rozdział 8.

1.1K 61 10
                                    

Christopher

Weekend zapowiadał się świetnie. Od rana miałem mnóstwo roboty na sali, trenując chłopaków, ale wieczorem szykowała się impreza u nas w domu. Na szczęście organizacja nie była na mojej głowie. Wszystkim miał się zająć Douglas. Dzisiaj dałem mu wolne w warsztacie po dwóch klientach. Uznał, że zrobi imprezę i dla naszych znajomych, i dla paru nastolatków. Nie przeszkadzało mi to, jeżeli tylko nie będą zbliżać się do mojego pokoju. Poza tym zamierzałem się skupić tylko i wyłącznie na dwóch rzeczach. Rozmowie z Melody i obserwacji jej.

Uznałem, że dobra forma odwdzięczenia się za darmowy trening będzie jej obecność na imprezie. Kiedy tylko Douglas wyszedł z warsztatu, napisałem wiadomość do dziewczyny. Zapytałem, czy jest gotowa na dziś wieczór, bo będzie musiała spłacić dług. Krótko czekałem na odpowiedź.

Melody: Już się boję. Jak?

Szybko odpisałem.

Ja: Zapraszam cię do siebie na domówkę.

Sprzątnąłem narzędzia i zamknąłem warsztat. Musiałem jechać na trening, ale najpierw potrzebowałem jeszcze zajrzeć do biura. W szkole bokserskiej miałem asystentkę, która ogarniała faktury, zapisy, kalendarz. W warsztacie byłem zdany na siebie i Douglasa.

Przechodząc do biura, spojrzałem na telefon.

Melody: Na domówkę? Byłam tydzień temu na jednej. Mam złe wspomnienia.

Ja: Jeżeli będzie trzeba, odwiozę cię. Zero kontuzji przed treningiem, Evans.

Melody: potrzebuję twój adres. O której mam przyjechać?

Ta wiadomość napawała mnie jeszcze większym entuzjazmem. Melody bardzo się przede mną otworzyła i na szczęście Amber niczego nie utrudniała. Mogłem się spodziewać, że blondi również pojawi się na imprezie, ale z pewnością będzie zajęta alkoholem I Douglasem. To nie była żadna nowość.

Podałem Melody adres i godzinę. Byłem dziwnie podekscytowany. Odłożyłem telefon i wziąłem się do pracy. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu i upewnić się, że nikt nie zdemoluje miejsca mojego zamieszkania. Ufałem, że brat miał świadomość, kogo zaprasza.

Po kilku godzinach wyszedłem ze szkoły. Byłem zmęczony, bo dzisiaj trenowałem indywidualnie dwóch chłopaków. Każdy z nich miał nadmiar emocji do wyładowania. Jeden nawet opowiadał o problemach z dziewczyną, co jedynie motywowało go do działania. Czy byłem zwolennikiem rozwiązań siłowych? Tak. Oczywiście nie wobec kobiety.

Wsadziłem torbę do bagażnika i wsiadając do auta, wyjąłem dzwoniący telefon. Zdziwiłem się, widząc imię Melody na ekranie.

– Mile zaskoczenie o tej godzinie – przyznałem, wsuwając kluczyk do stacyjki.

– Przeszkadzam? – spytała niepewnie.

– Ani trochę. – Włączyłem tryb głośnomówiący, ruszając samochodem.

– Dzwonię, bo mam prośbę. Amber się spóźni, a ja nie chcę jechać sama autobusem, bo nie mam pojęcia gdzie to jest. Rodziców nie poproszę...

Wywołała szeroki uśmiech na mojej twarzy. Oblizałem usta, przez krótka chwilę nie odzywając się. Prosiła mnie o odebranie jej z domu. Coraz bardziej mnie zaskakiwała.

– O siódmej będziesz gotowa? – zapytałem dla pewności.

– Tak, pewnie. I na pewno możesz? – upewniła się. Musiałem przywyknąć, że była taka nieśmiała, bojąc się, że robi problem.

FEAR →psycho romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz