17 lipca 1399r.
-Wła-dy-sła-wie, mężu mój wy-słuchaj m-mnie, proszę..-powiedziała coraz bardziej bledsza i zmarniała Andegawenka do swojego męża, Króla Władysława który był skupiony by uratować żonę przed śmiercią.
-Jadwiniu, już dobrze. Zaraz przyjdzie medyk i Ci pomoże. Jesteś silna i dzielna, dasz radę.-uspokajał ją, lecz widział że jest coraz gorzej.
-Proszę Cię! P-posłuchaj mnie!-leciutko podniosła głos, lecz była tak zmęczona i marna, że różnicy głosu nikt by nie dostrzegł lecz Jagiełło po tylu latach bycia razem wiedział, że chce przekazać mu coś ważnego.
-Dobrze już najmilsza. Słucham Cię.-cały czas gładził jej siną rączkę.
-M-mój żywot dobiega końca. P-pan Niebie-ski wzywa m-mnie.- wzięła głęboki oddech.- Posłuchaj mnie teraz uważnie Królu. Po mej śmierci twoja pozycja na tronie polskim spadnie. Najprawdopodobniej będą chcieli Cię odsunąć od korony, jedynym ratunkiem będzie twój ślub z niewiastą która utrzyma Cię na tronie.-zakaszlała i zaczęła mówić dalej.- Pojmij za żonę wnuczkę Króla Kazimierza, Annę Cylejską. Ona jako przedstawicielka Piastów da Ci spokój i zapewni twoje dalsze panowanie. Proszę Cię najmilszy byś pochwował mnie z naszą córeczką Bonifacją. Dziękuję Ci za wszystkie wspaniałe lata razem, choć wiem że nieraz były trudne to daliśmy razem radę. Będę zawsze przy tobie i razem z naszą Bonifacją będziemy patrzyły na Ciebie z góry. Miłuję Cię ponad wszystko...-zakaszlała ponownie
-Jadwigo, proszę...-łzy zaczęły spływać po jego polikach. Wiedział że słowa żony będą trudne ale nie myślał, że aż tak.- Nie umrzesz zobaczysz, będziemy dalej razem rządzić, razem żyć. Razem być w każdych pięknych jak i trudnych chwilach. Nie możesz teraz odejść.
-Władysławie, Bóg mnie wzywa do siebie. Nie płacz, jestem z Tobą i będę zawsze- jej drżąca ręką wylądowała na jego policzku. Otarła leciutko jego łzy i bezsilnie jej dłoń upadła.- Proszę przysięgnij, że pojmiesz za żonę Annę Cylejską, proszę...
-Jadwigo...-wziął głęboki oddech.- To ty jesteś i będziesz na zawsze mą jedyną miłością, ale przysięgam zrobię wszystko co tylko zechcesz lecz zobaczysz, przeżyjesz i nie będzie potrzeby takiej potrzeby.- ucałował jej dłoń
-Dziękuję Władysławie. Kocham Cię- jej powieki nagle zamknęły się, a twarz stawała się coraz bladsza, a wtedy mocny piorun trzasnął nad wawelskim zamkiem. Tak mocno, że aż medyk który nie chciał przeszkadzać Królowej i Królu w ostatniej rozmowie. Podskoczył do góry, a za nim dwórki Margit, Erzebeth i Śmichna. Król zaś osłupiały patrzył się na zmarłą żonę. Po chwili ocknął się i zerknął na medyka.
-Ratuj ją!!! Szybko!- wykrzyczał najgłośniej, a medyk podszedł do Królowej i sprawdził oddech po czym przeżegnał się.
-Najaśniejszy Panie, tak mi przykro...-łzy zaczęły napływać do oczu medykowi, a dwórki zalały się w łzach. Król zaś chwycił dłoń żony i zaczął ją obcałowywać.
-Jadwiniu proszę nie rób mi tego...Ja nie umiem bez Ciebie żyć- zaczął głośno płakać
-Każcie bić dzwony- oznajmił załamany medyk Królowej do jednej z dwórek. Po chwili cały Kraków usłyszał bicie potężnych dzwonów na wieść o śmierci Najjaśniejszej Pani. Król cały czas klęczał przy Jadwidze i płakał. Czemu Bóg mi Ciebie zabrał? Czemu?!- krzyczał w myślach. Cały Wawel mocno szlochał za ich Panią, bo nikt nie zastąpi im tak mądrej i pięknej Królowej...
CZYTASZ
ONE SHOTY
Ficção HistóricaJednorazowe opowiadanie o różnej tematyce (choć najczęściej królewskiej).