Epilog

1.1K 92 24
                                    

Przez okno do pewnego pokoju w Bournemouth wpadają pomarańczowe promyki słońca. Tutejsza pogoda jest totalnym przeciwieństwem tego, co panuje w tym momencie w deszczowym Londynie. James właśnie wszedł do swojego pokoju w domu rodzinnym. Zmęczony intensywnym biegiem po plaży opadł bezwładnie na łóżko. Ostatnio rzadko mu się zdarza być padniętym aż do tego stopnia. Chłopak wypuścił powietrze z ust i zaczął bezmyślnie wpatrywać się w sufit.
Przedłużenie kontraktu z wytwórnią płytową jeszcze parę miesięcy temu było dla niego największym celem i spełnieniem wszystkich marzeń. A teraz? Najchętniej wyrzuciłby go do kosza razem ze wszystkimi wspomnieniami, które powstały w wyniku stworzenia "The Vamps".
Po krótkiej chwili chłopak wstaje z łóżka. Ściąga mokrą od potu koszulkę, po czym ciska nią z całej siły w swoją ulubioną akustyczną gitarę. Nic na to nie poradzi - po zdarzeniach minionego miesiąca czuje się okropnie. Zatapia swoją twarz w dłoniach, po czym opuszcza ręce wzdłuż ciała przyglądając się sobie w odbiciu lustra. Nieogolony, z przydługimi włosami i podkrążonymi oczami wygląda okropnie. Fakt, ostatnio mało sypia, ale to nie ze względu na zmianę swojego otoczenia.
Chłopak zaczyna obwiniać siebie za zaistniałą sytuację, która wydarzyła się pomiędzy nim a Claudią. Znowu zaczęło mu jej brakować. Mimo, że zawsze tęsknił za swoim domem i rodziną teraz zrozumiał, że jego docelowe miejsce zamieszkania znajduje się już gdzieś indziej. Właśnie u niej. W Londynie. Nadal nie potrafi wybaczyć sobie tego, w jaki sposób załatwił Claudię tego pamiętnego, deszczowego wieczora. Był okropny. Jest okropny. To prawda. Opuścił ją bez żadnego słowa. Nawet bez tak ważnego słowa - "dziękuję".
James obraca się i spogląda na kolaż zdjęć wykonanych przez nią, z ich zdjęciami. Claudia i on w różnych momentach swojej znajomości. Podczas festiwalu w Brighton, w kawiarence, na sofie, na ognisku... Zdejmuje natychmiast ze ściany dużą antyramę, po czym pokłada ją na swoim łóżku. Ma ochotę walnąć w nią z całej siły, jednak wie, że to jedyna pamiątka, która mu po niej została. Od niemocy do wściekłości, od wściekłości do wspomnień, od wspomnień do wyrzutów sumienia. Ale cóż. Może to właśnie w ten sposób miała potoczyć się historia tej przyjaźni. Wieszając ponownie antyramę na ścianie, James dochodzi do wniosku, że najlepiej byłoby, gdyby ta cała historia, która zaczęła się od momentu poznania Claudii odeszła w zapomnienie, jakby nigdy się nie wydarzyła. Szczególnie ze względu na ich grupę, która w końcu odejdzie w zapomnienie.
W momencie, kiedy podchodzi do komody, aby wyciągnąć z niej jakąś czystą koszulkę, zauważa dużą kopertę, która jest podpisana jego imieniem. Nie musi jej przekręcać, aby dowiedzieć się, kto jest adresatem tej przesyłki poleconej. Charakterystyczne pismo nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, kto ją wysłał. James czuje się tak, jakby uczestniczył w dziwnej i niezrozumianej dla niego grze. Czego Claudia jeszcze od niego chce?
Kiedy jednak James otworzy białą kopertę z podpisem na załączonej karteczce od Claudii nie będzie zdawał sobie sprawy z tego, że jej zawartość będzie kluczem do powrotu, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Wykończony intensywną pracą w studio Tristan nareszcie może położyć się do łóżka. Mimo zmęczenia i rozstania z Melisą na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Najbardziej jest zadowolony ze swojego pomysłu na wykonanie coveru "Oh Cecilia". Nie może się doczekać miny młodej kuzynki Brada, kiedy to blondynka zobaczy jej imię na trackliście ich płyty. Chłopak wkłada rękę pod poduszkę. Kiedy zdaje sobie sprawę z tego, że ta płyta jest pierwszym i ostatnim wspólnym dziełem czwórki przyjaciół uśmiech na twarzy chłopaka natychmiast gaśnie. Tristan doskonale wie, że jego podpis na kontrakcie nic nie zmieni. Sprawa jest bowiem przedstawiona jasno - albo na wszystkich czterech kontraktach pojawią się podpisy, albo The Vamps przestaje istnieć. Momentalnie zrobiło mu się smutno. Zaczyna się zastanawiać, czym w niedługim czasie będą zajmować się pozostali chłopcy. Brad z pewnością zajmie się karierą solową. Joe wyszlifuje go na prawdziwy diament, który będzie pożądany przez najlepsze studia nagraniowe na całym świecie. James otworzy swoją restaurację, a Connor? Według Tristana mógłby dubbingować jakieś śmieszne bajki dla dzieci. Blondyn śmieje się pod nosem, i przewraca na drugi bok. Przed jego oczami widnieje ramka ze zdjęciem, które ukazuje jego i czwórkę przyjaciół wraz z Claudią. No właśnie. A on? Czy w końcu i on odnajdzie swoje miejsce w świecie? Kim będzie? Ma tylko nadzieję, że wystarczająco dobrym chłopakiem dla wszystkich otaczających go ludzi.
Krótkie "bip" przywraca go do rzeczywistości. Chłopak patrzy na ekran swojego telefonu, mrużąc oczy. To powiadomienie SMS. Widząc adresata wiadomości, blondyn natychmiast siada na łóżku. To od Claudii.
"Bez względu na to, czy podpiszesz ten cholerny papierek, czy też nie, pamiętaj, że zawsze będziesz naszym przyjacielem. Wybierz taką decyzję, którą podpowiada ci serce. Jutro się na pewno widzimy, choćby świat się walił. Kocham cię, Tristan i zawsze będę przy tobie."
Serce Tristana zaczęło bić szybciej. Chociaż jego oczy kleją mu się okropnie chłopak czyta wiadomość jeszcze parę razy. Przygnębienie i zmęczenie znikają nagle, a wracają mu energia i kropelka tej ostatniej nadziei. Czuje się szczęśliwy. Odkłada telefon, po czym sięga na szafeczkę nocną po pióro i białą kopertę z wytwórni płytowej. Wyciąga z niej kartkę A4. Szybkim ruchem dłoni rozkłada ją i wykonuje na niej jeden podpis.
Rozpiera go ochota, aby zadzwonić do Jamesa, Connora oraz Bradley'a i zmusić ich do wykonania podpisu, ale doskonale wie, że nie może narzucić nikomu swoich racji. Zdaje sobie sprawę z tego, że każdy z nich jest na innym etapie w swoim życiu. Powstrzymuje się więc i ogranicza do wysłania smsa na dobranoc Claudii, która bardzo mu pomogła po rozłące z Melisą. Po chwili blondyn zamyka oczy i zapada w długi, mocny sen.
Cóż na to poradzić. Za bardzo związał się z tymi chłopakami. Nie wyobraża sobie życia bez nich, dlatego też nie potrafił wyobrazić sobie, kim byłby bez The Vamps.

GOLDENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz