- Ale piękny słoneczny dzień - pomyślałam - Szkoda tylko że poniedziałek.Wyszłam z pokoju kierując się w stronę łazienki aby się odprężyć przy gorącym prysznicu.

Po oczyszczeniu ciała i ubraniu się, zeszłam na dół gdzie powitałam mojego tatę czytającego gazetę, ucałowałam go i poszłam robić sobie śniadanie. Zrobiłam sobie gofry z bitą śmietaną, jako drugie śniadanie wzięłam suszone bakłażany, uwielbiam je i kanapkę z masłem orzechowym. Zasiadłam przy stole do zjedzenia posiłku.

- Tato? - zapytałam.

- Tak skarbie? - uniósł wzrok znad gazety przyglądając się mi.

- Gdzie mama? znowu pracuje?

- Kochanie, przecież wiesz że praca lekarze nie jest łatwym obowiązkiem.

- Wiem.. tylko.. chciałabym zjeść z nią kiedyś śniadanie jak za dawnych czasów.

- Skarbie, ja też bym chciał - powiedział gdy wstał, podchodząc do mnie całując mnie w czoło - teraz idź się ubieraj, bo zaraz wybije 8 a ty chyba nie chcesz się spóźnić pierwszego dnia ostatniej klasy liceum prawda?

Pośpiesznie dojadłam ostatni kawałek gofra i spakowałam drugie śniadanie. Ubrałam zwykłe trampki i wybiegłam z domu żeby nie spóźnić się na autobus.

Byłam już przed nim, przed budynkiem mojej szkoły, od razu przywitałam się z moją paczką najlepszych przyjaciół.

- Patrycja! No w końcu jesteś! Chodź musimy ci przedstawić nowego członka ekipy! - krzyknęła wysoka czarnowłosa dziewczyna - No to tak, Błażej to jest Patrycja, Patrycja to jest Błażej nasz nowy członek ekipy!

Chłopak był wysokim (ok 190 wzrostu) czarnowłosym nastolatkiem z pięknymi jasno niebieskimi oczami.

Czekaj co?

Jakimi oczami?!

Podaliśmy sobie nawzajem ręce, i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy bez przerwy, aż w końcu ktoś nam ten spokój zakłócił. Był to Karol, kolejny członek paczki był jedynym chłopakiem w tym zgromadzeniu, teraz będzie z nim Błażej. Wysoki blondyn był zakochany we mnie od 1 liceum wtedy, kiedy zaczęły się nasze przygody z paczką, najpierw byłam w niej ja i Martyna ( czarnowłosa) oraz Wiktoria niska brunetka, później dołączył do nas Karol.

Nie był brzydki każda laska na niego leciała, ale nie był w moim typie, choć blond włosy to było to za czym przepadałam u mężczyzn, w nim nie widziałam tego ideału. Wyznawał mi miłość nie raz, ale ja go odrzucałam. Teraz nadeszła 4 klasa, więc postanowiłam w końcu znaleźć miłość swojego życia.

- No to co! Musimy jeszcze poszukać Wiktorii i możemy maszerować na najlepszą lekcję jaką jest matematyka! - wypowiedziała szczęśliwa Martyna, nie rozumiem jak można lubić matematykę?! jeszcze z tą panią "Grażyną". Ledwo co chodzi, i mówi sapiąc co drugie słowo, powinna iść na siłownie gruba świnia...

Szybko znaleźliśmy naszą zgubę i ruszyliśmy do sali Matematycznej, lekcja minęła dość szybko tak jak jeszcze dwie kolejne, aż w końcu była długa przerwa gdzie można było zjeść śniadanie, razem z paczką ruszyliśmy do stołówki i zasiedliśmy do naszego ulubionego stołu.

- Boże Patrycja, ty znowu te bakłażany jesz.. - jęknęła Wiktoria która nienawidziła warzyw.

- Bo je lubię, masz problem? - powiedziałam nieco z grozą w głosie.

- Dobra zluzuj majty - odpowiedziała mi śmiejąc się i rzucając we mnie kawałkiem skórki od chleba.

Już zbliżał się koniec przerwy, ja dokańczając posiłek sięgam po ostatni kawałek suszonego bakłażana, wyciągając rękę do pudełka nic nie poczułam, dziwiłam się bo widziałam jak został jeszcze jeden kawałek mojego ulubionego warzywa, zaczęłam panicznie rozglądać się po przyjaciołach jakby ktoś mi ukradł coś drogiego, i nie myliłam się. 

Gdy mój wzrok poleciał na Błażeja widziałam jak ze smakiem zajada się moim ostatnim kawałkiem jedzenia, patrząc na mnie puszcza oczko i uśmiecha się zadziornym uśmiechem.

- O ty bakłażanie - powiedziałam lekko podniesionym głosem patrząc na chłopaka próbując się nie zaśmiać.

Po całej szkole było słychać odgłos dzwonka, co oznaczało koniec przerwy. Reszta lekcji przeszła spokojnie i  nudnie jak to zawsze jest. Skończyły się lekcje, postanowiłam że tym razem się przejdę do domu, trochę ruchu mi nie zaszkodzi. Idąc do domu przeszłam przez miasto, bardzo lubiłam muzykę, grę na gitarze bądź coś w ten deseń, a w mieście roiło się od grajków.

Idąc tym razem znów się nie myliłam, widziałam różnych ulicznych muzyków, choć jeden przykuł bardzo moją uwagę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 06, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Miłosne ukuleleWhere stories live. Discover now