Calum
Gdy wróciłem do domu, było już późno, a mama była jeszcze w pracy. Wykąpałem się i narzuciłem na siebie jakieś cienkie spodnie od piżamy. Rzuciłem się na łóżko i sprawdziłem wiadomości w telefonie.
Emi ♥ Cal...?
Ja Tak, Emi?
Emi ♥ Boję się...
Nie ukrywam, że jej wiadomości mnie dość zaniepokoiły, więc szybkim krokiem ruszyłem do przedpokoju i zakładając z powrotem buty, odpisałem jej.
Ja Co się dzieje?
Wsiadłem do samochodu i jedną ręką trzymając kierownicę, a drugą telefon, ruszyłem z pod domu.
Emi ♥ Boję się, że tata wróci...
Ja Nie bój się, kwiatuszku
Co chwilę zerkałem na ekran, by sprawdzić, czy coś napisała. Nie wiedziałem o co chodzi, ale cokolwiek to było, nie chciałem, by trwało dłużej.
Emi ♥ Calum, nie potrafię...
Ja Pamiętaj, że cały czas jestem z tobą
Emi ♥ Wiem, Cal, dziękuję <3
Nie napisałem nic więcej. Nie mogłem, bo przejeżdzałem przez centrum i musiałem skupi się na drodze. Jakiś czas później zaparkowałem przed jej domem. Wysiadłem, cicho zamykając za sobą drzwi i podbiegłem do okna, w którym paliło się niebieskie światełko. Szczerze mówiąc zapomniałem, że mam na sobie tylko spodnie od piżamy.
Ja Emi, mogę cię o coś prosić?
Emi ♥ Tak?
Ja Otworzysz okno?
Spodziewałem się, że zasłona odsunie się i dziewczyna wpuści mnie do środka. Zamiast tego dostałem kolejną wiadomość.
Emi ♥ Nie.
Ja Proszę...
Emi ♥ Nie chcę żebyś mnie widział.
Ja Emily, proszę. Chcę, żebyś mnie wpuściła.
Teraz zasłona naprawdę się odsunęła, ukazując mi chudą dziewczynę z opuchniętymi oczami. Jej włosy były rozczochrane, a gdy sięgała do klamki, uważnie prześledziłem wzrokiem jej ręce, sprawdzając, czy się nie cięła. Wspiąłem się po parapecie i dostałem do jej pokoju. Gdy tylko stanąłem przed Emily, przytuliła mnie. Odwzajemniłem uścisk, całując jej głowę.
- Spokojnie, Emi... - szepnąłem.
- Po co przyszedłeś? - spytała, po czym usiadła na łóżku.
- Obiecałem ci, że cię nie zostawię - odparłem, zdejmując buty i siadając naprzeciwko niej.
- Jesteś głupi - powiedziała po chwili.
- Wiem - uśmiechnąłem się, bardziej na wspomnienie, które właśnie mnie nawiedziło, niż na to, co powiedziała. - Kiedy pierwszy raz rozmawialiśmy, siedzieliśmy tak samo.
- Patrz - powiedziała, podnosząc z szafki końcówkę mojej czekolady. - Jeszcze to mam - uśmiechnęła się smutno i westchnęła.
- Idź już spać - szepnąłem, widząc, jak bardzo zmęczona jest problemami.
- Nie chcę.
- Emily... - westchnąłem. - Powiesz mi chociaż, czemu?
- Boję się - szepnęła. - Boję się, że kiedy już sobie pójdziesz, on wróci...
- Nigdzie nie pójdę - zapewniłem ją. - Kładź się - poleciłem, a dziewczyna niechętnie wsunęła się pod kołdrę. Przeniosłem się na stojący obok fotel, wcześniej zgarniając z szafy koc i przykrywając się nim.
Nie mogłem zasnąć. Dotarło do mnie, że mimo to, że ją pocieszam, tak naprawdę nie wiem, co jest powodem jej smutku. Nie pytałem o to, mimo, że tak bardzo chciałem. Wszystkie te myśli cięły mój mózg. Bolała mnie moja własna niemoc.
- Calum... - szepnęła, przerywając ciszę.
- Tak, księżniczko?
- Chodź tu do mnie, idioto...
Zachichotałem, wstając powoli i po omacku kierując się w stronę jej łóżka. Położyłem się obok niej i objąłem ją ramieniem.
- Dobranoc - szepnąłem, podnosząc się i całując jej policzek. - Wszystko będzie dobrze...
- Wierzę ci, Cal...