Rozdział 1

1.2K 30 0
                                    

Sierpień w tym roku by³ upalny i słoneczny choæ zdarzały się też dni mocno chłodne takie jak dziś. W powietrzu czuć było coraz częściej wilgoć nadchodzącej jesieni. Drzewa wciąż zielone i tętniące życiem falowały delikatnie w chłodnym wietrze. Blanka siedziała w ogrodzie na ulubionym wiklinowym fotelu, ubrana w leginsy i długi grubo pleciony, beżowy sweter z golfem. Tym razem była sama, pochłonięta pracą nie zwracała uwagi na to co dzieje się wokół niej. Co jakiś czas rozpraszały ją szczekania psów biegających po ogrodzie.

-Może kawy?- niski, męski, trochę mruczący głos rozległ się za jej plecami ale zamyślona nawet go nie zauważyła i podskoczyła ze strachu kiedy dłoń dotknęła jej ramienia.

-Może kawy?- mężczyzna powtórzył z uśmiechem, podchodząc do niej od boku i spoglądając w twarz.

-Boże, przepraszam zamyśliłam się. Tak poproszę.

-Duża, mocna i z mlekiem?- zaśmiał się.

-Skąd wiesz?- spytała zasłaniając dłonią rażące ją słońce.

-Zawsze pani taką pije.- chłopak uśmiechnął się pokazując równe, białe zęby.

-Serio? To tym razem też poproszę- mruknê³a i wróciła do czytania konspektów.

Po tych kilku miesiącach u boku Adama przywykła już do stałej obecności ochroniarzy i nie czu³a siê tak skrêpowana jak wczeniej. Po kilku minutach wysoki, dobrze zbudowany chłopak przyniósł jej duży kubek z gorącą, pachnącą kawą i talerzyk z ciastkami.

-Nie jem słodyczy- spojrza³a na niego ch³odno i zmarszczy³a lekko brwi.

-Kobiety- uśmiechnął się i pokręcił głową.

Podjeżdżający pod bramę samochód przerwał ich rozmowę i oboje odwrócili siê za siebie

-Może by mi ktoś otworzył, bo chyba mi bateria w pilocie wysiadła!- Karolina krzyknê³a przez otwart¹ szybê.

Blanka parsknęła śmiechem, a chłopak bez słowa i z uśmiechem na twarzy wyciągnął z kieszeni pilot i kierując go w stronę bramy wcisnął guzik.

-Ty serio nie chcesz się pozbyć tego złomu? - Blanka zawołała do wysiadającej pod gara¿em przyjaciółki.

-Po co? Jeździ? Jeździ!

-Ale nie pasuje teraz do ciebie- odwróciła twarz do chłopaka- no co tak stoisz? Kawka dla pani- uśmiechnęła się szeroko.

Ochroniarz popatrzył na uśmiechniętą dziewczynę i poszedł do domu.

-A co on cię tak słucha?- Karola obejrzała się za odchodzącym chłopakiem.

-Perspektywa śmierci za niesłuchanie to wystarczający powód?

-Uważaj bo znów będzie dym.

-Proszę cię on ma dwadzieścia lat.- zaśmiała się.

-Wielka wada faktycznie.

Blanka przysunęła się blisko do Karoliny i zbliżyła głowę do twarzy przyjaciółki, rozejrzała się jakby z obawy, że ktoś może usłyszeć co mówi. Karola z przejęciem otworzyła szeroko oczy.

-Dobra, powiem ci coś, ale obiecaj, że nikomu nie powiesz- szepnęła.

-Wiedziałam! Co jest?

-Obiecaj mi!- poważnie patrzyła dziewczynie w oczy.

-Blant, obiecuję!

-Nawet Donowi!

-Kurwa, Blanka nie przeginaj, mów!

Zasady Gry cz II [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz