Prolog

29 2 0
                                    


Złote oczy.
Wciąż usłyszeć można stare jak Świat pieśni, roznoszące się po Valtarii, mówiące o ich życiodajnej mocy i sile tego, który je posiadał.

Były nie tylko cechą wyglądu - były przede wszystkim obietnicą. Darem, danym na długo przed porodem, który ofiarowany był tylko wyjątkowym elfom przez ich bogów. Tym, którym zwiastowane były wielkie czyny i jeszcze większe poświęcenia.

I choć po tysiącach lat Wybrani odeszli już w zapomnienie, to słyszane w gospodach piosenki wciąż mówiły o wielkich wojownikach z Arathem, których odważny wzrok, podobnie jak Słońce, przecinał niejedno pole bitwy.
O Kapłankach, które dzięki łasce Eluny, były w stanie uleczyć każdą ranę.
O władcach, którzy swoją dobrocią i miłością otaczali całą dumną rasę, którą niegdyś byli. 

Obietnica mocy, władzy, chwały.
Wielkości, która pisana była jedynie tym, którzy je posiadali.

Po Wielkiej Wojnie, która dotknęła wszystkie rasy w Valtarii, była to jedynie legenda. Wieczni, podobno nieśmiertelni, zostali skruszeni na popiół, który do tej pory spoczywał na ziemi zniszczonego Arathem - dawnego imperium, zamieszkanego przez elfy. Ich potęga minęła, wraz z nieśmiertelnością, którą skradziono im lata temu.

Bez niej, a przede wszystkim bez nadziei, która odeszła wraz z ostatnim Wybranym, ginęli z głodu, chorób i słabnącej z każdym dniem magii. I choć Świat ruszył dalej, to oni wciąż wypatrywali legendy. Obietnicy.


Klątwy, która zniszczyła ich wszystkich. 






_____________________________________________



Pewnie i tak nie dodam kolejnych rozdziałów. 

If These Trees Could TalkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz