Słodkie, czułe wyznania szeptane lodowatego poranka; miłość, którą łapczywie spijała z jego ust, zanim świat się skończy. Pamięć ciepłego ciała mężczyzny, jej mężczyzny. Drżące z niecierpliwości dłonie, delikatny dotyk na skórze, dotkliwe pragnienie, które nią targa. Ciepły oddech na skroni, jej imię na jego wargach, wyrywająca się z piersi tęsknota za bliskością, krótkimi wspólnymi chwilami; skradzionymi w ukradku pocałunkami, pilnie czuwającym nad nią wzrokiem, tajemniczą aurą.
Porywy emocji, kiedy ktoś jest blisko - kiedy od bycia odkrytymi dzieli ich tylko domknięcie ust w pocałunku, nieostrożny gest, jasne, przenikliwe spojrzenie. Powolne godziny spędzone jak w bezruchu, w pełnej gotowości do obrony - to stres przez egzaminy - i scałowywanie swojej nagrody z jego ust; jego dzielna, rozważna, piękna. Cudowne, cudowne spędzone razem noce i jawiący się jako świąteczny poranek, kiedy mówi do niej „kochana". Żarzące się pożądanie, które staje się pożogą; zupełny brak rozwagi, wpadnięcie w wir instynktu. I kiedy całuje jej wilgotne ciało, doprowadza ją do szaleństwa pieszczotami, drażni się.
Hermiona nie może powstrzymać się od myśli, że spotka go wprost humbertowski koniec.
*
Uczucie nadchodzi niepostrzeżenie, choć wyczekiwał go przez dziesiątki lat z narastającą tęsknotą. Gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie nadejdzie złodziej - tak i Severus miałby się na baczności, gdyby tylko zachował wystarczającą czujność w tej sprawie, krytycznej w końcu dla jego życia. A jednak Hermiona nie wdziera się w jego życie z brudnymi butami, nie żąda zapewnień, deklaracji wiecznego szczęścia; Hermiona zwyczajnie jest, przebywa z nim, koi swoją spokojną obecnością, monotonią pracy, dyskretną, acz nieustającą czujnością. Powoli, systematycznie wprowadza nowy porządek: eliksiry nie mogą stać tu, muszą gdzie indziej; jak odnajduje się w stanie ingrediencji, skoro w ich wykazie panuje taki chaos?; czy mógłby zamówić nowe kociołki, bo stare już do niczego się nie nadają.Jej szósty rok to tylko przedsmak prawdziwej wojny, jak piękne preludium, nikła zapowiedź przyszłych wydarzeń. Dumbledore nie utrzymuje już fasady normalności i bezpieczeństwa, o którą tak usilnie walczył w poprzednich latach, choć oczywiście - jako prawdziwy as obłudy, twórca misternie zamotanej sieci kłamstw - wciąż łga uczniom, że wszystko jest dobrze. Przez bramy Hogwartu nie przedostają się żadne z najgorszych wieści; ot, w sam raz, żeby uśpić ich czujność. Nikt nie wie o atakach na mugolskie wsie, niewyjaśnionych seriach zgonów, porwaniach dzieci, pożarach. Hogwart chroni wyłącznie bańka, która w każdej chwili może prysnąć.
Minerwa usilnie namawia go, żeby nie filtrował wiadomości, pozwolił dzieciom na zdobycie wiedzy, a ich opiekunom na spokojne wdrożenie ich w sytuację, z którą prędzej czy później przecież będą musiały się zmierzyć.
- Już wyraziłem swoje zdanie na ten temat, Minerwo - głos zawsze ma chłodny, opanowany, wręcz lodowaty; nie współgra z wizerunkiem życzliwego dyrektora, który zawsze ma czas dla każdego ucznia. Ale w końcu jest nie tylko dyrektorem, jest też liderem ich małego, bzdurnego ruchu oporu. Jeszcze nie dowodzi armią, ale już to robił; Pierwsza Wojna nie została zapomniana, nabyte nawyki nigdy nie zanikły. Wciąż tkwi w nim nieugięty, chłodno kalkulujący zwierzchnik, skłonny w aktach swojego makiawelicznego cynizmu kroczyć do celu po trupach. A trupy będą, wiedzą to wszyscy troje - Minerwa i Severus nie są naiwni, nie ulegają tak łatwo obłudnym słowom Albusa, już nie - wojna zażąda ofiar.
Przygotowują się więc do niej już od Turnieju Trójmagicznego. Potter nie symuluje, wspomnienie nie jest sfabrykowane ani przez Czarnego Pana, ani przez chłopaka. Potężny, starożytny rytuał magiczny został odprawiony i nie ma drogi odwrotu. Voldemort na powrót organizuje swoją armię, upomina się o lojalność, którą kiedyś Śmierciożercy mu przyrzekli. Z początku jest spokojnie - wielu z nich wciąż odsiaduje uprzednie wykroczenia w Azkabanie, skazani na dożywocie w strachu i bólu, jako jedyne towarzystwo mając dementorów. Druga część, ci, którzy dołączyli do jego szeregów pod naciskiem bliskich, ma inne zobowiązania, nie palą się do powrotu.
CZYTASZ
lolita|sevmione
Romance"Spędzone razem noce i świąteczny poranek, kiedy mówi do niej „kochana". Żarzące się pożądanie, które staje się pożogą; zupełny brak rozwagi, wpadnięcie w wir instynktu. I kiedy całuje jej wilgotne ciało, doprowadza ją do szaleństwa pieszczotami, dr...