2.Dom ekipy

649 12 2
                                    

A był to....

głos mojego idola. CO!, CHWILA! KOGO! Tak to napewno głos Tromby.

-Hej mała wszystko okej, nic ci nie jest -spytał wysoki niebiesko-włosy chłopak. W rzeczywistości był jeszcze  przystojniejszy  niż na filmach.

-Tak wszystko okej -próbowałam się podnieść, lecz przez moje prawdopodobnie stłuczone kolano  nie pozwalało mi na to. Zachwiałam się i wpadłam w ramiona mojego idola.Wpatrywaliśmy się w siebie dłuższą chwile.Gdy zdałam sobie sprawę z tego że się na niego gapie, zawstydzilam się i zarumieniłam.
Chłopak jednak dalej trzymał ręce na mojej tali. Po kilku minutach wpatrywanie się w swoje oczy chłopak spytał.

-Hej! czemu płaczesz?-spytał mnie ze zmartwionym wyrazem twarzy. Zato ja dalej nie mógłam uwierzyć że spotkałam swojego idola.

-To raczej nie twoja sprawa!-próbowałam brzmieć radośnie, ale patrząc na to z jakiego powodu się tu znajduje to nie wychodziło mi to najlepiej.

-A myślę że moja -spytał rozbawiony. Patrząc na jego uśmiech zrobiło mi się ciepło na sercu. Na mojej twarzy pojawił się soczysty rumieniec.

-Tak w ogóle to jak masz na imię?

-Wiktoria-odpowiedziałam krótko i na temat.

-A ja Mateusz

-Tak wiem

-Czyli pewnie znasz mnie z yt.

-No tak

Widziałam na jego twarzy rumieniec.Nie wiedziałam jednak z jakiego powodu.Chłopak spojrzał na moje kolano które ewidentnie było już spuchnięte i czerwone.

-Boli cię to kolano-spytał z troską w głosie.

-Nie, nie spokojnie nie boli-próbowałam to udowodnić wstając i przechodząc kilka kroków, ale patrząc na to za miałam stłuczone kolano było to prawie nie możliwe.

-Właśnie widzę.Strasznie Cię przepraszam, może pojedziemy do domu ekipy, a tam się tobą zajme?

-Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł, przecież nie możecie przyprowadzać do domu nieznajomych.

-Ale ty nie jesteś nieznajoma, i do tego potrzebujesz pomocy...-przerwałam mu jakże ciekawy monolog.

-okej, okej pojadę-chłopak na moje słowa nic nie odpowiedział, jedynie uśmiechnąć się

Mateusz wziął mnie na ręce w stylu panny młodej, ponieważ nie mogłam chodzić. Zaniósł mnie do swojego żółtego Mercedesa.

Posadził mnie na siedzeniu a sam okrążył samochód i wsiadł za kierownice. Następnie schylił się i chciał zapiąć mój pas, ale ja zaprotestowałam.

-Mam stłuczone kolano, a nie złamaną rękę umiem zapiąć pas-Tromba szeroko się uśmiechnoł, a po chwili ciszy zaczął prowadzić auto.

Jedziemy już 20 minut, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie że jadę właśnie autem mojego idola, z moim idolem, do domu mojego idola. Na samą myśl o tym na moje usta wkradł się szeroki uśmiech. Tromba chyba to zauważył bo odwrócił głowę w moją stronę i spytała się.

-Wiki czemu się tak uśmiechasz?

-A tak poprostu -musiałam skłamać bo przecież nie powiedziałabym: A wiem bo jadę właśnie w jednym samochodzie  z moim idolem. To by było głupie.Po kolejnych 30 minutach jazdy Dojechaliśmy do domu ekipy. Mateusz odpiął mi pas, gdy ja byłam zajęta rozmyślaniem o tym co właśnie dzieje się w moim życiu.Gdy ogarnęłam co zrobił spiorunowałam go wzrokiem i powidziałam.

-Czy ja ci już na ten temat coś nie mówiłam?!

-Oj Wiki nie przesadzasz?

-Nie, nie przesadzam

        ...............................................

SIEMKA DZISIAJ DŁUŻSZY ROZDZIAŁ- UWAGA, UWAGA 487 SŁÓW WOW HAHA.
MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBA JAK NIE TO NIE MÓJ PROBLEM.

Przypadek?//Tromba ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz