Wysiadłam z auta, na głowę narzuciłam kaptur i ruszyłam przez strugi deszczu ku bramie szkoły. Powoli przeszłam przez podjazd, rozglądając się na boki, poszukując mojej przyjaciółki. Czułam na sobie wzrok innych uczniów, prześlizgiwał się niczym skanery po moim ciele, próbując doszukać się najmniejszego choćby błędu w stroju. Bycie jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole miało tylko wady, a to była właśnie jedna z nich.
- Jacqy, poczekaj! - odwróciłam głowę w kierunku źródła głosu, niskiej brązowowłosej dziewczyny, od stóp do głów mieniącej się kolorami. Uśmiechnęłam się delikatnie, gdy jej ramiona zacisnęły się wokół mojej talii.
- Hej, Pinkie.
To moja najlepsza przyjaciółka. Sophie Roxanne Moore, w szkole znana jako " Pinkie ", ze względu na jej barwny styl ubierania. Wiecznie uśmiechnięta 16-latka, z którą chodziłam do klasy.
- Masz jakieś plany na weekend? - spytała swoim melodycznym głosem, a gdy pokręciłam głową, jej usta rozciągnęły się w gigantycznym,promiennym uśmiechu. - U Maddie Lhandt, wiesz tej z 3B, będzie jedna z najlepszych imprez roku i my musimy koniecznie na niej być!
Westchnęłam głośno. Sophie uwielbiała wszelkiego rodzaju imprezy, bale, przyjęcia i dobrze wiedziała kiedy tylko jakieś miało się odbyć. I niestety, my dwie zawsze byłyśmy zaproszone, wraz z garstką popularnych osób. Im więcej " Populiarów", jak nas nazywali, tym lepsza impreza. Ja z kolei nienawidziłam tej przesyconej alkoholem imprezowej atmosfery, wolałam zaszyć się w domu, w łóżku z książką i gorącą czekoladą. Pokręciłam więc stanowczo głową na nie, co wywołało u Pinkie błagalne spojrzenie.
- Jac, no proszę cię. Będzie super! - gdy jej smutny ton i oczy na mnie nie podziałały, uśmiechnęła się znacząco i wyszeptała kpiącym tonem - Będzie Sylvain i Maxime, Jacqueline, no proszę.
I tu mnie miała. Maxime był moim chłopakiem od prawie 2 lat i dobrze wiedziała, że z nim mogę iść wszędzie. Sylvain tymczasem, to najlepszy przyjaciel Maxima, jego prawa ręka, a od prawie roku także obiekt zainteresowań mojej przyjaciółki. Uśmiechnęłam się do niej.
- No dobra, niech ci będzie. Ale to ostatni raz.
- Jezu, dzięki! Kocham cię! - Pinkie rzuciła mi się na szyję, prawie przewalając mnie na ziemię, a ja, widząc jej szczerą radość, nie mogłam nie roześmiać się razem z nią.
****
Dzwonek kończący ostatnią dzisiejszą lekcję zdecydowanie za długo nie dzwonił. Rozszerzona matematyka przeciągała się w nieskończoność, a ja wprost nie mogłam się doczekać jej końca. Uwielbiałam matematykę, ale tego dnia wyjątkowo nie miałam do niej głowy. Mimo porannego deszczu teraz promienie słońca wesoło błądziły po klasie. Wpatrywałam się w złote plamki na ławce i myślałam o nadchodzącej, jutrzejszej imprezie. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że to zły pomysł iść na nią. Soph ma mocną głowę, przez co lubi sobie wypić tak samo jak Sylvain. To ich łączyło i jednocześnie dawało pretekst do spędzenia razem czasu. Widziałam już ich w akcji i nie miałam ochoty widzieć tego po raz kolejny, ale z drugiej strony uśmiech mojej przyjaciółki goszczący wtedy u niej na twarzy był taki uroczy i prawdziwy, że byłam gotowa znieść to jeszcze raz. Z rozmyślań wyrwały mnie wibracje telefonu w tylnej kieszeni spodni. Ukradkiem wyjęłam komórkę i odczytałam wiadomość od Pinkie.
" Dzisiaj, 18 u ciebie, film. Zaproś Maxime i Sylva. "
Prychnęłam pod nosem. Ta dziewczyna ma takie doskonałe wyczucie czasu, że.. Szybko wklepałam w klawiaturę krótkie " Nwm. " i schowałam Iphon'a do kieszeni. I wtedy zadzwonił dzwonek. Zebrałam swoje rzeczy i wydostałam się ze szkoły jak najszybciej się dało. Ruszyłam do auta, przedzierając się przez tłum ludzi. Miałam dość tego zgiełku. Rzuciłam torbę na siedzenie pasażera, a sama już miałam wpakować się na miejsce kierowcy, gdy ktoś objął mnie w pasie. Poczułam delikatną cytrynową woń, która otuliła całe moje ciało.
- Cześć kochanie. - wyszeptał Max do mojego ucha.
Odwróciłam się do niego, uśmiechając się lekko. Nachylił się i oparł swoim czołem o moje, wzbudzając we mnie drobne dreszcze. Widząc to zachichotał i pocałował mnie, ledwo muskając swoimi ustami moje.
- Maxime, nie rób tego więcej. - ostrzegłam go, kiwając groźnie palcem, po czym przycisnęłam swoje wargi do jego, na tyle mocno, żeby poczuć ich smak. Czułam, jak uśmiecha się przez pocałunek, a potem delikatnie go odwzajemnia. Kochałam go, ale ostatnio coś się między nami psuło. Nadal traktowaliśmy się z czułością i okazywaliśmy sobie miłość tak jak zawsze, ale jednak widziałam, że chłopak ma dla mnie coraz mniej czasu, unikał mnie po szkole. Nie wiedziałam czym jest spowodowana ta zmiana, ale ani trochę mi się to nie podobało.
- Wyglądasz wtedy tak słodko, Jacqy. - wyszeptał, a ja pacnęłam go w ramię.
- Nie pozwalaj sobie kolego. - zmrużyłam oczy, patrząc na niego z udawaną złością, po czym otworzyłam drzwi do auta i usiadłam za kierownicą. - A teraz wybacz, ale mój żołądek nie zniesie dłużej braku jedzenia.
Zaśmiał się i oparł ręce na szybie mojego kabrioleta. Cmoknął mnie w policzek.
- Jedź już, bo jeszcze nie wytrzyma, a wtedy kto będzie mi pomagał z matmy?
Spojrzałam na niego surowo, odpaliłam samochód i wyjechałam z parkingu, machając mu na pożegnanie. Odwzajemnił gest, a zaraz potem poszedł w głąb parkingu. Patrzyłam na jego oddalającą się sylwetkę, myśląc jaką jestem szczęściarą, że go mam. Nic więcej do szczęścia nie było mi potrzebne.
- Kurde, idiotko!
Wrzask przebił się przez moje uszy, a ja ocknęłam się z zamyślenia. Przed moją maską stało chyba jedno z najprzystojniejszych ciach, jakie w życiu widziałam. Chłopak przebijał nawet Maxima, który do przeciętnych nie należał. Miał czarne, rozczochrane włosy, ułożone w artystyczny nieład, ciemnozielone duże oczy, okryte najdłuższymi i najbardziej czarnymi rzęsami jakie widział świat. Razem z tym współgrał zgrabny nos i ładnie wykrojone usta, wykrzywione teraz w grymas złości. Zauważyłam, że był wysoki, szczupły ale też dobrze zbudowany. Jego czarna koszulka opinała mięśnie, a cały czarny strój kontrastował z bladą, prawie białą, cerą. Spod rękawów T-shirta wystawały tatuaże, widać je też było z tyłu na karku.
- Słyszysz mnie, debilko? Prawie mnie potrąciłaś!
Jego głos był seksowny i głęboki. Westchnęłam i wygramoliłam się z auta. Z satysfakcją zauważyłam, że zmierzył mnie wzrokiem, od czubka głowy, po czarnej kitce aż do dżinsowych rurek i białych trampek. Jacqueline, masz chłopaka! - moja podświadomość krzyczała w mojej głowie, ale po raz pierwszy od dawna ją zignorowałam.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Nic ci nie jest?
- Nie, w porę się zatrzymałem. Nie obchodzi mnie co robiłaś, gówniaro. Gdyby nie mój refleks, skończyłbym pod twoimi zasmarkanymi kołami.
Patrzyłam na niego, czując coraz większą złość.
- Nie jestem gówniarą! Jestem może niewiele młodsza od ciebie, ile ty masz lat?
- 18. Po za tym, nie powinno cię to obchodzić.
- Jesteś tylko 2 lata starszy, więc nie nazywaj mnie gówniarą! - krzyknęłam, a on popatrzył na mnie obojętnym wzrokiem.
- Od kiedy to niby jesteśmy na ty?
- Od chwili, kiedy prawie wpakowałeś mi się pod koła!
W jego oczach dostrzegłam iskierkę gniewu, a po chwili poczułam, jak przyciska mnie do ściany budynku, opierając ręce po obu stronach mojej głowy.
- To ty, debilko, nie patrzyłaś na drogę. - wycedził chłodno, patrząc mi w oczy. Ciało zaczęło mi drżeć, a ja poczułam strach. - Nie mów tak więcej, bo źle się to dla ciebie skończy.
Pokiwałam głową z przerażeniem w oczach, a on odsunął się, ponownie patrząc na mnie obojętnie. Działał na mnie jak narkotyk - byłam przerażona tym, co mogłoby się stać, ale też podekscytowana i zafascynowana.
- Skoro już prawie mnie zabiłaś, to nie pozwolę ci tak sobie odjechać. Jak się nazywasz?
- Jacqueline Croisseux. - wyjąkałam, a on po raz kolejny przejechał wzrokiem po mojej twarzy.
- Nathaniel Black. - sięgnął po moją dłoń i pocałował ją natarczywie, przygryzając skórę zębami, zostawiając krwisto czerwony ślad.
I już wtedy wiedziałam, że od teraz muszę pogodzić się z jego rujnującą obecnością w moim wspaniałym życiu.
CZYTASZ
Break our life.
Teen Fiction16-letnia Jacqueline ma wszystko, o czym marzą dziewczyny w jej wieku - bogatych i wyrozumiałych rodziców, piękny dom na przedmieściach Paryża, wspaniałych przyjaciół, cudownego chłopaka, dobre oceny a także odnosi sukcesy w tym co lubi. Jest szczęś...