Rozdział 2. Bo Jesteś Mój...

16 1 0
                                    

Obudziłem się dopiero nad ranem w obcym mi pokoju. 

- Gdzie ja jestem ??? - pomyślałem ale już po krótkiej chwili  wszytko mi się przypomniało. Josh chciał mnie zgwałcić. Dobrze , że uratował mnie...Właśnie jak on ma na imię ??? Byłem dla niego taki chamski a on mnie uratował. 

- muszę mu podziękować - powiedziałem sam do siebie bo nikogo oprócz mnie nie było w pokoju i zszedłem z tego jakże wygodnego łóżka. Wstałem i zobaczyłem ,  że byłem w samej koszulce.

- Co jest do cholery ??? - zapytałem się sam siebie wkurwiony.

 Rozejrzałem się po pokoju  i zobaczyłem , że moje spodnie leżały na fotelu koło łóżka i zostały ułożone w kostkę. Ubrałem więc je na swoją dupę ubrałem buty które też koło niego stały i postanowiłem , że zorientować gdzie jestem i jak się stąd wydostać. Wyszedłem więc z pokoju. Zobaczyłem długi korytarz gdzie po prawej stronie na jego końcu było okno. Podszedłem więc do niego i już wiedziałem gdzie jestem...byłem w posiadłości na wzgórzu do której nikt nie przychodził bo bał się jej. 

- Okej chłopie ogarnij się i po prostu stąd wyjdź niezauważony - szeptałem do siebie żeby dodać sobie otuchy. Na końcu korytarza były schody w dół. Szedłem po nich na dół i poczułem piękny zapach naleśników i świeżych owoców. Gdy już sięgałem do klamki usłyszałem piękny głos nieznajomego który w dodatku miał chrypę. 

- Gdzie się wybierasz ??? - powiedział 

-Słuchaj - zacząłem mówić  - Dziękuje za pomoc .... - spojrzałem na niego oczekując , że poda mi swoje imię 

- Derek 

- Właśnie Derek ... Dziękuje jeszcze raz za pomoc ale ja już pójdę do domu. Nie będę ci siedzieć  dłużej na głowie -  powiedziałem lekko zawstydzony. I znowu chciałem sięgnąć po klamkę by otworzyć drzwi na zewnątrz gdy usłyszałem jego głos.

- Nie. Zostajesz tutaj. Ze mną - powiedział Derek.

- Kurwa koleś znowu zaczynasz ??? Nie zostanę z tobą !!!! - powiedziałem i złapałem za klamkę i otworzyłem w końcu drzwi. Wyszedłem z tej posiadłości bardzo wkurwiony. Gdy nagle odwróciłem się i zobaczyłem  tylko wkurwionego Derek'a idącego w moją stronę. wystraszyłem i zacząłem biec w kierunku bramy. Miałem w dupie  tego zboczonego dupka. 

- Odpierdol się ode mnie w końcu !!!! - krzyknąłem zdyszany.

- NIGDY !!!! - odkrzyknął również zdyszany - Przestań uciekać do chuja !!!!

Wbiegłem wystraszony do lasu i zacząłem w panice miejsca gdzie mogłem się ukryć...Byłem przerażony tym , że za chwile Derek mnie dopadnie...gdy już straciłem nadzieję , że się wydostane z tego  przeklętego lasu ale usłyszałem odgłos jadących samochodów. Tak !!! To moja szansa by przed nim uciec. Zacząłem biec jeszcze szybciej i nareszcie dotarłem do drogi. Wybiegłem na środek drogi i jak z nieba w stronę miasta jechało auto !!!  To moja szansa na ratunek !!! Wyskoczyłem na ulice prosto pod maskę samochodu  na całe szczęście zdążył zahamować. Za kierownicą siedział jakiś mój ziomek ze szkoły 

- Stary nic ci nie jest ??? - Zapytał...nawet nie pamiętam jak on miał na imię ale chuj z tym. 

- Tak... - Spojrzałem w stronę lasu gdzie powinien stać Derek ale go tam nie było... Dziwne... 

- Żyjesz ??? - Spytał.

- Tak...Jedzmy już - odpowiedziałem.

Wsiedliśmy  do samochodu i pojechaliśmy w stronę mojego domu 

          .                             .                         . 

piętnaście minut późnej  

CHEMIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz