- 𝕿𝖗𝖟𝖞 -

402 10 0
                                    

W jej uszach cały czas brzmiały słowa generała. Niby nie wymagał nie wiadomo czego, jednak prościej było jej biegać aż nie padnie, tak jak na szkoleniu, niż wejść z kimś w głębszą relację. Westchnęła.

- Szlag - mruknęła pod nosem.

Ostatnim razem jak była na piętrze zostawiła tam swój medalik. Zawsze była przyzwyczajona, że ten obijał się o jej klatkę piersiową, a teraz kiedy nie doświadczała chłodu od niego bjącego, czuła się zwyczajnie łyso i nieswojo, dlatego szła na samą górę z nadzieją, że nikt go nie zabrał i czeka na nią tam gdzie go zgubiła.

Będąc na miejscu, pochyliła się nad schodami prowadzącymi do punktu znajdującego się najwyżej w całej siedzibie. Sprawdzała, czy nie wpadł przypadkiem między przerwy w nich, jednak było na tyle ciemno, że nigdzie go nie widziała.

- Szukasz czegoś? - usłyszała za plecami na co się spięła. Pospiesznie podniosła głowę, tym samym spotykając się z drewnianą poręczą. Syknęła głośno. Usiadała przed schodami, jedną dłonią przytrzymując miejsce na głowie, w które się uderzyła. Wyglądała na zestresowaną. - Nic Ci nie jest?

Wzruszyła ramionami ciągle masując głowę. Nie wiedziała co było silniejsze zmieszanie i delikatnie pulsująca głowa, czy strach przed chłopakiem, który spróbował się zbliżyć. Automatycznie podkuliła nogi jak najbliżej siebie i zacisnęła je mocno. Schody wręcz wbijały się w jej plecy od silnego napierania na nie.

- Hej, nie bój się mnie - mówił spokojnie, tak jak do spłoszonego zwierzęcia. - Wstaniesz? - zapytał podając jej dłoń.

Niepewnie spojrzała na kończynę skierowaną w jej stronę, a zaraz potem przypomniała sobie słowa dowódcy. Musiała jak najszybciej przełamać strach przed innymi i spróbować zaufać komukolwiek. Faktem było, że wolała pierwsze spróbować z dziewczynami z pokoju, ale z drugiej strony chłopak nie musiał jej wcale pomagać. Zaecydowała dać mu szansę, dlatego złapała za jego dłoń.

- Dziękuję - powiedziała cicho, zerkając przelotnie na oczy szatyna. Nigdy nie widziała u nikogo tak intensywnego koloru.

- Nie ma za co, jestem Eren, a ty? - zapytał puszczając jej chłodną dłoń.

- Clara... Chyba - odpowiedziała.

- Chyba? - szok na jego twarzy był mocno widoczny, jednak dziewczyna nie mogła tego zauważyć ponieważ patrzyła na podłogę.

- Nie mam imienia - mruknęła cicho i niepewnie. Gdyby było tutaj więcej osób, Eren miałby problem by cokolwiek zrozumieć. - Ale w poprzednim miejscu zamieszkania - zawahała się przy ostatnim słowie. - Nazywali mnie Clara - sprostowała.

- Rozumiem - mruknął drapiąc się po karku. - Chodź, przyłożymy coś zimnego byś nie miała guza - ruszył przed siebie, jednak zatrzymał się kiedy zauważył, że dziewczyna została na miejscu. - Idziesz?

Skinęła lekko głową i dogoniła chłopaka. Szli po schodach w dół zachowując pewną odległość między sobą co było dużym komfortem w tej niekomfortowej dla Clary sytuacji, jednak nie narzekała. Choć nie potrafiła, chciała wierzyć, że Eren ma wobec niej dobre zamiary, a w razie czego może liczyć na dowódcę.

- Nie jesteś zbytnio rozmowna, co? - zapytał, na co wzruszyła ramionami. - Tutaj - poinstruował sam skręcając do jakiegoś pomieszczenia. - Siadaj.

Wziął czystą szmatkę z blatu i schylił się do wiaderka, które znajdowało się w jego wnęce. Wgłębienie było przysłonięte zasłonką z jakiegoś materiału, która nie była potrzebna, ale znając pedantyczne podejście kapitana domyślał się, że jest to zabieg czysto kosmetyczny, tak by było ładnie i czysto. W tym samym momencie kiedy kombinował przy wiaderku, dziewczyna rozglądała się pospiesznie tak jakby szukała sposobu na ucieczkę w razie czego.

- Eren? - zaczęła cicho kiedy wzdrygnął się dotykając wody. Podejrzewała, że musiała być chłodna, jednak nie zastanawiała się nad tym, kiedy jej spojrzenie spotkało się z tym należącym do chłopaka. Uciekła. - Dla-dlaczego mi pomagasz? - zająknęła się.

- Czy to nie oczywiste? - zapytał wstając z klęczek i stając za nią. Przeszły ją nieprzyjemne dreszcze. - Tutaj? - zapytał przystawiając dłoń do jej głowy. Przytaknęła, była cała spięta.

- Nie wiem, tam każdy dbał o siebie, a większa pomoc liczyła się z... - urwała. - Nieważne.

- Trzymaj sobie - mruknął. Syknęła cicho kiedy szatyn przyłożył chłodny materiał do jej głowy, jednak nie komentowała zbędnie, a wykonała polecenie. Usiadł obok i potarł twarz dłońmi. - Może nie jestem odpowiednią osobą, by Ci to mówić, ale uważam, że powinnaś się z kimś podzielić swoimi obawami - westchnął. - Nie chcę Cię oceniać, ale wyglądasz jak spłoszone zwierzę, co ty przeszłaś, dziewczyno? - zapytał patrząc na jej smutną twarz.

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - zapytała już pewniej, a on przytaknął. Chłopak wydawał się jej nadpobudliwy i porywczy zważywszy na jego zbyt gwałtowne dla niej ruchy. - Jeśli ma to jakoś pomóc... To chyba warto spróbować? - uśmiechnęła się smutno. - Pewnie i tak nie przeżyję swojej pierwszej wyprawy, więc chciałabym się czuć lepiej w ostatnich dniach życia.

- Czemu tak myślisz? - zapytał marszcząc brwi.

- Ja... - zaczęła. - Wiem jak walczyć z ludźmi, a nie z kilkumetrowymi kreaturami, przez całe moje życie zagrożeniem był drugi człowiek, mężczyzna... - powiedziała z trudem.

- Pomogę Ci - spojrzał w jej zszokowane oczy.

- C-co? - zapytała głupio. - Ja-jak?

- Opowiesz mi swoją historię, a ja pomogę Ci w treningach i relacjach z innymi żołnierzami, a to będzie moją kartą przetargową - z kieszeni spodni wyjął łańcuszek, który zgubiła czarnowłosa.

- T-to mój medalik - spojrzała zszokowana na szatyna.

- Za chwilę będzie kąpiel i obchód dlatego widzimy się po obiedzie na górze - pomachał medalikiem przed jej twarzą i wyszedł.

Zostało jej jedynie wrócić do siebie i czekać do jutra.

(W Trakcie Edycji) Prostytutka | Eren Jaeger (SnK) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz