jak podrywają Irysowscy

165 22 26
                                    

Dorota Irysowska usiadła nad rzeką, patrząc się na jej ciemną taflę. Rzeka odbijała niebo więc po części nim była – tak wtedy pomyślała córka Faustyny i Józefa Irysowskiego. Westchneła cicho po czym położyła się na trawie, patrząc na niebo. Albo rzekę w górze, jak kto woli.

– Ty, Irysowska, nie przeziębisz nerek! – usłyszała za plecami znajomy głos i poczuła ciarki na karku. Wysoki chłopak o kasztanowych włosach przeskoczył przez niski murek i podszedł do niej, niemal tonąc w mokrej od deszczu trawie.

– Czego chcesz? – uniosła się na łokciach, patrząc na obiekt swojej miłości i pragnień. Był to Janek, uczeń klasy matematycznej, na którego serce liczyły wszystkie humanistki. No chyba się przeliczyły. – Przed chwilą padało, zmoczysz buty.

– E tam! – machnął ręką, siadając obok niej. Boże, jak ona kochała jego uśmiech. Dobra, kochała jego wszystko. – To ta sławna rzeka? – oparł dłonie na kolanach i popatrzył za dziewczyną.

– To ta. – uśmiechnęła się. – Tata mówi, że przyniosła im szczęście. chociaż ja uważam to za strasznie głupie, bo ojciec się prawie utopił. – zaśmiała się, sięgając stopą ku tafli. Była zimna i nieprzyjemna jak na wiosnę.

– czego się nie robi dla miłości, co nie? – Zaśmiał się Janek. – To co? Tak podrywają Irysowscy? Wrzucają cię do rzeki, potem rzucają i wszystko zasadniczo sprowadza się do rzucania? Rodzina koszykarzy – Zaśmiał się znowu, a Dorota tylko przewróciła oczyma. – No co? Twój brat zajebiście gra. – Popchnął ją w ramię. – Uśmiechnij się, Dori. Albo wrzucę cię do rzeki.

– Ta rola należy do pań Irysowskich, głupku – uświadomiła go. – Chciałabym się zakochać tak jak mama. Wiesz tak... na zabój.

– a to nie karalne? – zażartował chłopak.

– Widać, żę nie mógłbyś być w matfizie! – uniosła głos. – Chodzi mi o to, że... że dla tej osoby zrobisz wszystko. Mama dla ojca... mama by za niego w ogień poszła, a tata ściągnąłby wszystkie anioły, żeby nosiły ją na rękach. Jak na nich patrzę to mam wrażenie, że oni wciąż są w liceum i że nic się nie zmieniło od czasów tej rzeki. – Pochyliła się dotykając wody. – Jakby tu byli. – Pstryknęła w chłopaka kroplami. – Czy dziś ludzie tak kochają? Moi rodzice są zbyt ksiązkowi, zbyt papierowi na to.

– Ale za to mają niezłe "zapiski" – puścił jej oczko, na co dziewczyna kopnęła go lekko. – Ej! Ja nie chcę wylądować w tej rzece, Doroto Irysowska.

– a czego chcesz? – zapytała, patrząc mu głęboko w oczy. Były tak jasne jak letnie niebo.

– Czegoś innego... wiesz, to sztuka poderwać panią Irysowską na coś poza rzeką no nie? – Odgarnął jej włosy i pogładził dłonią po policzku. Dorota poczuła, że robi jej sie niesamowicie ciepło. Chłopak zbliżył swoją twarz do jej i wyszeptał w jej usta: – Czy czytając książki o tej "papierowej miłości" czujesz to? – pocałował ją nagle i mocno, a dziewczyna z wrażenia prawie przewróciła się w zimne ramiona rzeki.


trochę zaczerpnęłam ze stylu Awri i jej metafor, mam nadzieję, że nie ma mi tego za złe. Papierowa miłość to gdzieś była w I części albo w ff do AWAE
AAAAA CÓRKA FAU I JÓZKA NAD RZEKĄ, CZUJECIE TOOO

BŁAGAM, ŻEBY TO BYŁA SAGA RODZINNA BO UMRĘ

W OGÓLE WIDZIELIŚCIE, ŻE MA BYĆ 3 CZĘŚĆ? T R Z E C I A
UMIERAM

sorki za błędy, wciąż przestawiam się na polisz langłidż

mój tata jest lekarzem [kapliczka & uniwerek ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz