Rozdział 2

48 4 0
                                    


Hermiona teleportowała się do Nory i bez pukania weszła do rodzinnego domu Wealseyów. Zgodnie z przewidywaniami, Moly znajdowała się w kuchni i gotowała obiad.

-Gdzie on jest?- spytała szatynka nie bacząc na twardy ton swojego głosu.

-Kto?- zapytała Moly a Hermionie wydawało się, że widzi w kącikach jej oczu drwinę.

-Ron. Przed chwilą wyszedł z domu twierdząc, że idzie do was. Moly zamieszała łyżką w garnku unikając odpowiedzi. Bo ona jako matka, w pierwszej kolejności patrzy na dobro dziecka. Niekiedy przez myśl jej nie przejdzie, że popełnia błąd. –Moly...

-Poszedł spać, był wykończony. Powiedział, że w domu nawet obiadu nie było.- rzuciła zniesmaczona starsza kobieta.

-Jakby wysłał mi wiadomość, że dzisiaj wraca to obiad by był. Poza tym, wróciłam do domu później niż on, również zmęczona po kilku ciężkich dyżurach.- warknęła Hermiona i ignorując zdziwioną minę teściowej ruszyła ku schodom by wspiąć się po nich do pokoju Rona. Zamierzała tam wparować i zrobić mężowi cholerną awanturę ale gdy dotarła na właściwe piętro i otworzyła drzwi jej złość opadła. Ron spał w samych spodniach od dresu na swoim łóżku z twarzą wtuloną w poduszkę. Hermiona widziała spod koca tylko nagie plecy i rudą szopę włosów na głowie. Z westchnięciem cicho zamknęła za sobą drzwi, rozebrała się i położyła obok męża. Zmęczenie ostatnimi dniami, szybko dało o sobie znać i sen pochłonął młodą kobietę, gdy przytuliła się do pokrytego piegami ramienia.

Z głębokiego i spokojnego snu obudziło Hermionę poruszenie pod jej policzkiem. Mruknęła pod nosem niezadowolona i uchyliła powieki. Brązowe oczy napotkały niebieskie i uwięziły je w sile spojrzenia.

-Cześć.- odezwał się niepewnie Ron.

-Cześć.- odpowiedziała spokojnie i przeciągnęła się wyginając swoje szczupłe ciało. –Wyspałeś się?

-Nawet. A ty? Wzruszyła ramionami ponownie rozciągając mięsnie.

-Trochę wąsko.- przyznała wstając. Miała na sobie tylko bieliznę i koszulkę na ramiączkach. Zdziwiła się czując dłonie Rona na swoich biodrach. Poddała się jego ruchom gdy posadził ją sobie na kolanach.

-Nie spodziewałem się, że przyjdziesz.- wyszeptał.

-A ja nie spodziewałam się, że uciekniesz przede mną do mamusi.- odpowiedziała patrząc mu odważnie w oczy.

-Jesteś zła?- zdziwił się rudzielec mocniej otaczając jej pas ramionami,

-Zraniona Ron. Wyjechałeś na dwa tygodnie. Nie odezwałeś się ani razu. A ja miałam kilka ciężkich dni w pracy. Naprawdę się ucieszyłam, jak Ginny, powtarzam Ginny, dała mi znać, że wróciliście. I co mnie zastało w domu, gdy wracałam do ciebie biegiem. Ty ubierający buty z informację, że idziesz do matki. Poczułam się jakbyś mi w twarz napluł.- wyznała a po jej policzku spłynęła łza, uświadamiająca mężowi jaką przykrość jej sprawił.

-Przepraszam. Ale jak wróciłem ciebie nie było, dom pusty a ja byłem głodny i zmęczony.

-To cię nie usprawiedliwia. Jakbyś dał mi znać, chociaż dwie godziny wcześniej, kupiłabym nam chociaż obiad po drodze do domu.

-Dobrze wiesz, że moje misje są tajne.- zaprotestował Ron na co Hermiona zerwała się zła. Do tej pory zachowywała wzorowy spokój, ale to jedno zdanie pokonało jej wytrzymałość.

-Co to ma kurwa do rzeczy?!- krzyknęła stając na środku małego pokoju. – Mogłeś mi wysłać wiadomość sową z jednym słowem: wracam. To nie jest złamanie zasad tajności! Zaczęła się ubierać wyciągając, przezornie pozostawione w komodzie dżinsy i bluzę z kapturem, podczas którejś wizyty.

Żona AuroraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz