01. miał sympatyczny głos.

292 41 18
                                    

          Był przepiękny, wrześniowy dzień. Szkoła dopiero się zaczęła, więc nic jeszcze nie mogło zepsuć mi humoru. Czekał mnie ostatni rok liceum. Podobno najcięższy, ale nie chciałem na starcie się zniechęcać, bo grunt to dobre nastawienie. Jeżeli dalej będę organizować sobie dobrze czas, to powinienem z łatwością łączyć naukę, życie prywatne i trzeci, nowy aspekt – pracę. To była zupełnie spontaniczna decyzja, i nie zrozumcie mnie źle – żyłem z rodzicami w małym domku na przedmieściach, niczego mi nie brakowało, ale wiedziałem, że przy wyborze wymarzonej uczelni przydadzą mi się oszczędności. Nie chciałem obciążać moich rodziców finansowo, zwłaszcza, że był jeszcze mój o rok młodszy brat, więc nie mogłem wszystkiego "zagarnąć" dla siebie. Czy mnie to wkurzało? Nie. Chciałem się w końcu trochę usamodzielnić i mieć jakiś fajny start przed dorosłym życiem. Poza tym, nie celowałem w coś wybitnie trudnego – chodziło mi raczej o taką lekką pracę dodatkową po zajęciach. Nie wpadnie mi z tego jakoś dużo pieniędzy, ale każdy grosz się liczył.

– Chris, możesz wyjąć nos z telefonu i troszkę mi pomóc? – zapytałem, widząc, że mój przyjaciel znowu był pochłonięty przeglądaniem Instagrama. 

– Wybacz. Lars dodał nowe zdjęcie i muszę się na niego napatrzeć. To byłby chłopak marzeń...

Pewnie się zastanawiacie jak to jest, że gej zawsze zaprzyjaźni się z gejem. Cóż, po pierwsze – chyba już po prostu tak mamy, że wzajemnie się przyciągamy i jakoś łatwo nam jest znaleźć wspólny język. Po drugie – właśnie zrobiłem wam coming out. Jestem gejem i jestem z tego hiper dumny. Co prawda znalezienie fajnego kolesia w naszym wieku graniczyło z cudem, ale i tak na razie na tym mi nie zależało – wolałem się skupić na nauce. Może na studiach gatunek męski mądrzeje. Jeśli nie, cóż, bardzo lubię koty i to z nimi zbuduję stabilną relację. Właśnie tak. 

– Zagadaj do niego w końcu! Nie dowiesz się, czy masz szanse, jeżeli będziesz jedynie jego cichym stalkerem. Wiem, że to nie takie proste, ale powinieneś spróbować. Ja za was trzymam mocno kciuki – powiedziałem. 

Trzymać to ja sobie mogłem, ale znając mojego przyjaciela będzie zbierał się do napisania do tego chłopaka miesiącami. Na razie był na etapie dawania mu lajków na Instagramie szybciej od całej reszty. Ech, naprawdę uważałem, że Lars by się z nim umówił. Christopher był przystojny, wygadany i inteligentny. Kto by nie chciał takiego faceta? No, ja bym nie chciał, bo ja znam go na wylot, razem ze wszelkimi wadami, ale jestem pewien, że ktoś nowy na pokochałby go całym serduszkiem. I, żeby nie było – ja też mam wady i nie uważam się za jakiegoś lepszego. Po prostu... Kiedy znasz kogoś tyle lat, to zaczynasz patrzeć na niego inaczej. Nasza dziesięcioletnia przyjaźń zdecydowanie nie pozwalała nam się w sobie zakochać. My siebie kochaliśmy jak bracia i nie próbowaliśmy niczego innego, bo by to nie wypaliło. 

– Ech, może kiedyś... Jak się zbiorę na odwagę. No, dawaj te strony internetowe. Zaraz poprzeglądamy oferty. 

Podyktowałem mu adres strony, który szybko wstukał w laptopa. Byłem mu niezmiernie wdzięczny, że tak mi pomagał. Wiem, wiem, mogłem to przeglądać sam, ale potrzebowałem czyjegoś wsparcia duchowego. Rozmowy przez telefon z obcymi nie były moją dobrą stroną. 

– Dobra, wybieraaam Nowy Jork... i mam. – Blondyn uśmiechnął się i zaczął przeglądać. – Hm, szukam kelnerki do kawiarni. Elastyczne godziny pracy. Zależy mi na płci żeńskiej... Mike, ogolimy ci nogi, co ty na to? Perukę skądś się wytrzaśnie... Tylko będziesz musiał opanować chodzenie na szpilkach. 

– Nie jesteś ani trochę zabawny, wiesz? – Westchnąłem i wystawiłem mu język. 

– No już, przepraszam. – Mój przyjaciel wrócił do czytania. – O, to jest niezłe! Szukam niani do dziecka. Godziny pracy do wyboru, bo pracuję zdalnie i przyda mi się po prostu parę godzin w ciszy i spokoju. No i całe weekendy. Brzmi jak coś, w co mógłbyś się władować. Czteroletni synek. Grzeczny, spokojny. Będziesz mógł się uczyć i zajmować maluchem! To prawie dwie pieczenie na jednym ogniu, nie sądzisz?

– Martwi mnie to, że mogę nie wyrabiać się godzinowo... 

–Weź, przestań. Nie dowiesz się, jeśli nie zadzwonisz. Uważam, że świetnie poradziłbyś sobie z dzieckiem. Jesteś opiekuńczy, maluchy cię uwielbiają! Michael, nie obchodzi mnie co o tym teraz myślisz – wstukuj numer.

Posłusznie wbiłem odpowiednie cyferki na wyświetlaczu i wziąłem głęboki oddech. No tak, Johnson nie da mi spokoju, jeśli nie zadzwonię teraz. Ech, czym ja się tak przejmuję? Przecież właśnie po to chcę się skontaktować – żeby ustalić różne szczegóły. No i, jakby się tak zastanowić, to ta praca była naprawdę fajna – zdecydowanie lepsza niż jakiś barista czy kasjer, bo miałbym faktycznie czas na ogarnianie lekcji, jeśli dziecko przykładowo oglądałoby jakąś bajkę. Dobra, przekonałem sam siebie – połącz. 

– Um... Dzień dobry. Ja w sprawie ogłoszenia ze strony internetowej. Niania, dobrze się dodzwoniłem? – Kiwnąłem sam do siebie głową, kiedy usłyszałem odpowiedź twierdzącą i dalsze słowa rozmówcy. – Dobrze, czy mógłbym otrzymać ten adres SMS-em? Nie mam pod ręką nic do pisania... Jasne, dziękuję! Do zobaczenia! 

Blondas patrzył się na mnie z zaciekawieniem. Przez moment myślałem, że zacznie wypytywać, ale chyba czekał aż ja się "otworzę". 

– Mam się z nim spotkać jutro po południu w jakiejś kawiarence. Nie wiem, gdzie to dokładnie, ale blisko naszej szkoły, więc super. Nie chciał ustalać szczegółów przez telefon, bo nie miał czasu. Miał bardzo przesympatyczny głos, to chyba jakiś młody ojciec, tak mi się wydaje. 

– No i super! Z takim będzie łatwiej się dogadać aniżeli z kimś po czterdziestce. No i prędzej ci zaufa, wiesz, możecie nadawać na podobnych falach. Będzie dobrze, zobaczysz. Coś czuję, że dostaniesz tę pracę i znając ciebie pokochasz to dziecko jak swoje własne. 

Och, oby. Naprawdę mocno trzymałem za siebie kciuki. Potrzebowałem pieniędzy i już zrobiłem sobie nadzieje, że ta posada będzie moja. Teraz tylko dotrwać bez stresu do jutra, nie spóźnić się na spotkanie i wypaść jak najlepiej. Nie może być trudno, prawda? Jasne, że nie. Coś czuję, że będzie świetnie. I że bez problemu dogadam się z tym ojcem. 

Och, chłopie, dogadasz to mało powiedziane. 


❄️


cześć, parę faktów na początek: 

- przenosimy się do stanów zjednoczonych 
- zmieniamy trochę warunki życia mike'a, bo tamten wątek był bez sensu i nie mam serca tak krzywdzić postaci
- postarzamy malucha o dwa lata, bo łatwiej będzie mi fajnie kręcić akcję takim dzieciaczkiem
- reszta wyjdzie w praniu

siema, to już oficjalny pierwszy rozdział odnowionego babysittera. króciutki, bo to dopiero taka zapowiedź, ale obiecuję, że się rozkręci - to samo obiecywałam pięć lat temu i zadziałało. specjalnie dla was pisany z pierwszej osoby (resztę opowiadań zawsze będę pisać już z trzeciej), bo wiem, że wiele osób woli taką perspektywę. z góry dziękuję za wszelkie gwiazdki i komentarze, dają super kopa do działania! i chamskareklama zapraszam do mojego drugiego opowiadania - nanny (zgrozo, co ja mam z tymi nianiami)!! na dniach na profilu pojawi się też kolejne opowiadanie, bo mam ostatnio mnóstwo weny i wylewam ją na kilka projektów. wybaczcie też, że dopiero teraz, ale dopiero teraz skończyła mi się sesja. 

buziaki, tęskniłam! 

babysitter ❄️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz