Głośna muzyka echem odbijała się od skąpanych w dyskotekowych, kolorowych światłach ścian. Parkiet pełen był tańczących ludzi, masa półnagich ciał ocierała się w takt granych melodii.
Magnus ze znudzeniem słuchał jakiejś faerie, która co chwila, potrząsając swoimi jasnymi włosami, posyłała mu dwuznaczny uśmiech. Osobiście nie miał nic przeciwko, aby ten wieczór skończył się w jego sypialni, nic a nic. No może nie do końca, biorąc pod uwagę jego ostatnie zauroczenie. Jednak dyskusja jaka toczyła się przy stole, zaczynała go męczyć!
Temat zszedł na Nocnych Łowców i nie był to pierwszy raz! Od jakiegoś czasu temat dzieci Aniołów stał się numerem jeden wśród podziemnych. Wszystko zaczęło się od żartu o ich runach, że bez nich są do niczego, a potem ktoś chlapnął, że runa wytrzymałości jest jedyną użyteczną. Ktoś inny to podchwycił, śmiejąc się, że bez niej są beznadziejni w łóżku, albo że nawet z nią.
Początkowo było to zabawne i nawet intrygujące, teraz już nie. Tworzyło się coraz więcej opowieści o tym jak niesamowita i przydatna jest runa wytrzymałości. Magnus miał serdecznie dość. I nie miało to nic wspólnego z tym, że żadnego ciała z runą wytrzymałości nie miał; znaczy miał, ale na oku, więc poziom jego irytacji rósł.
– Słyszałam – wtrąciła rozbawiona Catarina, sącząc coś ze swojej szklanki – że niektóre plotki o Nocnych Łowcach są prawdziwe.
– Moja daleka kuzynka – zachichotała faeria, której imienia Magnus nie mógł zapamiętać. – Mówiła, że ich runa wytrzymałości, nie sprawdza się wyłącznie w walce, ale w różnych aspektach.
Magnus przewrócił oczyma – słyszał to już kilkanaście razy od przynajmniej tuzina różnych osób! I to tylko w tym tygodniu!
– Ragnor! – rzuciła Cat, trącając łokciem swojego przyjaciela. – Pamiętasz Aditya? – zapytała i nie czekając na odpowiedź, kontynuowała. – Twierdził, choć nigdy do końca mu nie wierzyłam, że był z Nocną Łowczynią. To było kilka wieków temu, kiedy porozumienia były tylko mrzonkami dla małych dzieci.
– Był wierutnym kłamcą – wtrącił Magnus, odkładając pustą szklankę na blat. – Raz podszywał się pode mnie w mojej obecności i o mało nie odciął mi ręki.
– Nie zawsze – powiedział Ragnor, rzucając Bane'owi wyzywające spojrzenie. – Byłem z nim bliżej niż wy dwoje i spędziliśmy wspólnie pięćdziesiąt lat, kryjąc się w górach..... Mówił, że to prawda, że z nią był.
– Naprawdę – westchnął zirytowany Magnus z niedowierzaniem – mamy dwudziesty pierwszy wiek! Nocni Łowcy nawet w erze postępu i porozumień unikają podziemnych, co dopiero wieki temu, kiedy uważano nas za coś odrażającego! I co robiłeś z nim sam w górach przez pięćdziesiąt lat? – zapytał z drwiną.
– Porozumienia nie zawsze idą w parze z pragnieniami – zauważyła faeria, prostując nogę i delikatnie ocierając się o Magnusa.
Cóż, jej intencje były jasne dla Bane'a, ale chwilo miał je gdzieś.
– Ale raczej idą z krwią Aniołów i misją niesienia zbawienia na świecie – sarknął Raphael, popijając krew ze szklanki.
– Może i ich runa ma jakieś specjalne właściwości, ale nie sądzę, żeby jakikolwiek podziemny mógł się o tym przekonać – powiedziała Catarina, a Magnus był niemal pewien, że usłyszał w jej głosie irytację.
– Dalej uważam, że to kłamstwa wyssane z palca – westchnął Magnus, wyczarowując sobie kolejnego drinka.
– Dlaczego tak uważasz? – zapytała faeria, niemal wpełzając się na jego kolana.
![](https://img.wattpad.com/cover/221322962-288-k211628.jpg)
CZYTASZ
Runa wytrzymałości
FanficW podziemiach aż huczy od plotek o Nocnych Łowcach, a właściwie o ich legendarnej runie wytrzymałości. Magnus nie wierząc w ani jedno słowo, postanawia przekonać się na własnej skórze, które z nich to prawda, a które są wyssane z palca. Jak Mag...