T/I- twoje imię
-----------------------------------------------------------Pv. T/I
Chłodny podmuch wiatru muskał moją skórę. Coś dziwnego się działo... Tak jakby... Coś łaskoczę mnie po twarzy... To było bardzo... Dziwne... Ale jednak przyjemne.... Z trudem otworzyłam oczy. Pierwszą rzeczą którą zauważyłam było rażące w oczy światło padające wprost na moje obolałe ciało. Ledwo udało mi się odsknąć ale gdy już to zrobiłam... Ujrzałam że znajduje się w innym miejscu niż do którego się wybierałam... Leżałam na żółtych kwiatach... Mogła bym się ośmielić powiedzieć, że w tym świetle były nawet złociste. Wszystko w okół mnie było ciemne lecz nie na tyle bym nic nie widziała, otóż udało mi się dostrzec ciemny tunel lub coś co mi poprostu tunel przypomina. Wstałam i pomimo bólu udałam się nim. Wyglądało na to że jest to jakiś korytarz wyryty z ziemi. Pójście nim było chyba dobrą decyzją, trafiłam do kolejnego pomieszczenia.
Tu też nic nie było poza kolejnym przejściem. Gdy postanowiłam się przejść dalej, przede mną pojawił się kolejny kwiatek.-Howdy, jestem Flowey- Z radosnym wyrazem twarzy powiedział owy kwiat.
-T-ty umiesz mówić?!- Wykrzyczałam z przerażenia.
- Nigdy nie widziałaś gadającego kwiatka?- zachichotał.
- no... Nie...- powiedziałam nie pewnie.- co to za miejsce?
-wpadłaś tu poprzez górę Ebott czyli jesteś w świecie potworów- powiedział zażenowany- to dość oczywiste...
- Ani trochę... I jakie potwory masz na myśli? Że zombie, czy coś?
- prawie.... -kwiatka aż skręcało z irytacji i zażenowania- słuchaj, to jest miłość- w okół mnie, jak za pstryknięciem palców pojawiły się białe, lewitujące, małe ziarenka.- to moja miłość, a ja się z tobą nią dziele, złap jej jak najwięcej!
-Nie jestem do tego pewna...
- nie przerzywaj, to proste.-
ziarna ruszyły i zaczęły się do mnie zbliżać. Przez chwilę stałam myśląc co powinnam zrobić, aż w końcu uznałam że dla bezpieczeństwa nie będę tego dotykać i zrobiłam jaki kolwiek unik. Na szczęście, nic mnie nie trafiło. Kwiatka wyraźnie zdenerwował fakt że nie wpadłam w te nasiona.
- ups... - Flowey próbował udawać zmartwionego i niegroźnego.- wiać że ci się wymknęły...- tym razem pojawiło się tego o wiele więcej. - muszę mieć pewność że ich nie przeoczysz.Tym razem nie było jak uniknąć nasion. Stałam bez ruchu błagając w myślach żeby nie była to pułapka gdy nagle kula ognia go uderzyła i zdmuchneła. Atak został przerwany. Po chwili zza cienia wyszła pewna postać. Była to biała postać przypominająca kozę ubrana w fioletową suknie sięgającą jej kostek. Patrzyła się w stronę Floweya lekko poddenerwowana. Po paru sekundach spojrzała się na mnie i sympatycznie uśmiechnęła.
-Witaj -powiedziała życzliwym głosem podając mi dłoń.
-Emmm... - przez chwilę się wachałam, ale i tak podałam dłoń - Dzień dobry... mam na imię T/I...
- Śliczne imie - Odparła kozica - Moje imię to Toriel.
- Pani też ma ładne imię - Odpowiedziałam próbując być uprzejma. - Co to za miejsce?...
- Trafiłaś do świata potworów, malutka.
- To samo mówił mi ten hwast...
- Chodź, oprowadzę cię po moim domu. - Zaczęła prowadzić mnie przez kolejny tunel - To jest właśnie przejście do mojego domu, prowadzi przez ruiny. Zrobiłam tu dużo zagadek by nikt nie proszony się tu nie dostał, ale jednak nie mogłam przez cały czas sprawdzać czy jakiś człowiek się pojawił, więc postanowiłam napisać co powinnaś zrobić.
-5 minut później-
- I to wszystko - Odparła koza puszczając moją dłoń. - Tam dalej znajduje się mój dom, jeśli chcesz, możesz ze mną zamieszkać.
- wsumie przydało by się na chwilę gdzieś zamieszkać do czasu aż uda mi się stąd wyjść- odpowiedziałam.
- musisz tylko jeszcze tu trochę zaczekać, ja zaraz wrócę - Uśmiechnęła się i poklepała mnie po głowie.
- No... Dobrze...
-----------------------------------------------------------
Całość zawiera - 602 słów.
Dziękuję za przeczytanie :3 Postaram się jak najszybciej ukończyć kolejną część i zrobić ją jak najlepiej byście mogli ją przeczytać :3