Rozdział 2. Dziwny początek

8 1 0
                                    

        Leżałam na łóżku i płakałam. Nie umiałam się z tym pogodzić. Z wielkim żalem rozmyślałam o wspólnych chwilach z Requenem. Pamiętam dokładnie jak się poznaliśmy.

Była wtedy sroga zima. Miałam wtedy 5 lat, a Requen 7. Ja jak zwykle w zimę przed Świętem Zimy z mamą piekłyśmy dantykę (ciasto słonecznikowe) według przepisu mojej prababci, a tata z moim starszym bratem Oskolem ,który miał wtedy 9 lat budowali modele Surifijskich statków. Wtedy jeszcze nie było wojny. Moja mama była cukiernikiem w małej piekarni, a mój tata był teintem, czyli stróżem miasta. Mój brat Oskol uczył się w domu pod nadzorem jego nauczyciela- pana Staanda. Był wieczór,kiedy ktoś zaczął pukać do naszych drzwi. Wszyscy byli zdziwieni, ponieważ nie zapraszaliśmy nikogo do nas, szczególnie o takiej porze. Tata po chwili postanowił, że otworzy drzwi. Za drzwiami stała kobieta z chłopcem, byli skąpo ubrani i nie było to dziwne, gdyż tej zimy było bardzo ciepło, a od około 10 minut zaczęła się zamieć. Kobieta nie wyglądała na bezdomną, lecz raczej na zabłąkaną, a ten jej syn był rozkojarzony.

-Czy możemy się u was schronić dopóki nie skończy się ta zamieć? Mieszkamy na drugim końcu miasta i jesteśmy nieprzygotowani na powrót w takiej pogodzie.-zapytała kobieta z nadzieją na pozytywną odpowiedź. Ojciec widząc ich, nie miał serca ich zostawić na lodzie. Zaprosił ich do naszego domu. Mama zaczęła parzyć herbatę, a tata rozmawiał z kobietą. Jej syn podszedł do nas i się przedstawił:

-Witajcie! Jetem Requem. Miło mi Was poznać.-powiedział chłopiec.

-Cześć, ja jestem Oskol, a to moja młodsza siostra Moti.

Byłam zadowolona, że Oskol mnie przedstawił Requenu, gdy ja chowałam się za nim. Byłam onieśmielona jego obecnością w naszym domu. Przerażał mnie jego wygląd. Był wysoki (jak na swój wiek), szczupły i lekko zgarbiony. Miał czarne, rozczochrane włosy, zadarty nos i mnóstwo piegów jak ja. Siedzieliśmy w pokoju Oskola. Nie byłam przychylna do rozmów z nim, jednak Oskol mnie do nich zmusił, nie chciał, aby nasz gość czuł się jak wróg. Niepostrzeżenia podszedł do mamy, by ,,pomóc'' jej. Nie musiałam długo czekać na zainteresowanie Requena.

-Ile masz lat?- Zapytał Requen- Bo ja mam 7.

-5- odpowiedziałam niechętnie- a Oskol 9.

-To chyba wspaniale być takim małym, nie musząc się przejmować nauką, tylko całymi dniami się bawić.

-Nie wiem sama. Z drugiej strony lepiej jest znaleźć sobie przyjaciół i z nimi się bawić, niż cały czas samemu. Na szczęście cały czas nie muszę się sama bawić, bo mam mojego brata.

-Ty masz szczęście. Moi bracia nigdy nie chcieli się ze mną bawić, bo stwierdzali, że mają dużo pracy.

-To bardzo smutne.

-Wiem, ale starałem się wybierać takie zabawy, bym nie czuł braku towarzystwa. A co ty lubisz robić?

-Najbardziej to chyba bawić się lalkami.

-A masz swoje lalki?

-Tak

-To może pójdziemy się nimi pobawić?- zaproponował.

-No dobrze- odpowiedziałam z zdziwieniem- zaprowadzę Cię do mojego pokoju. Oskol chcesz iść z nami?

-Nie- odpowiedział bez namysłu- bawcie się sami.

Trochę mnie zasmuciło to, że Oskol nie chciał się z nami bawić, ale z drugiej strony mnie to nie zadziwiało. Bardzo często się ze mną bawił, a teraz widząc, że mam towarzystwo chciał odetchnąć. Poszliśmy do mojego pokoju i zaczęliśmy się bawić. Dziwnie się czułam, że nie bawię się z bratem, tylko z innym dzieckiem, szczególnie, że był chłopakiem. Podczas naszej zabawy Requen posmutniał, więc chciałam go pocieszyć:

- Nie smuć się. Jeśli chcesz możemy się pobawić w coś co ty chcesz.

-Nie dlatego się smucę.- odrzekł Requen- Smutno mi dlatego, że jak skończy się ta zamieć to wrócimy do domu i już się nie spotkamy.

-Jak to. Przecież będziemy przyjaciółmi i się będziemy spotykać.

Nie byłam świadoma co ja mówię. Przed chwilą się go bałam, a teraz chcę by był moim przyjacielem. Wtedy zrozumiałam, że jest wyjątkowy.

-Serio!?- zdziwił się- Nigdy nie miałem przyjaciela i ty mi sprawiłaś tą radość!

-To smutne, że nie miałeś przyjaciół, ale teraz masz jednego.

A właściwie to dwóch. -wtrącił Oskol, który stał w dzwiach.

Mina Requena zmieniła się w wielkiego banana. To było niesamowite. Nie chciałam mu mówić, że oprócz brata też nie miałam przyjaciół, ale teraz i ja i on mamy siebie. Dalej bawiliśmy się lalkami, aż do końca zamieci. Gdy się skończyła Requen wrócił z mamą do domu, ale nie smutny, gdyż miał on już przyjaciela.

To poznanie się było wyjątkowe jak on, ale nie sądziłam, że stanie się ono dla mnie takie ważne. Od tego czasu spotykaliśmy się z Requenem niemalże codziennie, jako przyjaciele. Jednak tylko do czasu jego 10 urodzin.

Był maj, kwiaty kwitły na każdym kroku. Requen miał przyjęcie urodzinowe w parku. Jak co roku nie było nikogo na przyjęciu poza rodzicami Requena i naszą rodziną. Requen mimo upływu 3 lat dalej nie znalazł sobie przyjaciół. Jednak miał mnie. Mimo tak nielicznych urodzin był bardzo radosny, gdyż wiedział, że jego goście są tu dla niego, a nie z przymusu. Nie było to wystawne przyjęcie jakie mają bogate rodziny, było to zwykły, rodzinny piknik w parku, jednak każdemu sprawiał on wielką radość. Nasi rodzice rozmawiali ze sobą, nasze rodzeństwo grało w karty, a ja z Requenem bawiliśmy się w chowanego. Nie dziwiłam się, że mój brat i rodzeństwo Requena nie chciało się z nami bawić. W końcu byli starsi i chcą pobyć w swoim towarzystwie. Nie ubolewałam nad tym, wręcz przeciwnie. Mogliśmy z Requenem robić co chcemy, bez jęczenia ,,starszych''. Szybko skończyliśmy zabawę w chowanego, gdyż skończyły się nam kryjówki, za to Requen zaprowadził mnie do labiryntu z żywopłotu, który o tej porze rozkwitał kwiatami. Po długiej, zawiłej drodze i kilku ślepych uliczkach znaleźliśmy się w sercu labiryntu. Było tam fantastycznie. Była tam mała ławeczka i kilka małych, kamiennych posągów przedstawiających jakieś stworzenia. Z ulgą usiedliśmy na ławeczce i przyglądaliśmy się kamiennym stworzeniom. Wiele propozycji stawialiśmy co to może być, aż w końcu ustaliliśmy, że jest to jaszczurka.

-Piękna jest dzisiaj pogoda, co nie Requen?

-Tak -odrzekł – też tak sądzę. Czy mogę Ci zadać ważne pytanie Moti?

-Jasne!

Byłam trochę zdziwiona, że chce mi zadać jakieś ważne pytanie w dniu jego urodzin, ale nie chciałam odmówić.

-Więc Moti, wiem że nasze pierwsze spotkanie było dziwne, wiem że jesteśmy jeszcze trochę za młodzi, ale czy chcesz być moją dziewczyną?

-Co? -odpowiedziałam ze zdziwieniem – Przecież ja mam tylko 8 lat, a ty 10! To szalone!

-Wiem, ale jesteś dla mnie bardzo ważna i chce czegoś więcej niż przyjaźń.

-Twoja przyjaźń jest dla mnie też ważna, ale myślę, że mogę zostać twoją dziewczyną.

-Naprawdę! Nie sądziłem, że się zgodzisz, ale bardzo tego chciałem.

-No i proszę, życzenia się spełniają.

-Tak, a z tobą to na pewno.

-Dobra Requen, wiem że jesteś podekscytowany, ale musimy już wracać do rodziców, bo zaczyna się ściemniać.

-Masz racje. Więc chodźmy.

Wróciliśmy do naszych rodzin trzymając się za rękę. Mimo naszej radości z bycia kimś więcej niż przyjaciółmi, postanowiliśmy, że nie będziemy na razie nikomu mówić o tym. To był bardzo szczęśliwy dzień, ale ten dzień już nie wróci. Tak samo jak Requen.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 13, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Oczami przez wojnęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz