- Właź! - krzyknął Taehyung z salonu, słysząc ciche pukanie do drzwi. - Nie zdejmuj butów - rzucił, zanim Jeongguk w ogóle pojawił się w salonie.
- Hej - przywitał się czarnowłosy, wchodząc do pomieszczenia. - Jezu, jaki ty masz syf - zaśmiał się, patrząc na opakowania porozrzucane na stole (i na podłodze też się kilka znalazło). Mruknął coś jeszcze, widząc, że rolety są zasunięte.
- Zaraz cię stąd wyrzucę - burknął Kim. Nie lubił, gdy ktoś krytykował porządek w jego domu. Lub też brak tego porządku. Na jedno wychodzi.
- Dopiero co przyszedłem - odpyskował młodszy i usiadł obok niego na kanapie. - Co robimy?
- Patrzymy się w wyłączony telewizor, nie widzisz? - Brunet wskazał na telewizor, który rzeczywiście był wyłączony. - Nie no, żartuję.
- To co chcesz robić i po co kazałeś mi przyjść wcześniej? -zapytał Jeon, udając obrażonego.
- Bo jesteśmy przecież przyjaciółmi -powiedział dwudziestojednolatek, przytulając się do czarnowłosego.
Jeongguk uśmiechnął się, obejmując chłopaka. Trwali tak przytuleni do siebie prawie dwadzieścia minut i może leżeli by tak dłużej, jednak ktoś postanowił nawiedzić swojego przyjaciela odrobinę wcześniej.
A tym kimś był oczywiście Jung Hoseok.
- Siema! - krzyknął wchodząc do mieszkania. Oczywiście bez pukania.
Taehyung momentalnie odsunął się od dziewiętnastolatka, starając się nie rumienić. Jeongguk w ogóle się tym nie przejął, tylko poprawił włosy, które zasłoniły mu oczy.
Hoseok wszedł do salonu, uśmiechając się. Spojrzał na dwóch chłopaków siedzących na kanapie, jednak nie usiadł obok nich, tylko podszedł do okien.
- Jezu, człowieku, jak ty możesz żyć w takiej ciemnicy - mruknął, odsuwając rolety. - Słońca byś trochę wpuścił, a nie.
- Wystarczy mi, że ty nawiedzasz moje mieszkanie prawie codziennie - burknął Kim, mając dość przyjaciela. Zresztą jak zawsze. - Więcej słońca mi nie potrzeba.
- Uważam inaczej, aczkolwiek nie będę się wykłócał. - Dopiero teraz brunet spojrzał na najmłodszego chłopaka. - Ooo, ty musisz być Jeongguk. Jestem Jung Hoseok, najlepszy przyjaciół tej chodzącej depresji.
- Cześć. - Czarnowłosy uśmiechnął się.
- Dobra, gadaj po co żeś przylazł wcześniej - mruknął Taehyung, wstając z kanapy. - I czy przyniosłeś ze sobą jakieś pożywienie.
- Nie przyniosłem - odpowiedział niższy, a Kim zmierzył go morderczym spojrzeniem. - Ale przecież idziemy jeść. Tylko reszta przyjdzie. A ja przyszedłem wcześniej, bo mi się nudziło. I daj mi bluzę.
- Sam se weź. Wiesz gdzie jest - prychnął młodszy.
Tej całej „kłótni" przysłuchiwał się Jeon, który nie do końca wiedział co ma powiedzieć. Nie wiedział jak ma zachowywać się w towarzystwie Hoseoka. Przecież go nie znał. W sumie... Taehyunga też nie znał zbyt dobrze, ale jednak... To było coś innego.
- Dobra, to ja zaraz wrócę. - Jung wybiegł z pomieszczenia. Dosłownie wybiegł.
Jeongguk spojrzał na Kima, który usiadł na stole, uprzednio zrzucając z niego odrobinę papierów.
- To... - zaczął cicho, a starszy od razu na niego spojrzał. - Co będziemy robić?
- Znając Hoseoka zmusi nas do grania w Monopoly - odpowiedział brunet. - Hoseok kocha Monopoly. I jedzenie. Więc pewnie zamówimy jedzenie i będziemy grać w Monopoly. Chociaż mieliśmy iść na miasto.
- Okej... - Czarnowłosy nie był jakoś specjalnie zadowolony na myśl, że zapewne będą grać w tę grę. Nie lubił Monopoly. I nie miało to nic wspólnego z tym, że zazwyczaj przegrywał. - A jest jakaś szansa, że nie będziemy w to grać?
- Powiem tyle. To niby moje mieszkanie, ale Hoseok decyduje. A jak nie pozwala mu się decydować to gryzie. Dosłownie gryzie - zaśmiał się Taehyung.
I co Jeongguk mogł zrobić? Zupełnie nic. Nie miał żadnego wpływu na siłę wyższą. A tą siłą wyższą zdecydowanie był Jung Hoseok.
CZYTASZ
cinema taekook
Fanfictiongdzie jeongguk pisze do ladnego chlopaka z kina a taehyung nienawidzi swojej pracy