Dzisiaj miałem zaplanowany pogrzeb pewnego szlachcica, grób był już wykopany i wszyscy uczestnicy byli w kościele. Na szczęście nie musiałem uczestniczyć w tym nurzącym wydarzeniu. Gdy cała rodzina i goście opuścili kościół,pomocnicy pakowali trumnę z nieboszczykiem do powozu.
Zastanawia mnie czy ktokolwiek z tu obecnych odwiedzi kiedykolwiek tego mężczyznę. Czas pokazuje jak stopniowo zapominamy o rodzinie i przyjaciołach, niezależnie jak za życia byli użyteczni. Ludzka natura jest doprawdy interesującą w obliczu śmierci. Jako grabarz sporo o tym wiem.
Przysiadłem na jakimś sąsiednim grobie oczekując zgromadzonych uprzednio w kościele ludzi. W końcu przez bramę zaczęli napływać jak rzeka, nienagannie poubierani szlachcice i szlachcianki z hihi grobowymi minami. Ktoś spojrzał na mnie z wyrzutem no bo „przecierz tragedia się stała,a ten dziwak się śmieje”. Istotnie oburzające hihi.
Ceremonia w końcu się rozpoczęła,a trumna powoli była opuszczana do dołu. W pewnym momencie łańcuchy zaczepione o trumnę się urwały,a trumna spadła. Nikt tragedii z tego nie zrobił bo odległość dzieląca ją od ziemi była kwestią centymetrów. Intrygujący natomiast, był fakt, że zamiast huku,do uszu zebranych dotarło coś na kształt plasku? W każdym razie nie był to ten dźwięk którego się spodziewaliśmy. Zajrzałem zaciekawiony do dołu i ujrzałem hmm... Plamę, kończyny i skrawki ubrań.
Gdy udało się wydostać trumnę, umazaną krwią,naszym oczom ukazało się zmiażdżone.. coś na kształt ludzkiego ciała,za to nieco zmiażdżone hihi. Ludzie krzyczeli przerażeni, zasłaniając dzieciom oczy, natomiast ja zwijałen się ze śmiechu,przez co prawie wpadłem do grobu.
Najlepsze było to, że po mojej identyfikacji, dojrzałem w trupie księdza sąsiedniej parafii. No cóż, trzeba było trzymać się swojego kościoła hihi.
CZYTASZ
Undertaker-historie niewyjaśnione
FanfictionHistoryjki z życia Undertakera, które pojawiają się tak rzadko jak coś innego niż 1 z matmy.