Nazywam się Gustave ChardinNie, jeszcze raz nazywam się Charlie Wandooper. Byłem drugim wspólnikiem i przyjacielem Waldo. Znaliśmy się od dzieciństwa. Lecz niestety przez tego Tyrona musiałem się ukryć. Ale nikt nie mógł się dobrać do projektu Waldo, ani jego córki Aelity kiedy go już z nami nie będzie. Więc przybrałem to imię, żeby go strzec, jako nauczyciel w Liceum Cadic.
Jakie to szczęście że poszukiwali akurat nauczyciela w przedmiocie które było moim hobby.
Choć filmy i media są moją pasja, to nie chciałem się wychylać, więc postanowiłem że będę należał raczej do tych nudnych nauczycieli. Prowadziłem normalnie zajęcia, wszystko było tak normalne. Gdyby taka sytuacja potrwała jeszcze kilka lat, to możliwe że bym zapomniał o istnieniu Super Komputera.
Żartuję, nie da się o tym zapomnieć. Tak czy inaczej, było spokojnie. Aż do momentu, kiedy ten szóstkowy uczeń Jeremy Belpois.
Nie wiem czego on tam szukał, ale odkrył Super Komputer. Skąd to wiem? Bo kiedy jeszcze pracowałem z Waldo, byłem swego rodzaju królikiem doświadczalnym w sprawie Skanerów. W skrócie. Też jestem odporny na Powrót do przeszłości.
Kiedy się zorientowałem, że ktoś grzebie przy Super Komputerze, było za późno.
Oni Jeremy, Ulrich, Odd, Yumi, wszyscy już byli odporni na Powrót do przeszłości. Jako że trzymali to w sekrecie, postanowiłem że ich zostawię.
Wkrótce po tym zaczęły się dziać dziwne rzeczy w otoczeniu tej paczki, latający potwór elektryczny, atak zombie, szczury, owady mutanty co zrobiły szturm na stołówkę.
Zawsze w centrum uwagi było któreś z tej czwórki.Po jakichś dwóch miesiącach się uspokoiło, żadne dziwactwa się nie działy. Tylko ludzie czasami dziwnie bzikowali. Skakali na drugie piętro jakby to był zwykły podskok. Biegali z niesamowitą prędkością jakby to było nic.
Niejednokrotnie chciałem się zapytać ich paczki czy coś o tym wiedzą, ale co oni mogli by powiedzieć? Bo przecież na Super Komputerze nie ma nic co mogłoby wywołać wszystkie te rzeczy. Jest tam tylko Lyoko, i Aelita. Chyba że oni je wywołują, ale to by było głupie, przecież to dzieci, i prawie zawsze są w centrum wypadku.
Kilka miesięcy później, zobaczyłem ją. Po prostu nie mogłem uwierzyć swoim oczom. Aelita.
Chodząca z krwi o kości Aelita. Ale ona mnie w ogóle nie pamięta. Pewnie dlatego kiedy ostatnio rozmawialiśmy była jeszcze małym dzieckiem i nie pamięta rozmowy z przed wielu lat, a ja nie jestem już młodzieńcem co wtedy. Wtedy miałem czarne włosy, przystojną twarz, a zmarszczek prawie wcale. Teraz. Szare włosy, na czubku łyso, a do tego zmarszczek tyle co na orzechu włoskim.Choć rozmawialiśmy kiedy była małym dzieckiem, to ja ją widziałem wielokrotnie.
Nawet tuż przed jej ucieczką do Lyoko. I zdziwiło mnie najbardziej to, że w ogóle się nie zmieniła.
Te same włosy. Te same oczy. Ten sam wiek. Jedynie dziwne jest nazwisko pod którym się podała, Stones? Zapomniała swojego prawdziwego nazwiska?
Może to przez długotrwały pobyt w Lyoko.Wtedy uznałem że mogę usunąć się z bazy danych Super Komputera, żeby działał na mnie Powrót do przeszłości, i żebym mógł wieść życie zwykłego nauczyciela.
CZYTASZ
Opowiadania konkursowe
Science FictionOpowiadania konkursowe wszelkiej maści. Zazwyczaj rozdziały będą jednostrzałowcami, jeśli ktoś będzie miał pomysł, jak poprowadzić dalej rozdział, niech czuje się wolny do skopiowania tegoż rozdziału nawet żywcem.