Rozdział I

63 9 8
                                    

Wstałam jak zwykle o 4.35, dlaczego nie wiem po prostu i tyle. Leżałam tak na swym spaniały, twardym niczym podłoga materacy, patrząc się tak w mój zacny sufit minęła godzina. Powoli wstałam z mego łóża i podeszłam do mojego plecaka by wyjąć z niego jakieś ciuchy . Jesteście pewnię ciekawi dlaczego śpię na materacu i dlatego wyjmuje z plecaka ciuchy a nie ze szawki jak na normalnego człowieka przystało. Otóż nie jest normalnym człowiekiem i nie mam domu jak inni ludzie, nazywam się Kora i jestę raczej eksperymentem rządowym ale nie taki jak w telewizji jestem członkiem no może nie do końca człowiekien raczej hybrydom wilka i demona ale nie zwykłego demona a demona samej śmierci. Na szczęście uciekłam z laboratorium i teraz mieszkam w starym, rozwalonym i opuszczonym domu nieopodal jeziora no ale nie narzekam. Po wybraniu ciuchów takich jak moja ulubiona czarna bluza z kapturem i białym nadrukiem "X" na plecach, krótki do pempka bluzeczka w koloże ciemnym szarym i moje zajefajne czarne spodenki z dziurami. Skierowałam się powoli ski w stronę okna które było jedynym wyjściem z tej rudery wskoczyłam z parapet w prost na kupę liść które se tam u szykowałam, poczym ubrałam kaptur na głowę następnie spróbowałam po raz kolejny zniknąć mój ogonek i uszy by nikt się nie domyślał kim jestem ale o przynajmniej nie darł się na mój widok. Co dziwnę udało mi się, ogon i uszy znikneły teraz ze spokojem mogę iść do szkoły. Tyko po co? Ehhh........
Walem to i tak nie ma odwrotu już się zapisałam więc w drogę. Szłam tak przez las w kierunku jego wyjścia. Po paru godzinach dotarła do jego wyjścia było około 6.30 jak widaraczej a raczej słychaćć mój telefon dał znać o tym że za niecałą godzinę zaczyna się lekcije. No poprostu fatastycznie za godzinę lekcjie a do szkoły ma jakieś 2km z tond ekstra i jak mam teraz tam dotrzeć.... A może teleportacja!! Tak! Dzięki ci że w połowie jestem demonem który to potrafi.
-No teraz jakieś zaklęcie dla beki- wyterzyłam mój zacny i wcale nie pojebany umysł by coś wymyślić (och.. trzeba uważać bo jeszczę coś jej kurna pęknię, a ja drugiej bohaterki nie będę szukać (-, -))

-Mam!!-wykrzyczałam na całą epe, po czym zaczęłam wymawiać zaklęcie. - Czary mary, twoja stara to twoj stary-((0.0) Ej ej ej!! Stop!Przestań nie wymawiaj mi tego zaklęcia!!)
- Ymm... Dlaczego nie?- Zapytałam się dziwnych głosów w mojej głowie. (Boooo....! To ja tu jestem autorkom i jak tak dalej będziesz kopiować wypowiedzi z filmików, to psy mi wbijam na chatę ='|. Jasnę!)
->=3 Masz pecha! - Od powiędziałam z chytrym uśmieszkiem na twarz. Po zbędnym zaklęciu pojawiłam się przyd wielkim budynkiem, nazywanym też szkołom. Było dosyć wcześnie rano, więc nikt nie widział jak się pojawiłam. Podeszłam do głównych dźwi i powoli, dobra kogo ja chcę oszukać XD, z wielkim rozmachem weszłam przez dźwi. Ale nie stety nikogo tam nie zobaczyłam, byłam zawiedziona bo zrobiłam takie fajne wejście a nikt tego nie widział. (Haha~ Karma wraca!! >=})

-A cicho tam! Ej a ty przypadkiem jako autorka nie powinnaś się nie mieszać, co? - Zapytałam z nadzieją że się ucieszy (..... O kurna, skubana dobra jest! No to ja już nic nie mówię >=/)
-No i fajnie.-szłam tak długim, czarno-białym korytarzem. Czuję się bardziej jak w więzieniu a nie jak w szkole, choć na jedno wychodzi. Było tam strasznie cicho. Nagle usłyszałam znajomy głos za pleców.

Haha.... Nie mam chamska reklama jak z Polsatu >=D. Pewnie i tak nikt tego nie przeczyta więc tym lepiej dla mnie >B3.

Mój lizaczek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz