*Ross*
Dziewczyna spuściła tylko głowę. Ani ja, ani mój brat już o nic jej nie pytaliśmy. Wiedzieliśmy, że dziewczyna jest w ogromnym szoku i nie wie nawet jak ma zacząć cokolwiek nam opowiadać. W pewnym momencie dziewczyna przechyliła się lekko na bok, po czym całkowicie zsunęła się plecami na ziemię.
- Halo, coś Ci się stało? - spytałem spogladajac na nią. W pewnej chwili zauważyłem, że jej oczy się przymykają.
- Strasznie kręci mi się w głowie i jest mi nie dobrze. To chyba przez to coś co mi wcześniej podał. - wskazała palcem na woreczek z jakimiś białymi tabletkami. Wymieniłem się porozumiewawczym spojrzeniem ze swoim bratem, który chwilę później podniósł z ziemii foliową zaszetkę. Oby dwoje przyjrzeliśmy się jej dokładnie po czym wywnioskowaliśmy, że może to być jakiś środek oduzający lub co gorsza jakaś pigułka gwałtu. Spojrzałem na dziewczynę, która już całkowicie zamknęła swoje oczy.
- Nie mam pojęcia co ten gościu jej podał, ale napewno to nie wróży nic dobrego.
- Też tak myślę bracie. - spojrzałem jeszcze raz na dziewczynę, po czym westchnąłem.
- Pomyśl sobie tylko, co mogło by się tutaj wydarzyć, gdybyśmy akurat tędy nie przychodzili. Przecież ten chłopak mógł jej zrobić coś poważnego. Zgwałcić albo zabić. - zauważył mój brat.
- Masz rację, tylko co my teraz z nią zrobimy? - spytałem. Nie zaniesiemy jej do niej do domu, skoro nawet nie wiemy gdzie mieszka, baa, my nawet nie wiemy jak się nazywa.
Spogladając tak chwilę na dziewczynę, spostrzegłem jaka jest piękna. Słowiańska, jasna cera, średniej długości, proste brązowe włosy, delikatny, lekko już rozmazany makijaż, który tylko dodawał jej uroku i te piękne, czekoladowe oczy.
- Musimy zanieść ją do naszego apartamentu. Jutro coś wymyślimy.
- Ta, to dobry pomysł. - odparł mój brat, po czym wstał i chwycił czarną torebkę.
- To pewnie należy do niej. - stwierdził mój brat, po czym zaczął szukać czegoś w jej torebce.
- A ciebie matka nie nauczyła, że nie grzebie się w cudzych rzeczach? - zaśmiałem się lekko.
Mój brat tylko wywrócił oczami i westchnął przekręcając lekko głową na boki.
- Dla twojej wiadomości, szukam jakiś jej dokumentów. Kompeletnie nic o niej nie wiemy.
- A no ta, dobry pomysł. - podrapałem się po karku, lekko zakłopotany.
Po chwili mój brat wyciągnął z torebki dziewczyny jej portfel, otworzył go o wyjął z niego jej dokument.
- Laura Marano - przeczytał zdziwiony brunet.
- Nie wygląda mi to na polskie naziwsko. - powiedziałem po chwilowym zastanowieniu się.
- Ha, bo nie jest, zobacz, ma dwa obywatelstwa. - wskazał palcem na dowód.
Odczytałem z niego, że dziewczyna jest tak jakby pół polką i pół włoszką. Jej tata jest Włochem, a mam Polką, to pewnie dlatego ma dwa obywatelstwa.
- Urodzona 29 października 1998 r. - przeczytał mój brat. Młoda dziewczyna.
- Dobra, trzeba ją zanieść do naszego hotelu. Rocky, zadzwoń po taksówkę, a ja wezmę ją na ręce.
- Ale z Ciebie debil, przecież ja nawet nie wiem gdzie się znajdujemy.
- Ehh, dobra chodź. - wywróciłem oczami i ukucnąłem obok dziewczyny. Podłożyłem jedną ze swoich rąk pod jej kolana, drugą zaś podparłem pod jej plecy i podniosłem ją. Po chwili wraz z bratem ruszyliśmy w stronę wyjścia z tej ciemnej uliczki. W penwym momencie mój brat znowu na chwilę przystanął i odwrócił się za siebie.
- A co z nim? - szturchnął mnie lekko w ramię.
- Niech leży, jest tak nawalony, że jutro pewnie nawet nie będzie pamiętał co się wydarzyło. Chyba nie chcesz mu jakoś pomóc, sam widzisz co jej zrobił. - wymawiając ostatnie zdanie spojrzałem na śpiącą dziewczynę, którą niósłem w swoich ramionach i mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Ta, jebać gnoja. - przytaknął mi mój brat.*15 minut później...*
Po kilku minutach, wsiedliśmy do zamówionej już taksówki. Rocky usiadł na przodzie, koło kierowcy, ja natomiast usiadłem na tyle, wraz ze śpiąca na moich kolanach dziewczyną. Wygląda tak slodko i nie winnie. Nie mogę uwierzyć jak ten koleś mógł ją tak potraktować i w dodatku otruć ją jakimś świństwem wbrew jej woli. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy już na miejsce. Oby dwoje wysiadliśmy z taksówki. Brunet zapłacił taksówkarzowi, ja natomiast z powrotem wziąłem dziewczynę na ręce i po podziękowaniu kierowcy za podwózkę, udałem się wraz z dziewczyną do naszego apartamentu.