Rozdział I

1K 52 31
                                    

Młody, niebywale przystojny brunet z niezwykłym urokiem osobistym i wysoką inteligencją, przechadzał się dumnym krokiem po korytarzach Hogwartu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Młody, niebywale przystojny brunet z niezwykłym urokiem osobistym i wysoką inteligencją, przechadzał się dumnym krokiem po korytarzach Hogwartu. Był strasznie zadowolony z siebie i swoich dotychczasowych osiągnięć – nie dość, że przez sześć lat miał bardzo wysokie wyniki w nauce, to jeszcze został Prefektem Naczelnym. Idealne rozpoczęcie siódmego i jednocześnie ostatniego roku!

Jego przemyślenia przerwał widok szarpaniny na korytarzu. Uśmiechnął się z satysfakcją, widząc czerwono-złote szaty Gryffindoru. Ci tępi Gryfoni za chwilę stracą kilka lub kilkanaście punktów. Chwilę później uniósł delikatnie jedną brew ku niebu. Niby osoby z domu lwa są odważne i honorowe, a w kilku atakują jakąś biedną, ślizgońską dziewczynę. Dookoła nich leżały porozrzucane książki, widocznie należące do dziewczyny.

— Ej, wy tam! — krzyknął w stronę nastolatków. Byli młodsi od niego, zapewne z szóstego roku. — Odejmuję wam dziesięć punktów za zakłócanie spokoju, kolejne dziesięć za niszczenia mienia szkoły, a następne dwadzieścia za atakowanie tej bogu ducha winnej dziewczyny. — powiedział z nieukrywaną radością w oczach. Tak naprawdę nie obchodziła go ani bójka, ani nawet to, że członkini jego domu została zaatakowana. Jednak każda okazja do zrobienia na złość Gryfonom była idealna.

Słowa bruneta, oczywiście spotkały się ze sprzeciwem i niezadowoleniem, przez co chłopak odjął im kolejne dziesięć punktów. Grupa nastolatków nie chcąc stracić więcej punktów, nie sprzeczając się więcej odeszła.

Siedemnastolatek kucnął przy dziewczynie i pomógł jej zbierać książki. Uniósł prawy kącik ust do góry, widząc jedną z działu ksiąg zakazanych. O ironio, czytał ją już kiedyś. Jak zresztą większość książek, znajdujących się w tamtym dziale.

— Najpierw zacznij od samoobrony przed natrętami, później zabierz się za horkruksy. — powiedział z wyczuwalnym rozbawieniem w głosie, spoglądając uważnie na dziewczynę.

Dziewczyna była szczupłą, średniego wzrostu szatynką. Swoje brązowe włosy miała upięte w kłosa, który sięgał jej niemalże do bioder. Chłopak postanowił przyjrzeć się jej twarzy. Posiadała mały nosek, ładnie zarysowane kości policzkowe i pełne, malinowe usta. Jej brwi naturalnie były dość gęste i z łukiem, co nadawało jej zadziornego wyglądu. Na policzkach i nosku miała pojedyncze piegi, przez co twarz wydawała się jeszcze ciekawsza. I wtedy złapali kontakt wzrokowy. Szatynka spojrzała na niego spod czarnych, długich rzęs. Miała przepiękne oczy, jakich chłopak wcześniej nie widział. Intensywnie zielone, przy źrenicy brązowe. Gdy ich kontakt wzrokowy utrzymywał się dosyć długo, dziewczyna odchrząknęła nerwowo i spuściła wzrok, biorąc od chłopaka książkę. Odwróciła się, aby bez słowa odejść.

Tom Riddle jakby ocknął się i spojrzał na nią tym razem chłodno, ze zmarszczonymi brwiami. Zanim odeszła, złapał ją za nadgarstek.

— Co, niemową jesteś? Wypadałoby podziękować. — warknął zirytowany jej zachowaniem. W końcu wcale nie musiał interweniować, ciekawe jak wtedy poradziłaby sobie z natrętami. No właśnie – nie poradziłaby sobie.

Brązowowłosa piękność zatrzymała się i spojrzała na bruneta przez ramię.

— Nie warcz, bo cię z psem pomylą. Czy to wystarczy, aby pozbyć się natrętów? Mogę już zabrać się za horkruksy? — prychnęła, po chwili uwalniając nadgarstek z uścisku chłopaka. Tym razem udało się jej odejść, zostawiając zdumionego i szczerze zdzwionego chłopaka.

Jeszcze nikt nie odezwał się do niego z taką arogancją w głosie. A już tym bardziej żadna z dziewcząt się go nie pozbyła w taki sposób. Zacisnął mocno szczękę. Jak ona śmiała?! Wziął kilka głębszych wdechów, aby się uspokoić. Spokojnie, to tylko jakieś kolejne, puste dziewczę.

Co nie zmienia faktu, że go znieważyła!

Młody Riddle już chciał wymyślić jakąś wiązankę przekleństw, gdy w jego głowie znowu pojawiła się myśl o horkruksach. Prawdę mówiąc, zdziwiło go to, jaką lekturą chciała zająć się dziewczyna. Nigdy wcześniej nie spotkał nikogo, kto mógłby być tym zainteresowany. A szatynka nie wyglądała na szkodliwą osobę, będącą w stanie stworzyć potencjalne zagrożenie.

No, dobrze. On także na taką osobę nie wyglądał. Nikt nie zdawał sobie sprawy, jak mroczne i okrutne plany chodziły po głowie bruneta. W końcu był wzorowym uczniem, Prefektem Naczelnym, a także czarującym gentlemanem.

Tom zaczął się zastanawiać nad korzyściami, które mogłaby dostarczyć mu dziewczyna. Wkrótce będzie potrzebował sprzymierzeńców, każda zepsuta czy szalona osoba będzie mu potrzebna, do stworzenia własnego imperium. Chłopak postanowił dowiedzieć się więcej o dziewczynie. Jak się nazywa, jakiej jest krwi i co ważniejsze, jakie ma zamiary po przeczytaniu tamtej księgi. A chyba nikt nie czyta o czarnej magii z ciekawości... Każdy, kto do tej pory interesował się czarną magią, kończył praktykując ją dla własnych celów.

Brunet otrzepał szatę z niewidocznego pyłu i ruszył dalej, przed siebie, rozmyślając o swoim celu.

***

To nie będzie kolejna książka o siostrze Pottera czy kolejnej bad girl z rodziny Malfoya. Dajcie szansę ; )

Amortentia || T.M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz