Dorota i Krzysiek dawno już spali kiedy ich rodzice wyszli do ogrodu, rozkoszując się panującą w nim nocą. Faustyna zdjela buty, zostawiając je w domu i usmiechala sie, czujac łaskoczącą ją trawę. Nocna rosa osiadła na jej stopach i dloniach, gdy schylila sie, by pogladzic kwiaty ktore rosły przy ogrodzeniu. Józef, który towarzyszył jej w tym spacerze zerwał jeden z nich i uniosł, patrząc na żonę.
— Są tak piękne jak ty — szepnął, dotykając dłonią jej policzka. Zarumieniła się bo jego komplementy zawsze to u niej powodowały. — Pomyśleć ze kiedyś tak łatwo mi znikałaś. — Oberwał płatki i rozsypał je u jej nóg. — a byłaś jednak obok. — Zblizyl się do niej, czując zapach jej włosów. Sięgnął do misternie zrobionej fryzury na uniwersytet gdzie uczyła i rozplótł miedziane kosmyki, puszczając je między palcami.
— Nie zawsze. — uniosła brwi, schylając się po jeden z płatków. — Pamiętasz tamten pocałunek? — Zaśmiała się. — Ostry byłeś doktorze Irysowski.
— Będziesz mi wypominać Celinę do końca życia, tak? — Przyciągnął ją do siebie, a ona przewróciła oczyma, wkładając mu płatek róży do kieszeni koszuli. — Uwielbiam jak jesteś zazdrosna. — Szepnął jej do ucha, po czym pocałował kobietę w chłodne, smakujace herbatą usta.
— Znalazł się zazdrośnik — zaśmiała się w jego wargi. — "Najbardziej bolesne są nieprzeżyte pocałunki", prawda? Dobrze ze teraz wszystkie mogę przeżywać z najwspanialszym lekarzem na ziemi — uśmiechnęła się, całując go lekko.
— Musisz mnie z nim poznać pani profesor — odpowiedział, trzymając ją w ramionach.
Stali w ogrodzie swojego domu na Alei Gwiazdozbiorów, a noc była piękna. Ich dzieci spały, a oni, mając ponad czterdziesci lat, jakby cofneli się do czasów gdy byli na studiach. Gdy zazdrościli, kochali i nienawidzili. Irysowska przymknęła oczy, kładac głowę na piersi męża i poczula że zakołysał się lekko. Przylgnęła do niego najsilniej jak mogła i usmiechnela sie. Kochała go i cieszyla się, że wszystkie Asie, Laury i Celiny [i co Wera jeszcze wymyśli] odeszły w zapomnienie. Była tylko ona i on, tak cudownie zakochani mimo upływu lat.
Spojrzał na nią z czuloscia, a ona wplotła palce w jego krucze włosy z siwymi pasmami. Popatrzyla w zmeczone, granatowe oczy i westchnela cicho.
— Kocham cię — szepnął z uśmiechem po czym zerknal na zegarek. — A moze spacer nad rzekę? — Uniósł brwi i roześmiali się oboje. — Dawno nie byłem pod naszą kapliczką, a...
— Serce lubi tęsknić za tym co dawne — powiedzieli oboje. Kardiochirurg wziął ją w ramiona i podniósł nagle, na co roześmiala sie cicho.
— Ciesze sie ze nie mieszkamy w Warszawie — powiedziala, kladac dloń na jego piersi. — Tu jesteś bardziej mój. — POchylił się i znów ucałował jej usta.
Był cały jej. Już na zawsze. Mimo wszystkich tamtych pocałunków.
bo Awarko rozwaliła ten szip, a ja ich kocham i kocham jak się ZE SOBĄ całują
CZYTASZ
mój tata jest lekarzem [kapliczka & uniwerek ff]
Fanfictionfanfik do „pokochaj mnie pod uniwersytetem" autorstwa @Awarko (Weronika Pawlak) gdzie Dorota Irysowska zakochuje się po raz pierwszy