Rodział 1. To Się Nie Dzieje Na Prawdę

29 3 0
                                    

Czułem jego spojrzenie na sobie gdy stałem tam sam pośród drzew. Była nic może coś koło pierwszej lub drugiej. W tedy się odezwałem
- wiem że tu jesteś - krzyknąłem uśmiechając się szyderczo

- no dalej! Czekam! - krzyknąłem gotowy na jego atak. Gdy tak stałem z nożem w ręce odezwał się

- ciiiii... nieeee... taaak... gggłłłośśśno...- szepnął a jego głos - choć nie wiedząc czemu - odbił się echem po lesie.
Dalej się uśmiechając poprawiłem nóż w ręce.
- nie głośno!?- krzyknąłem z furia w oczach
- CZY TAK JEST DOBRZE!? - krzyknąłem jeszcze głośniej. Gdy nagle usłyszałem jak coś ruszyło się za mną w krzakach. Uśmiechnąłem się jak psychopata. a więc teraz nadejdzie ten moment. Moment   w którym odpłacę się za te wszystkie miesiące strachu i nie przespanych nocy. Usłyszałem ruch po mojej lewej stronie dokładnie tam  gdzie rosły  kolczaste krzaki.

jesteś.. tegoo... pewien... ??? - znowu jego głos odbił się echem po lesie. 

- TAAK !!! BARDZO JESTEM TEGO PEWNY !!!! - Wykrzyczałem w jego stronę. 

- A WIĘC DOBRZE!!! - Tym razem on tez krzyknął. W tej chwili byłem już w stu procentach pewny , że stał za mną. I wiedziałem też , że się uśmiecham. I ja i on wiedzieliśmy , że tylko jeden z nas dwóch odejdzie stąd żywy. Powoli się do niego odwróciłem i ujrzałem jego ohydną twarz . Powiedział w tedy:

- KIRA...nareszcie...ZAKOŃCZYMY  TU I TERAZ !!!! 

- A więc dobrze - uśmiechnąłem się. Rzuciliśmy się sobie do gardeł. Walka była zacięta gdy wszytko zaczęło się rozmazywać.

- Kira?...Kira?!...KIRA!!!! - Jakiś głos przywrócił mnie na zimie. 

-Mmm... - powiedziałem przeciągając się - O Pan łysy czepek... a więc...czego chcesz? - powiedziałem odganiając te straszne wizje i przybierając wredny ton. 

- Coś ty powiedział? - krzyknął ten stary grubas 

- Nie dość , że stary to jeszcze głuchy - burknąłem pod nosem  

- Dość tego ! natychmiast do dyrektora!!! - powiedział ten stary grubas. 

- Tak tak już idę - powiedziałem. zabrałem swoje rzeczy i poszedłem do dyrektora.

                                                     .                 .                  .

Gdy byłem już prawie pod gabinetem dyrektora jakiś chłopak we mnie walnął tak mocno , że prawie się wywróciłem 

- Hey!!! może byś tak patrzył jak chodzisz !? - krzyknąłem mocno wkurwiony 

- Spierd... - w tym momencie  nasze oczy się spotkały. Chyba mam halucynacje albo naprawdę jego oczy zabłysnęły na niebiesko. 

- Mój...- mruknął pod nosem. Patrzyłem na niego jak na debila. Rozejrzałem się do okoła siebie. 

- Kto jest twój ? - spytałem od niechcenia. 

- Ty ...ty jesteś mój kotku...- powiedział zmysłowym tonem. 

- Po pierwsze nie jestem twój a po drugie spierdalaj ? - uśmiechnąłem się i próbowałem przejść koło niego ale ten zastąpił mi drogę.

- Oj...będzie kara za takie odzywki - powiedział a gdy skończył mówić klepnął mnie w dupę a potem ją  ścisnął aż jęknąłem odskoczyłem od niego jak poparzony i krzyknąłem. 

- AAA!!! CO JEST KURWA!?

- Takie jęki zostaw do łóżka kotku... -  W tym momencie byłem przerażony czy on...chce mnie...o nie nie nie!!!! Tylko nie to ...nie...znowu to samo ....

CHEMIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz