8 kwiecień 1408r. Wawel
Krzyki rodzącej królowej Anny dało się usłyszeć z kaplicy po drugiej stronie zamku. Był tam Władysław który modlił się do Ojca Niebieskiego o przeżycie żony i przyszłego następcy lub następczyni tronu. Nie interesowało go to czy urodzi się syn czy córka. Błagał Boga by nie zadawał mu kolejnego ciosu w serce. Mimo iż początkowo nie dażył sympatią Annę, bo pogrążony był w ogromnej tęsknocie za Jadwigą, jednak przełamał się i próbował ją zaakceptować. Gdy dowiedział się że Anna jest przy nadziei, ucieszył się ale poczuł się jakby ktoś wbił mu sztylet w serce. Pogrążony w modlitwie nie usłyszał kroków zmierzających w jego stronę.
-Panie..-odezwał się kobiecy głos. Zakończył modlitwę i odwrócił się. Stała tam Sofija-bliska dwórka Anny. Na twarzy miała szczery uśmiech
-Na świat przyszła królewna polska z dynastii Jagiellonów,zdrowa i silna dziewczynka-odparła.
Pierwszy raz od wielu lat na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech, jego modlitwy zostały wysłuchane.
-Chodźmy do królowej i mojej córki. - odparł zmierzając ku komnaty Anny.
Władysław wszedł do alkowy, a za nim Sofija. Ujrzał służkę trzymająca na rękach jego córkę. Odwróciła się w stronę
Króla z lekkim uśmiechem, pokazując twarzyczkę małej królewny. Poczuł ogromny ból w sercu, gdy spojrzał na oczka córki. Ten szafirowy kolor. Odrazu przypomniała mu się Jadwiga i ten sam kolor oczu. Poczuł że to znak. Znak że Jadwiga nad nim czuwa. Pogłaskał malutką po jej drobnej twarzyczce i wziął ją na rączki odprawiając wszystkich. Na prośbę Anny została tylko dwórka Sofija. Władysław podszedł do żony i odłożył córkę do kołyski. Po czym usiadł na brzegu łoża. Złapał ją za dłoń i ucałował. Anna posłała mu lekki uśmiech.-Byłaś dzielna miła moja.-odparł Jagiełło patrząc na jej zielone oczy
-Nasza córeczka. Jak ją nazwiemy?-rzekła przemęczona.
-Jadwiga Jagiellonka- odpowiedział dumnie patrząc na córkę.
Poczuła jakby ktoś wbił jej nóż w serce. Popatrzyła na dwórkę wzrokiem pełnym gniewu a zarazem zazdrości.Już nie raz przekonała się że dla Jagiełły nigdy nie będzie tą "umiłowaną" żoną, na początku ich małżeństwa unikał jej. Wyjeżdzał co chwilę na polowania, jej łoże odwiedzał rzadko, zajmował się całymi dniami sprawami państwa. Gdy chciała z nim spędzić chociaż krótką chwilę na rozmowie, on znajdował sobie pretekst by jej uniknąć. Z myśli wyrwał ją Władysław
-Zgadzasz się Anno?-spytał
-Oczywiście że tak-odpowiedziała próbując nie pokazać gniewu i rozczarowania.
-Sofijo zajmij się królewną, a Ty Anno odpocznij. Muszę zająć się sprawami Polski,odwiedzę Cię jutro po mszy porannej.-dodał kierując się do drzwi.
Została sama. Gotowało się w niej, dwórki królowej Jadwigi- Erzebeth i Margit odpowiadały jej przed koronacją o ostatnich chwilach Jadwigi.Po porodzie odłożył każdą sprawę i był przy niej do ostatniego oddechu. Miała nadzieję że narodziny dziecka zbliżą ich do siebie ale jak zwykle się myliła.
-Nigdy nie będę jak ona!!!!-wykrzyczała będąc sama w komnacie. -Nigdy!
CZYTASZ
ONE SHOTY
Historical FictionJednorazowe opowiadanie o różnej tematyce (choć najczęściej królewskiej).