Prolog

29 1 0
                                    

Kiedyś myślałam, że miłość dwojga ludzi jest w stanie przetrwać wszystko. Myśląc tak bardzo się myliłam, nie ma rzeczy o których da się zapomnieć ot tak. Mijają dni, często miesiące a nawet mijają lata zanim człowiek znów stanie na nogi i zderzy się z twardą rzeczywistością do której nikt nie lubi wracać. Każdy z nas coś przeżył, piekło które nim wstrząsnęło, tak, że nie myślał logicznie i nawet nie chciał się pozbierać najczęściej topiąc smutki w alkoholu bądź innych używkach. I taka byłam w tym momencie również ja, smutna, załamana, kompletny wrak człowieka którego nikt nie chciałby teraz widzieć, zresztą ja też nie lubiłam patrzeć w lustro. Odkąd wyjechał, już nic nie było takie same, ulice wydawały się puste, mój uśmiech już nie trwonił tyle energii co wcześniej, a każda smutna melodia przypominała mi jak bardzo go kochałam. Biorąc zimny prysznic już nawet nie myślałam o brudzie jaki osiadł na moim ciele, myślałam o tym, jak często robiliśmy to razem, jak często jego ręce ocierały się o moje plecy. Każdy smak i każdy zapach kojarzył mi się z naszymi "pierwszymi randkami". Nigdy nie lubił liczyć, zawsze powtarzał, że to ta pierwsza, niezapomniana. Tęskniłam, a jednocześnie nie chciałam tęsknić. Można powiedzieć, że mój stan sprowadzał się do agonii. Tkwiłam w piekle które nie miało końca. Nigdy nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że byłam aż tak głupia, aż tak żeby go pokochać. Za każdym pieprzonym razem gdy zmywałam z policzków łzy myślałam tylko o tym, że chcę cofnąć czas. Cofnąć się do momentu gdy się poznaliśmy by móc zapobiec rozwojowi wydarzeń, by móc go nie poznać... ale na to już było za późno, bo to się stało i nie można było tego w żaden sposób cofnąć.

Siedząc przed telewizorem w zamkniętych czterech ścianach dobijałam samą siebie. Koc który otulał moje ramiona już nie dawał mi tyle ciepła ile wtedy gdy on był przy mnie. Te same komedie które oglądaliśmy, już nie śmieszyły tak samo, a dźwięk powiadomienia już nie był "nieważny" lecz z każdą godziną dawał mi coraz większą nadzieję, że być może to jednak on napisał. Męczyłam samą siebie tą samotnością ale gdy usłyszałam ciche pukanie do drzwi, wiedziałam, że tak czy siak nie będę w stanie otworzyć. Nie chciałam teraz z nikim rozmawiać.

- Wiem, że nie chcesz teraz rozmawiać. - usłyszałam głos starszej siostry i od razu pofatygowałam się niepewnie do drzwi. Nie otworzyłam ich, zaczęłam płakać cicho po czym usiadłam na podłogę plecami opierając się o nie. Kilka sekund póżniej podsłuchałam, że ona również to zrobiła. - Jedzenie lodów wcale nie załagodzi bólu. - kontynuowała.

W tym momencie miała absolutną rację chodź bardzo bym chciała, żeby jednak to nie była prawda. Wcale mi to nie pomagało, wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej zaczynałam płakać wpychając w siebie łyżkę za łyżką lodów o smaku truskawkowym. Przeleciałam wzrokiem po pokoju i ku mojemu zdziwieniu znalazłam jeszcze wódkę w połowie pełną. Chciałam się ruszyć by po nią pójść ale nawet chęć napicia się nie dawała mi tyle motywacji by to zrobić.

- Skarbie, to minie uwierz mi. - zorientowała się, że nie mam jej nic do powiedzenia i znów chciała oderwać moje myśli co na tamten moment - było niemożliwe. - Kiedyś spojrzysz na to z innej perspektywy. Poznasz fajnego, przystojnego mężczyznę który doceni to jaka jesteś piękna i inteligentna. - i tu w tym momencie wybuchłam głośnym płaczem, już nie mogłam dłużej tego w sobie trzymać. Podniosłam się z zimnej posadzki i przekręciłam kluczyk w drzwiach dając jej tym samym pozwolenie na wejście do mojego pokoju. Cofnęłam się jednocześnie odwracając do niej plecami i podążając w stronę łóżka. Jedyne na co miałam w tamtym momencie wielką ochotę to położenie się na nim i przykrycie się od stóp do głów kołdrą by nie musieć już na nic patrzeć. Usiadłam podkulając nogi do siebie i opuszczając na nie głowę. Ona zaś podeszła niepewnie siadając obok mnie by po chwili móc objąć mnie ramionami.

- To nic złego, że cierpisz. - szepnęła masując ręką moje plecy. Przeszedł przeze mnie dreszcz i znów wróciły wspomnienia.

On też tak robił, wiedział o tym, że to lubię.

- Staniesz na nogi, spójrz. - chwilę później już stała przy łożu. Podniosłam głowę jednocześnie przedramieniem wycierając mokry policzek. - podaj mi rękę. - wyciągnęła w moją stronę dłoń czekając na mój ruch. Niepewnie chwyciłam ją i zaraz po tym zostałam wyciągnięta z łóżka. Postawiła moje obolałe ciało przed lustrem i spojrzała mi w oczy.

- Powtarzaj za mną. - szepnęła znów zakładając pasmo moich włosów za ucho.

- Nie dam rady. - głos mi się łamał z każdym wypowiedzianym słowem.

- Jestem piękna i dam radę. - powiedziała pewnie. - powtórz. - dodała po chwili. Zauważyła, że nie uzyska rezultatu więc szturchnęła mnie w ramię lekko się uśmiechając. - No powtórz, dasz radę! - mruknęła energicznie.

- Melanie. - mruknęłam cicho ledwo powstrzymując płacz. Nie chciałam jej o niczym mówić, ale jeżeli potrzebowałam wsparcia i zrozumienia to na tamten moment mogłam je uzyskać tylko od niej. Głęboko westchnęłam odwracając się do niej przodem tak, że mogłam zilustrować jej każdy wyraz twarzy. Kolejne łzy pociekły mi po policzku a wraz z nimi moja nadzieja na lepsze jutro. Postanowiłam, że wolę bardziej wyjawić prawdę jej niż naszym rodzicom. Więc po prostu zaczęłam kontynuować. - Melanie ja.. - z każdym wypowiedzianym słowem moje tętno się podnosiło a głos łamał się coraz bardziej. Widziałam na jej twarzy lekki grymas. Wyglądała w tamtym momencie jakby słowa które chcę powiedzieć miały złamać również ją. Zaczęła się bać, ale ja też się bałam, to był ludzki odruch. Każdego na moim miejscu obleciał by strach. Przetarłam nos gdy poczułam, że pojedyncza kropelka zmierza w dół i postanowiłam, że mimo guli w gardle będę kontynuowała.

- Melanie ja jestem chyba w ciąży. To dziecko Nolana.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 02, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Above AllOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz