Rozdział 2

1.7K 59 12
                                    

Juliett_23

Ten rozdział dedykuję Tobie za pierwszy komentarz 😃

Obudziłam się gdy za oknem było jeszcze szaro. Mimo wczesnej pory wyspałam się.
Szybko zrobilam poranną toaletę i ubrałam się w wygodne ciuchy dobre na podróż samolotem.

Zeszłam na dół do kuchni i przygotowałam śniadanie dla siebie i taty. Nic wyszukanego, zwykła jajecznica i kawa. Nasze standardowe śniadania jak i większości ludzi na świecie.

Gdy skończyłam jak na zawołanie w kuchni zjawił się tata jeszcze w piżamie. Jego piżamą od zawsze były krótkie szorty w kratkę i luźny podkoszulek.

Jego czarne włosy jeszcze mokre po prysznicu nadal miał roztrzepane na wszystkie strony świata. Na ramionach i klatce piersiowej też było jeszcze kilka wody.

Tato uwielbia sport, co widać po jego sylwetce. Dobrze zbudowany czterdziestolatek z formą dwudziestolatka.

Dzięki jego pasji ja pokochałam sport, równie mocno co on.

Odkąd skończyłam dwanaście lat każdy trening robiliśmy razem. I tak nam pozostało do teraz.

- Hej - przywitał się.

- Śniadanie na stole. - odparłam smętnie

Nadal byłam na niego obrażona. Nawet jeśli się nie zgadzaliśmy w czymś. Nigdy nie zatajaliśmy przed sobą niczego aż do teraz.

Mężczyzna zajął miejsce przy stole.

Z dwoma kubkami kawy poszłam do stołu. Jeden z nich podałam ojcu a z drugiego sama zaczęłam pić kawę.

Oboje w ciszy jedliśmy posiłek.
Zjadłam pierwsza, zaraz po mnie ojciec, od razu sprzątnęłam brudne naczynia i je zmyłam.

- Za dwadzieścia minut będzie taksówka a za dwie godziny ekipa po rzeczy. - usłyszałam

Kiwnęłam głową i poszłam do pokoju po walizkę.

Rozejrzałam się jeszcze po pokoju sprawdzajac czy na pewno niczego nie zapomniałam.

Uśmiechnęłam się na samą myśl ile wspomnień mam z tym domem i swoim pokojem.

Tato z dołu zaczął krzyczeć, abym się przyspieszyła wiec z walizką w ręku ruszyłam do niego.

Gdy byłam już na dole, wziął ode mnie walizkę i wyszedł na zewnątrz.

Poszłam za nim.

Przed domem stała już taksowka.

Tato przekazał nasze walizki kierowcy a sam zamknął dom i schował klucz pod doniczkę z kwiatem

Po zapakowaniu walizek, panowie zajeli swoje miejsca i ruszyliśmy na koltnisko.

Kierowca cały czas nucił piosenki lecące w radio.

Jechał najkrótszą drogą dzięki czemu zaoszczędzimy sporo czasu.

Auto zatrzymało się, sygnalizujac koniec wycieczki tym środkiem lokomocji.

Tato uregulował rachunek, podziękowaliśmy kierowcy i wysiedlismy z wozu.

Mężczyźni sprawnie wyjeli nasze walizki i po chwili kierowca odjechał zostawiając nas przed wejściem.

Stojąc dziś na lotnisku w ogóle nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek stąd wyjadę.

A teraz stoję tu i modlę się o odwołanie lotu. Nigdy nie leciałam samolotem i strasznie się boję.

Dopiero teraz zrozumiałam jaki przekaz miał dla mnie tato, prawdziwi przyjaciele nie zrobili by mi takiego świństwa. Ci, których nazywałam przyjaciółmi poprostu zakpili sobie ze mnie.

SiostrzyczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz