, jednocześnie szkoda mi go było. - Chcę, wrócić nie wiesz jakie to uczucie kiedy, twój lud zabija się nawzajem kiedy, umierają niewinni dzieci dla różnych możnych panów i korony jakbym, mógł tam być to bym postarał bym się stworzyć porządek i pokój. Oni mnie potrzebują Polska.... jak najszybciej. Chcę, żeby. Oparł się na moim barku i zaczął cicho szlochać. Żal mi go było zrobić nic nie mogłem w tej sprawie. Nie chciałem aby, odchodziły. Myślałem że, to wszystko się uspokoi po czasie. Nie chciałem go puścić. Nie chciałem żeby, odchodził ode mnie. Bałem się że, jak pojedzie to już nigdy nie wróci.
- Jestem zmęczony. - Powtarzał jak w agonii zsunął swoją głowę na moje nogi. - Mam dość chce, spać chcę, spokoju dajcie mi spokój. - Złapał się za głowę. Niepewnie i powoli podniosłem swoją rękę i zacząłem go gładzić po włosach.
- Już dobrze nic ci nie grozi... Śpij mój drogi musisz wypocząć aby, odzyskać siły. Litwa podniósł głowę i spojrzał na mnie z zmęczonymi oczami
- Zagłusz te krzyki proszę... - Nie miałem pojęcia fo robić i jak mu pomóc, czułem się w pewnym sensie bezradny.
- Powiedz, jak mam to zrobić.
- Zaśpiewaj mi
- Zaśpiewać?
- Tak, cokolwiek obojętnie ważne by, było to przyjemne.
- No dobrze coś wymyślę.
(Autorska moja, jak ktoś zajebie to do Sądu za praw autorskie XD) Nie jest to zajebiste arcydzieło ale, i tak wpierdol będzie)
CZYTASZ
APH LietPol (fanfic)
Fanfiction2020 rok lipiec. UWAGA LIETPOL DOŚĆ NIETYPOWY - PIERWSZE 3 ROZDZIAŁY TO HISTORIA POLSKI PRZED SPOTKANIEM Z LITWĄ. KTÓRA, UWZGLĘDNI CZECHY I WĘGRY. LITPOL ZACZYNA SIE OD ROZDZIAŁU 4. 5 I 6 W TRAKCIE PISANIA. BO BĘDĄ DŁUGIE... Polska w swoim domu w...