2. Powinniśmy wziąć ślub

14 1 0
                                    

- Za dużo wczoraj wypiłam. - opowiadałam Hannah o swoim samopoczuciu podczas lunchu w pracy.

- Serio? - spojrzała na mnie z sarkazmem w oczach. - Chciałabym poznać trochę nowych ludzi. - powiedziała, zaczynając nowy temat. - Takich, których z czasem polubię, mimo że się na to nie zapowiadało.

- Można się zauroczyć na pierwszym spotkaniu. - stwierdziłam. - To przeznaczenie.

- Boże. - zaśmiała się. - Co Ci się stało? Ty nie wierzysz nawet w horoskopy. - zrobiła zdziwioną minę.

- Meeh. - westchnęłam. - Są jak pranie mózgu. "Nie rób tego, nie idź tam". Nie lubię takich rzeczy... - wzruszyłam ramionami.

- Bo nie lubisz przygód.

- A kto w ogóle przeżywa przygody? Szkoła, studia, praca. Z czego większość życia to praca i czasem spotkania ze znajomymi. - skrzywiłam się, myśląc o tej rutynie. Nuda, której nie możemy nijak zaradzić. 

- A związki? To źródło najróżniejszych problemów. - stwierdziła. Zastanowiłam się nad tym chwilę.

- Na szczęście moje życie nawet na tej płaszczyźnie nie sprawia wielu problemów. - powiedziałam, wiedząc, że Hannah zdaje sobie z tego sprawę. 

- Nie lubie nudnych związków. - mruknęła, wkładając widelec do buzi. Westchnęłam.

- Nudnych?

- Tak. To nie w moim stylu.

Wiedziałam co ma na myśli. A raczej kogo - mnie. Mnie i mój czteroletni związek z Georgiem. Nigdy nie było między nami iskier, ale wiem, że to rozsądna decyzja. Mój mężczyzna ma dobrą pracę, a moi rodzice bardzo go lubią.

Moje rozmyślania zostały przerwane przez wibracje telefonu, a na jego wyświetlaczu pojawiło się właśnie to imię. Georg. Podniosłam komórkę i przyłożyłam do ucha.

- Tak? - zapytałam o co chodzi.

- Jaki numer konta? - zapytał z niezrozumieniem.

- Co? - zdziwiłam się.

- Wysłałaś mi SMS-a z pytaniem o mój numer konta. 

- Aaa... - zrozumiałam w tym momencie swoją pomyłkę. Dziwne. - To do kogoś innego. Musiałam wysłać Ci go przypadkiem, wybacz. 

- Hmm... Do kogo? - w jego głosie była słyszalna ciekawość.

- Co?

-Komu chciałaś wysłać wiadomość? - powtórzył. Zaplątałam się we własnych myślach.

- Klientowi. Wydawcy. - zmyśliłam. Pracowałam w bibliotece, więc ta wymówka zdawała się najrozsądniejsza. Nie miałam ochoty doprowadzać do niepotrzebnych sporów i nieporozumień. Szybko rozwiąże tę sprawę i będę mogła zapomnieć o wszystkim, nie robiąc nikomu kłopotu.

- Rozumiem. Na razie. - Georg rozłączył się. 

Włączyłam w telefonie kontakty i odszukałam nazwę "Farmaceuta". Georg widniał tuż pod spodem. To by wyjaśniało moją pomyłkę. Tym razem wybrałam odpowiedni numer i wysłałam wiadomość z prośbą o numer konta.

***

Stanęłam przed lustrem w łazience i spojrzałam na swoje odbicie. Recepturka na włosach przypomniała mi o oczekiwanej wiadomości. Wzięłam więc telefon i sprawdziłam skrzynkę odbiorczą. Nadal nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Kolejny raz spojrzałam w lustro. Ściągnęłam gumkę z włosów i wyrzuciłam do kosza. Po całym dniu w pracy moje włosy doszły do siebie i nie wyglądały już tak koszmarnie. Przeczesałam je palcami i wyszłam z łazienki.

Na parkingu pod biblioteką czekał już na mnie Georg, który miał mnie zawieźć do mieszkania Lary, żebym mogła zabrać rzeczy, które wcześniej zostawiłam. W tym nieszczęsny portfel.

- Jak tam dzień w nowym oddziale? - zapytałam rutynowo o pracę, kiedy już włączyliśmy się do ruchu.

- Ahh... - westchnął zmęczony. - To oddział oceniający, więc miałem więcej pracy niż zwykle. Będę też pracował w innym biurze, ale jeszcze nie powiedzieli mi gdzie. - opowiadał, a ja powoli zaczynałam się wyłączać.

- Myślałam, że w banku cały dzień siedzi się za biurkiem. - stwierdziłam, na co Georg jedynie lekko się uśmiechnął. - Więc będziesz jeszcze bardziej zajęty. - przyglądałam mu się. Był przystojny i elegancki w swoim garniturze. Mimo wszystko nie wzbudzał we mnie żadnego innego uczucia. W naszej relacji dominowało przede wszystkim przywiązanie, a on powtarzał, że to normalne w takich związkach, jak nasz. Wierzyłam mu.

Spojrzałam w telefon, gdzie zobaczyłam kilka wiadomości od Lary, jedną od Hannah, ale od farmaceuty nadal nie dostałam żadnej odpowiedzi. Być może po prostu źle zapamiętałam numer. Wychodzi na to, że będę musiała załatwić to osobiście.

- W takim razie... - Georg przerwał moje zamyślenie.

- Co? - zapytałam, nie odrywając wzroku od komórki.

- Nie powinniśmy porozmawiać o ślubie? - zaproponował. Spojrzałam na niego wytrącona z rytmu. Niby jesteśmy już razem wystarczająco długo, ale nie czuję się gotowa na taki krok. Mimo wszystko wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie. Mój ojciec próbował mnie wydać za Georga już od przeszło roku, ale ciągle powtarzaliśmy, że nie chcemy się śpieszyć.

- Czemu jesteś zdziwiona? - rzucił mi szybkie spojrzenie. 

- Nie jestem. 

- Powinniśmy wziąć ślub. - powiedział, a ja spojrzałam za szybę i zaczęłam przyglądać się ludziom, którzy co chwilę znikali mi sprzed oczu. Wiem, że ma rację, ale prawdę mówiąc nie jestem jeszcze niczego pewna. - Co tak zamilkłaś?

- A co chciałeś usłyszeć? - nie odrywałam wzroku od szyby. 

- Co teraz?

- Jak to "Co teraz"? - zapytałam, ale nie usłyszałam nic z jego strony. Poczuł, że mógłby mnie rozdrażnić tym tematem.

- Napisałaś do Lary, żeby zeszła na dół? - zagaił, po chwili niezręcznej ciszy.

- Już czeka.

- Zjedzcie razem kolację. - poprosił.

- A ty? - spojrzałam na niego z rozczarowaniem. Obiecał mi, że spędzi ten wieczór ze mną.

- Pojadę do domu popracować. Muszę się rozeznać.

- To jedź. I tak nie mam apetytu. - odpowiedziałam jedynie zrezygnowana. - Ale najpierw odwieź mnie do domu.

Samochód zatrzymał się pod blokiem Lary. Wysiadłam z niego i podeszłam do przyjaciółki, która już czekała na mnie przy drzwiach wejściowych w pidżamie. 

- Jadłaś już kolację? - zapytałam zabierając swoją własność z jej ręki. 

- Tak. Kupiłam coś wcześniej w sklepie.

- Nieważne. - uśmiechnęłam się lekko. - Do zobaczenia w pracy. - pożegnałam się i wróciłam do auta. Przez szybę zobaczyłam jakąś postać, wyglądającą przez okno balkonu, tuż nad mieszkaniem przyjaciółki, ale nie mogłam dostrzec, jak dokładnie wygląda. Nie znałam też jej sąsiadów.

***

Poirytowana szłam korytarzem do swojego mieszkania. Mimo tak długiego stażu w związku, nie mieszkaliśmy razem. W sumie nawet nie wiem, czy to jest coś, czego bym chciała. Choć mieszkalibyśmy razem i tak żylibyśmy osobno.

- Co Ty tu robisz?! - wystraszyłam się, gdy zobaczyłam jak z wnęki znajoma mi sylwetka energicznie wychyla się w moją stronę.

*** Miło mi Cię tu widzieć :) życzę Ci miłego dzionka i smacznej kawusi***

ola











To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 20, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One spring nightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz