Rozdział 2

10 4 0
                                    

- Nie! Jennie proszę nie! Nie wchodź tam! – ze wszystkich sił próbowałem ją powstrzymać jednak nie udało mi się to. Weszła do domu, starego, mrocznego domu gdzie zginęło wiele osób. Świadczyło o tym zakrwawione ciała leżące na podłodze. Nie pozostało mi nic innego jak iść za nią. Gdy przekroczyłem próg, w rogu pokoju zauważyłem ciemną postać.

- Jennie uważaj! – krzyknąłem najgłośniej jak mogłem, jednak nic to nie dało. Czarna postać rzuciła się na Jennie.

- NIE!!!

Nagle zerwałem się z łóżka. Ach, to był tylko sen, a raczej koszmar. Nigdy nie miewałem koszmarów, zwłaszcza o takiej treści. Co to wszystko miało oznaczać?! Muszę się czymś zająć, żeby o tym nie myśleć, bo zaraz zwariuję. Wstałem i poszedłem do kuchni napić się wody. Moje ciało wydawało się być dziwnie lekkie, ale przy każdym ruchu moje mięśnie krzyczały z bólu. Dobra może nie powinienem się nigdzie ruszać. Chyba nie pójdę do pracy. I tak nie umiałbym się na niczym skupić. Myślę, że pracownicy nie będą źli, że mnie nie będzie. Wiedziałem też, jak bardzo nienawidzą mojego zastępcy Lee Jaejina. Tylko nie wiem dlaczego. Oczywiście, skarżyli się, że Jaejin się na nich wyżywa, ale puszczałem to płazem. Napisze krótką wiadomość do mojego zastępcy, że nie będę dzisiaj w pracy i żeby dobrze się wszystkim zajął. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać.

,,Wszystkim się zajmę szefie, nie musisz się niczego obawiać''. Właśnie już zacząłem się obawiać.

Była 7:30. Super, czyli mam cały dzień na przemyślenia na temat mojego snu i jego powiązania z wydarzeniami wczoraj. A właśnie wczoraj. Po naszej kłótni próbowałem się dodzwonić do Jennie, ale nie odbierała. W sumie jej się nie dziwię, że nie chciała ze mną rozmawiać. Normalnie nigdy bym jej tak nie potraktował, nie wiem co mi się wczoraj stało. Postanowiłem się trochę zdrzemnąć. Byłem wykończony tym wszystkim.

Gdy znów się obudziłem zegar wskazywał 11:30. Idealna pora aby coś zjeść - uśmiechnąłem się do siebie. Ale po chwili przypomniałem sobie, że przecież nie mam w lodówce nic do jedzenia, ale nie sądzę, żeby jedzenie z chińskiej knajpki sprawiło, że poczuję się lepiej. Jeśli nie z choroby, to umrę z głodu. Ciekawe czy Jennie przyszłaby na mój pogrzeb pomimo tego, że była na mnie jak zgaduję śmiertelnie obrażona.

Leżałem tak słuchając jak mój brzuch domaga się pożywienia. Nagle usłyszałem, jak ktoś otwiera drzwi. Zapomniałem je wczoraj zamknąć po wyjściu Jennie. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakiś włamywacz, myślący, że mieszkanie jest puste i zdobędzie dzięki temu jakieś fanty. Jednak po chwili zza drzwi wychyliła się znajoma twarz:

- Cześć, Hongki. Nie przeszkadzam? – zapytała stojąc w drzwiach. Gdy zobaczyłem, że przyniosła jedzenie, byłem wniebowzięty.

- Cześć, Momo. Oczywiście, że nie. – odparłem życzliwie. Gdybym mógł to pewnie teraz bym ją mocno uściskał – Szczerze mówiąc, to gdzieś w głębi duszy, miałem nadzieję, że mnie odwiedzisz.

- Byłam właśnie w kawiarni, tam gdzie ostatnio na siebie wpadliśmy i zaczepił mnie jakiś twój znajomy, który wcześniej widział nas razem. Kazał ci życzyć powrotu do zdrowia.

- O to bardzo miło z jego strony.

Pewnie był to Jaejin. Zamiast siedzieć w firmie to on gdzieś sobie chodzi. Jak wrócę to sobie z nim porozmawiam.

- Czemu do mnie nie zadzwoniłeś? Zaopiekowałabym się tobą odpowiednio – powiedziała udając, że się obraża.

- Nie chciałem cię niepokoić. Pewnie masz dużo lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie tu ze mną.

W Głębi LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz