W końcu coś musiało się nie udać w tym tajnym projekcie. Cholerna ewolucja wciąż nas popychała do przodu w poszukiwaniu pokarmu, a później do odkrywania nieznanego. Teraz pewnie chcą mojej pomocy przy ogarnianiu tego gówna w które się sami wpakowali. Chciałem omijać te mikroorganizmy szerokim łukiem, bo jeszcze nie wiedzieliśmy na co je stać. Nie było można nawet ich uklasyfikować do żadnych królestw, gdyż były kompletnie martwe. Jedynie pod wpływem impulsu elektrycznego zaczynały się namnażać. Naciskali, aby przyśpieszyć badania i stworzyć tę broń. Gdy pierwszy raz usłyszałem o planach w jaki sposób mamy sobie poradzić z konfliktem na wschodzie po prostu chciałem uciec i zostawić to za sobą. Wiedziałem, że nie zmienię decyzji generała, więc przynajmniej nie zamierzałem się pod tym podpisywać. Nie było to jednak takie proste. Miałem zostać przeniesiony do innego projektu, a w własnym domu miałem mieć zamontowany podsłuch. Warunki wydawały się dość ulgowe zwłaszcza na korporacje, która pewnie potrafi zabić, żeby zachować tajemnice.
Zatrudnili jakiś amatorów bez sumienia i po dłuższym czasie wezwali mnie z powrotem na naradę o wadze państwowej. Przeczytałem pierwsze słowa "Panie Christianie Heimerze, potrzebna jest pańska osoba..." już wtedy zaczęło się we mnie gotować. Dobrze, że zdrowy rozsądek powstrzymał mnie przed wyrzuceniem listu do pieca. Powstrzymała mnie również czysta ciekawość, jak sytuacja bardzo się pogorszyła po moim odejściu.
Dotarłem na miejsce. Po uprzednim sprawdzeniu wszedłem do pomieszczenia z okrągłym stołem przy którym siedziały osoby w eleganckich garniakach. Powietrze było dziwnie naelektryzowane, jakby za chwilę miała zerwać się burza. Usiadłem na jednym z wolnych miejsc czując jak niektóre oczy zerkają na mnie ze zdziwieniem, jednak większość zanurzyła się w własnych sprawach.
Cisze przewał rytmiczny stukot lakierków odbijanym echem. Był to generał, ubrany w ciemno granatowy mundur z przypiętymi do niego niezliczonymi odznakami. Pomiędzy brunatnymi włosami przeplatały się siwe kosmki, były one idealnie przylizane na lewą stronę i oddzielone przedziałkiem po lewej stronie.
-Dziękuję wszystkim za przybycie w tej nie korzystnej dla nas sytuacji. - przemówił chrypowatym, ale władczym głosem - Nie oszukując nikogo projekt "Bifrost" wymknął się spod kontroli. Niestety obszary poza ziemią okazały się bardziej nieprzewidywalne i teraz odczuwamy tego skutki. Sytuacje bardziej rozjaśni pan Evans. Proszę o powstanie.
Po poprawieniu okularów wstał mężczyzna w średnim wieku ubrany w biały kitel laboratoryjny zakasłał i przemówił. To był ten sam naukowiec, który zaproponował, by stworzyć tę broń. Chyba czuł się niekomfortowo przy mojej osobie. Nie wiem zupełnie dlaczego, przecież jedynie kulturalnie wypowiedziałem swoją opinie jaką jest kanalią bez kręgosłupa moralnego.
-Więc, jeden z satelitów z marsa wrócił na ziemie z nieznajomym gatunkiem mikroorganizmów. Po wstępnych badaniach odkryliśmy, że mikroorganizmy rozmnażają się i zaczynają żyć dopiero pod wpływem impulsów elektrycznych. Więc do oddzielnych komór badawczych wpuściliśmy szczury. Po okresie dwóch dni pierwsze zwierze zaczęło się zachowywać o wiele agresywniej, a drugie było bardziej bierne i posłuszne. Lecz u obydwu zwiększyła się ilość neuronów przekazujących informacje oraz szybkość przekazywania przez nie impulsów. Co ważniejsze zaczęły tworzyć się nowe połączenia synaptyczne. W skrócie mikroorganizm zmienia zachowanie nosiciela, ale nie zabija go, gdyż potrzebuje impulsów do rozmnażania. Chcieliśmy kontynuować badania, lecz przez pewien incydent wstrzymaliśmy je. Mianowicie jeden z pracowników nie wrócił do placówki. Zamiast tego popełnił samobójstwo skacząc z wieżowca, oficjalnie powód był nieznany. Podejrzewamy jednak, że był on nosicielem"pasożyta" i mógł zarazić nowe osoby. Miało to miejsce dwa tygodnie temu i przez ten okres u psychologów zaczęły robić się kolejki. Prawdopodobnie mikroorganizm poza organizmem występuje w formie przetrwalnikowej, dzięki temu mógł przeżyć w tak niesprzyjającym środowisku jakim jest Mars. Dopiero gdy znajdzie się u żywiciela, jakim nie musi być konkretnie człowiek, tylko wszystko co wytwarza impulsy elektryczne zaczyna się namnażać.
-Jest jakiś sposób, żeby powstrzymać tę zaraze? - Prezydent starał się zachować spokój, ale lekko drżąca ręka go wydała -
Jedynie tyle było stać na prezydenta naszego kraju? Podkulenie ogona i proszenie o pomoc osobę, która sama do tej tragedii dopuściła? Czułem się zawiedziony. Zwłaszcza, że w telewizji zachwalali go na każdym kroku, jakim nie jest on wyśmienitym władcą.
-Mieliśmy czas, żeby obmyślić plan na powstrzymanie zagrożenia. - Odezwał się ponownie generał - Zablokujemy drogi prowadzące do Houston i nakażemy obywatelom siedzenie w domach. Wojsko powinno dojechać na miejsce równo o siódmej nad ranem, o szóstej włączymy syreny alarmujące mieszkańców. Tym czasem wszystkie służby mundurowe będą patrolować ulice i również informować o skażeniu. Anulowaliśmy już wszystkie loty, poinformowaliśmy wszystkie służby w mieście i zebraliśmy naukowców, którzy będą pracować nad lekarstwem. -Spojrzał w moją stronę z wzrokiem pełnym niechęci, jakby ta decyzja nie zależała od niego - Aktualnie jest północ, o trzeciej wyruszamy do innej placówki. Macie więc chwilę na pożegnania, bo więcej nie zobaczycie się z swoimi bliskimi. Całą resztę eskortujemy samolotem do Waszyngtonu i będziemy przekazywać dalsze wytyczne. - Stanął w postawie zasadniczej i zasalutował - Niech Bóg nam dopomoże.
Nie spodziewałem się, że sytuacja, aż tak się spieprzy. Kolejny raz zaatakowała nas własna ciekawość, jakbyśmy nie uczyli się na błędach. Można nas porównać do osoby wkładającej rękę do ognia, która sprawdza czy, aby na pewno ogień parzy. Teraz jednak nie czas na rozmyślenia, trzeba się jakoś pożegnać z... kimkolwiek, na swój własny sposób. Nie zamierzam nikogo denerwować informacjami o jakiejś kolejnej nieznanej zarazie. Niech sobie śpią w spokoju.
CZYTASZ
Apokalipsa
Short StoryNie jest to kolejna apokalipsa zombie czy wybuch bomby atomowej... choć kto wie. Nieznane organizmy pochodzące zza naszej ludzkiej orbity trafiły w nasze objęcia. Nie potrafimy jednak ich kontrolować i wymykają się z naszej kontroli. Ludzie przestaj...