Prolog

19 3 4
                                    

~Carrie~

Ostatki deszczu skapywały z budynków na mokry w dalszym ciągu chodnik. Było okropnie zimno i wilgotno. Taka pogoda na pewno nie sprzyjała wracania pieszo. Jednak akurat tego dnia nie wziełam pieniędzy na autobus. Mój dom jest jakieś 15 minut od liceum do, którego uczęszczam. Droga zleciała szybko. Cały czas słuchałam muzyki, gapiłac się w chodnik. Nie zwracałam uwagi na żadnego z przechodniów.

Wreszcie doszłam pod dom. Przeszłam przez całe podwórko porośnięte tójkaki i jakimiś kawiatami matki.
Był piątek. Moja starsza siostra przeważnie spędzała go w klubie. Mi przypadał wtedy nasz wspólny laptop i maraton filmowy. Tak i chyba miał się skończyć dzisiejszy dzień. Gdy tylko przekroczyłam próg domu, rzuciłam plecak w kąt. Popędziłam schodami na górę do moje pokoju. Mimo dzielania wielu rzeczy z siostrą, miałam jednak własny kącik-pokój.
-Ups..-powiedziałam pod nosem. Pomieszczenie wyglądało jakby przeszedł tu jakiś huragan. Ubrania były porozwalane po całej podłodzę, a na biurku przewijały się naczynia z wczorajszych posiłków. Oznaczało to, że muszę posprzątać. Super.. popatrzyłem na zegarek w smartfonie. Wskazywał osiemnastą piętnaście. Miałam nadzieję, że ogarnę to szybko.

Nie myliłam się, pół godziny później pokój wyglądał tak jak powinien. Idealnie ułożone łóżko, umyta i odkurzona podłoga, a na biurku pozostały tylko książki. Jak filmy mi się skończą to z pewnością jakąś przeczytam.

Wzięłam z szafy moją ulubioną koszule nocną.
Była biała z małym nadrukiem pandy. Ułożyłam laptopa na pościeli, a wszystkie przekąski na szafce nocnej. Włączyłam urządzenie i zagłebiłam się w filmy. Rodziców i siostry nie będzie całą noc.

Dochodziła dwudziesta pierwsza. Kończyłam właśnie mój ulubiony horror. Odwala mi po nim to prawda.. ale to nie były zwidy. Pod moim domem stał czarny van. Nikt z mojej rodziny takim nie jeździ.. Oblał mnie zimny pot kiedy z auta wyszedł mężczyzna. Nie widziałam go wyraźnie, mogłam tylko stwierdzić, że ma około czterdziestki i siwiejące blond włosy.

On na pewno do sąsiadów. Powtarzałam te słowa w głowie. Jednak chwilę później usłyszałam skrzypienie głównych drzwi. Boże..
Na zewnątrz rozpętał się deszcz. Zapadła taka cisza, że mogłam usłyszeć każdą kroplę odbijającą się od dachu. Zamknełam oczy i zakopałam się w kołdrę. Może by nie wszedł gdybym zamkneła te pierdolone drzwi! Jak mogłam o tym zapomnieć.. tylko mu to ułatwiłam. Miałam nadzieję, że to tylko.. złodziej?

Minęło kilka długich minut. Słyszałam trzask kazdych drzwi, które otwierał. Skrzyp jego butów było słychać zaraz za moimi drzwiami. Zamknęłam mocno oczy i przytuliłam się do kołdry. Chciałam uciec.. ale magiczna siła trzymała mnie w tym samym miejscu nie pozwalając się ruszyć. Raczej był to.. strach, przerażenie i załamanie. Podejrzewałam, że coś się zaraz stanie.

Materac delikatnie ugiął się pod ciężarem mężczyzny, który położył się obok mnie i zaśmiał się. Moj oddech przyśpieszył. Na moim karku czułam gorący oddech.
-Nie otwieraj oczu-szepnął stanowczo. Wstał z łózka i podszedł do szafy. Urwał dwa skraweki mojej koszulki i obwinął mi je wokół ust i oczu. Nawet jakbym mogła.. nie dałabym rady krzyczeć. W moim gardle pojawiła się kulka.. która uniemożliwiała mowę. Włożył dłoń pod moją koszule i delikatnie przejechał palcami po moich plecach.. schodząc coraz niżej.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Po jakiejś godzinie, kazał mi iść do łazienki i wziąść równo dziesięcio minutowy prysznic. Czułam się.. brudna i wykorzystana. Jak jebana dziwka.. To co stało się chwile temu odbiję się na wiele lat na mojej psychice. Stało się.. Po dziesięciu minutach wyszłam z łazienki. Po tym co chwilę temu się stało nie było śladu. Jak gdyby nic się nie wydarzył. Boże.. osunełam się na podłogę i zaczęłam płakać. Nie mogłam się powstrzymać. Bite kilkanaście minut ryczałam jak bóbr. Panela na których siedziałam były od niego delikatnie mokre. Dlaczego nie wezwałam policji? Kto to kurwa był..? Czemu to zrobił? Skąd znał mój adres? Te pytania przewijały się cały czas po mojej głowie. Nie znałam na nie odpowiedzi.. i nigdy nie poznam.

W moich myślach narodził się pomysł.. Zeszłam po cichu do kuchni, otworzyłam szafkę z sztyćcami i wyciągnęłam nóż. Dzięki Bogu był tępy i ledwo co naostrzony. Popatrzyłam smutno na ręce.
-Ludzię mówią, że.. to pomaga-dodałam sobie otuchy. Przyłożyłam ostrze do wewnętrznej części nadgarstka. Przed oczami zrobiło mi się czarno.. a nóż lecący w powietrzy wbił się w moję ramię. Jednak do moich uszu zdążyły dojść głosy rodziców.
-Córciu! Jesteśmy. Zdecydowaliśmy wrócić wcześniej-krzyczała rozradowana mama.. która chwila później wydała krzyk przerażenia. Potem bylo już tylko gorzej. Nic nie pamiętałam. Zemdlałam.

**Pozdrawiam i przesyłam wszystkim internetowego przytulasa. Mam nadzieję, że jeśli zadażyły sie błędy to nie są zbyt duże. Jeśli ktoś jakiś (Mocny. Nie chodzi mi o brak polskich znaków) to byłoby miło jakbym napisał w komentarzu ❤**

Moje serce oślepłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz