Prolog

91 6 16
                                    

Promyki porannego słońca okrążyły sypialnie młodego rudzielca, dostając się do pokoju przez szyby wmontowane w niemal każdą ścianę. Zajaśniała wielka błyskawica na jego twarzy - efekt wczorajszej zakrapianej zabawy. Wielka kula wodorowa nie była tak łaskawa, jak David by tego chciał, bowiem [xd] raziła jego oczy, przenikając przez skórę. Uniósł więc rękę i zasłonił się przed światłem, po chwili jednak zdając sobie sprawę z tego, że powinien już wstać.

Usiadł więc na boku łóżka i rozglądnął się po pokoju, dalej przymykając powieki. Nic specjalnego, ot kilka osób leżących na podłodze, dwie rozbite butelki, reszta w całości, ustawiona gdzieś w kącie. Do tego kilka rozwalonych koców, czyjeś ciuchy i okruchy z przekąsek. W skrócie - brud typowy dla domówek. W chwili gdy David podniósł się z łóżka, zrobiło mu się ciemno przed oczyma, a pulsujący ból głowy sprawił, że z jego ust wydobył się cichy syk. Oparł się o szafkę nocną, a gdy dolegliwości ustały, skierował się w stronę kuchni.

Korytarz był zawalony śpiącymi ludźmi. Rudzielec musiał więc przepychać się i uważać na każdy krok, żeby przypadkiem kogoś nie zdeptać. W końcu dotarł do celu swej krótkiej podróży. Oczywistym było, że nie uświadczy widoku czystych naczyń zdobiących zwykle suszarkę nad zlewem, wziął więc jedną z bardziej czystych szklanek, odkręcił kran i nalał wodę. Wypił wszystko duszkiem, ale lekki smak wczorajszego alkoholu, który pozostał na dnie naczynia, zemdlił go. Przepłukał je więc i wypił kolejne dwieście mililitrów przezroczystej cieczy. W końcu odłożył szklankę do zlewu i poszedł do łazienki.

Na podłodze leżała kobieta, którą delikatnie wyciągnął za drzwi, nie budząc jej. Zamknął się w klaustrofobicznie małym pomieszczeniu i po przepłukaniu twarzy zimną wodą, spojrzał w lustro. Do błyskawicy, której proces tworzenia jeszcze pamiętał, dołączyły wąsy i monobrew zrobione markerem.

- Zrobili to jak spałem, co?  - pomyślał, próbując zetrzeć rysunki palcem.

Nic to jednak nie dało, więc wyciągnął z szafki jakiś kosmetyk i z pomocą ręcznika, ścierał dalej, jednocześnie uważając, by błyskawica została. Była jego znakiem rozpoznawczym.

W końcu się udało, jeszcze raz wypłukał czerwoną twarz, po czym zebrał wszystkie strzykawki z podłogi. Nie od dziś wiadomo, że stałymi bywalcami imprez u Davida Bowiego byli ćpuni, zresztą na wyspie San Escobar na próżno było szukać nie-ćpunów. Było to bowiem ulubione miejsce do ukrycia się. Przed czym? Zwykle uciekali tu ludzie sławni, którzy szukali spokoju. Udawali własną śmierć, a tak naprawdę pełni życia wyjeżdżali na wyspę położoną niedaleko Karaibów. Jedynym warunkiem było ukończenie lat 27.

David wszedł do salonu, skąd wziął swój saksofon. Zaczął chodzić po całym domu i grać, bez tłumika. Był to najlepszy sposób na rozbudzenie towarzystwa i on doskonale o tym wiedział, w końcu nie robił tego po raz pierwszy. Ludzie zaczęli zatykać uszy i wzdychać, powoli wstawali i chwiejnym krokiem ustawiali się w kolejkach do obu kranów, w kuchni i w łazience. Kiedy nikogo nie było już na podłodze, David wrócił do pokoju, by przebrać się w nieco mniej zarzygane ciuchy. Otworzył więc szafę i zaczął snuć wzrokiem po niemal odblaskowych ubraniach. W końcu wybrał najzieleńszy zestaw, jaki świat mógł ujrzeć, i powolnymi ruchami, przebrał się, zostawiając stare rzeczy na podłodze.

Wrócił do korytarza. Stanął przed lustrem i ułożył włosy na tyle, na ile mógł, bez dostępu do grzebienia. W końcu usłyszał pukanie, czy wręcz walenie do drzwi. Podszedł więc i otworzył.

- Dupa cię nie boli po wczoraj? - tymi słowami przywitał go młodzieniec o różowo-czarnych włosach.
- O co ci chodzi? - David nie poruszył się i dalej mówił do niego zza drzwi - I kim jesteś?

Chłopak zaśmiał się.

- Byłeś tak pijany, że nie pamiętasz, czy tylko udajesz?

Rudzielec zaczął drążyć w swoim umyśle, szukać, co mogło mu przypomnieć wydarzenia wczorajszej nocy. Jednakże ostatnie co pamiętał, to rysowanie błyskawicy na jego twarzy.

- A nie możesz mnie oświecić? I kim jesteś, gówniarzu?

Psychiczny chichot wytatuowanego rozniósł się po domu, niemal natychmiast wywołując milczenie ze strony innych imprezowiczów. David wyszedł więc i zamknął drzwi, w duchu modląc się, że tym razem nikt nie przyniósł dynamitu w opakowaniu po parówkach Berlinkach.

- Patrzcie tylko, przeruchałem legendę muzyki, a on nawet nie pamięta, ależ mi w tym momencie przykro! - znów się zaśmiał.

No tak, powoli wszystko składało się w całość.

- Przeruchałem wiele osób i one mnie nie nachodziły, czego chcesz? - rzekł David, jednak nie było w tym ani grama gniewu, raczej czysta ciekawość połączona z lekką ironią.

Chłopak podszedł bliżej. Na tyle bliżej, że David czuł jego oddech na szyi. Ten zaczął szeptać mu do ucha.

- Chcę ciebie - po tych słowach połączył ich usta w pocałunku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 22, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

*jezu czemu ja to robię*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz