Rozdział 3

30 3 0
                                    

Haruka

Nie byłem do końca ,,przytomny". Nie wiem do końca czemu ,ale to chyba przez te dzisiejsze wydarzenia na wet ledwo utrzymywałem równowagę i gdy miałem się wywrócić Harry mnie złapał.

Szatyn wziął  mnie na ręce jak pannę młodą.Nie sprzeciwiałem się ....Po co?... Zaczeliśmy się kierować po brukowym korytarzu .Z lewej i prawej co jakiś czas z pod mojej białej grzywki opadającej mi na oczy widziałem drzwi .Leżałem spokojnie w ramionach Harrego gdy nagle poczułem jakiś wstrząs .Przez to w mgnieniu oka trochę przestraszony podniosłem głowę.Przed nami stała młoda dziewczyna. Miała czarne włosy do ramion i błękitne oczy. Patrzyła na Harrego lekko obrzydzona.

-Co ty tu robisz śmieciu...Złaź mi z drogi!-Krzyknęła zła na chłopaka otrzepując materiał sukienki.Harry zwinnym ruchem odsuną się ustępując jej drogi

-Przepraszam panien---

-Dobra , mam gdzieś twoje przeprosiny.Tylko pamiętaj o kolacji ,chcę coś godnego mnie!...-Krzyknęła odchodząc w stronę czarno włosego o n tylko sapną z wyczuwalną irytacją i smutkiem i poszliśmy dalej.Patrzyłem się na jego twarz przez dłuższą chwilę po czym zmęczony wtuliłem się w jego tors.

-Proszę cię mały nie usypiaj ...

-Jestem zmęczony...Tym wszystkim....

-Ja .... Ja też....-Powiedział lekko załamującym się głosem. Odwróciłem głowę tak by się  na niego popatrzeć. Patrzył przed siebie z kamienną twarzą ,a przynajmniej tak mi się wydaje.Po chwili zmienił uścisk w którym mnie trzymał tak by uwolnić jedną z rąk. Otworzył drzwi i weszliśmy do pomieszczenia wyłożonego płytkami.Posadził mnie na  taborecie i zaczął napuszczać wanny do wanny.Czekałem wsłuchują się w głos chlupiącej wody.Z tego dziwnego transu wyrwał mnie dotyk szatyna na ramieniu.

-Rozbieraj się , umyją się z tobą...-Powiedział spokojnym tonem ,ale ja nie byłem taki spokojny gdy to usłyszałem.

-C-Co?!Nie!-Krzyknąłem przestraszony nie mam się zamiaru myć z jakimś kolesiem którego prawie nie znam.

-Mam cię kurwa rozebrać ! Nie wiem po co mam się tobą do jasnej cholery zajmować  , a ty mi to jeszcze utrudniasz!-Gdy skończył krzyczeć był roztrzęsiony.Patrzyłem tak dłuższą chwilę po czym zszedłem z taboretu trochę oszołomiony i zacząłem się rozbierać .Brunet już trochę uspokojony zaczął zdejmować płaszcz .Ja zaś stałem w samej koszuli i bokserkach i patrzyłem w podłogę.

-Czemu się nie rozbierasz?-Spytał Harry w .... samych bokserkach...Patrzyłem na niego gdy nagle poczułem jak mnie pieką policzki.Szybko się odwróciłem ,ale....chyba już zauważył.

-Pomóc ci czy się pospieszysz?-Zapytał chyba zirytowany  tym ,że w ogóle tu jestem. Zacząłem bez słowa zdejmować koszulę.Ręce mi zaczęły drzeć.Nie tylko nie teraz , nie denerwuj go bardziej.Mój oddech zaczął być nierówny. Znowu przypomniało mi się. Zdjąłem koszulę , która spadła teraz na ziemię.Patrzyłem na swoje stopy ,moje oczy przepełniały łzy.Koszula zakrywała ogromną ilość blizn.Nie wytrzymałem rozpłakałem się padłem na kolana.Nadal nie wiecie o co chodzi...Pięć lat temu Lucyfer ukradkiem zabrał mnie z nieba i o mało nie zgwałcił.Jakimś cudem mu uciekłem.Moje nogi zrobiły się jak z waty upadłem na kolana i zakryłem twarz dłońmi.Znowu przypomniał mi się napalony Lucyfer.To jak byłem przerażony ,zapłakany jak teraz ...Z tych czarnych myśli wyrwał mnie dotyk bruneta.Złapał mnie delikatnie za włosy i pociągną w górę odsłaniając przy tym moją zapłakaną twarz.                                -Skąd masz te bliny...-Spytał .Teraz patrzyłem w jego oczy, był zmartwiony?...

-L-Lucyfer....-Tylko tyle zdołałem z siebie wydobyć.Nadal płakałem łzy leciały jak wodospad.Przez to że płakałem trudno było mi co kolwiek powiedzieć.Brunet podszedł do mnie i mnie przytulił.Trochę się dziwiłem ,ale też się przytuliłem.Po jakiś 5 minutach od mnie odszedł i powiedział abym się pospieszył bo woda wystygnie.

************************************

Gdy już się umyliśmy Harry ubrał się chyba w pidżamę ,a gdy to już zrobił popatrzył na mnie trochę zakłopotany.

-Zawinę cię w ręcznik i dam coś w pokoju-Jak powiedział tak zrobił.Zawiną mnie w ręcznik ,wziął na ręce po czym zaniósł do pomieszczenia. Nie było duże ,ale też nie było małe . Ściany były czarne, w prawym rogu pokoju ( od wejścia) znajdowało się drewniane biurko z krzesłem. W lewym rogu zaś była dość spora szafa.Na przeciwko było dwuosobowe łóżko . Harry położył mnie na nim po czym pod szedł do szafy i zaczął przebierać ubrania.Po jakimś czasie wyciągną z niej czarne bokserki , sweter ( też czarny) i białe podkolanówki , które przypominały mi bardziej dłuższe skarpetki.

-Ubieraj się , ja idę jeszcze coś załatwić ...-Powiedział czarnowłosy po czym wyszedł z pokoju...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

687 słów 

proszę 3 rozdział do 4 mordki                                                 


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 25, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Z dala od diabłaWhere stories live. Discover now