Jak przez Wattpada załamałam się psychicznie...

52 4 0
                                    

         Jako że ostatnio stwierdziłam, że chce mi się kontynuować to gówno (aka. Gdy zabójca demonów wyciąga swój miecz) i nawet zrobiłam osobną książkę na moim koncie (jak chcecie to możecie zajrzeć konto – yaoistka859 ). „Więc czemu nie zrobić osobnego rozdziału o tworzeniu tej książki?" - pomyślałam. Otóż tak. Przedstawiam wam więc drodzy czytelnicy to co się działo, gdy zajmowałam się tworzeniem tej książki. Zapraszam!

Było południe. Promienie słońca wpadały przez szyby do mojego pokoju. Spojrzałam za okno; rozciągały się za nim piękne widoki na pola, niewielki lasek i łąkę. Po polach biegały wesoło bażanty. Wyglądały jak dzieci bawiące się w berka. Nie! Stop! To przecież nie ma sensu! Po pierwsze żyje w piwnicy, więc to, która jest pora wiem tylko z zegara. Po drugie, nie oszukujmy się. Mieszkam na jebanym zadupiu. Tu nie ma ładnych widoków! Wiecie co? Chyba zrezygnuję z tych opisów. Na chuj one? Po za tym nie będę się marnować na opisywanie takich niechlujnych rzeczy, jak ta wieś. Napiszę to po prostu prosto z serca. Tak więc jeszcze raz...

Było jakoś koło południa. Od kilku dni myślałam już, o tym by stworzyć osobną książkę na tamtą patologie, ale wtedy myślałam o tym jak o zdradzie mojej ekipy. Aż w końcu dzisiaj moi kochani kompani o dziwo się zgodzili. Bo wiecie Bob i Owca to są te typy ziomków (z mojego punktu widzenia), którzy jakbym chciała skoczyć z klifu to jeszcze by mnie popchnęli, bym miała pewność, że nie ucieknę od tego jak jakiś tchórz (kochani, prawda?). Dobrze, skoro to już ustaliliśmy to lecimy dalej.

Około godziny 16.00 ruszyłam w końcu swoje (spasłe przez korona-chana) dupsko i zaczęłam robić książkę.

Zaczęłam szukać na Pintereście jakiś śmieci na okładkę (bo wiecie, jak książka chujowa to okładka musi być taka sama). Przebrnęłam chyba przez dosłownie wszystkie jebane gówna, chujowe shipy i zjebane memy jakie można było znaleźć z tego oto anime. W tedy byłam już tak wkurwiona i załamana, że jebłam na tą okładkę cokolwiek. Podsumowując okładki szukałam jakieś 30 min, a robiłam ją 5 min. Zajebiście prawda?

Po czym uznałam, że nie mam siły na opis więc jebłam tam coś w stylu „Ogólnie to pojebane UwU" - kreatywnie nie powiem. Zmienię to jak mi się zachce znowu ruszyć dupe (może wyrobie się w 2 lata).

Po czym przeszłam do mojej ulubionej czynności – tagi. Ahh, co ja bym dała, żeby robić je teraz... Niestety w tamtym momencie byłam tak wkurwiona, że nawet na nie nie miałam siły. Więc posunęłam się do czegoś haniebnego hehe... i uwaga moi drodzy w tym momencie zdradzę wam przepis na sławę: Wchodzicie na jakąś popularną parodie (w tym przypadku). I kopiujecie jak leci wszystkie tagi. Tym oto sposobem ludzie będą Cię wyszukiwać. Tak. Wiem. Nie musicie dziękować. Wiecie co jest najlepsze? Że tego sposobu nie musicie używać tylko na wattpadzie. Nie ograniczajcie się! Youtube, Twitter, Instagram i wiele więcej! Świat będzie wasz!

W końcu. Po wielu męczarniach zajęłam się pierwszym rozdziałem. Wszystko przebiegało naturalnie. Skopiowałam tekst z Worda i przeniosłam na wattpada. Dodałam, jakiś od bólu dopisek od twórcy i jebłam to na publiczny.

Tym oto sposobem powstał tzw. osobny „śmietnik" na to gówno. Niestety muszę wam się do czegoś przyznać. Do strasznej rzeczy, którą uczyniłam... Ten rozdział to tylko jebana reklama! Tak... Jest mi niezwykle was szkoda jeśli dotarliście do tego momentu... Ale skoro już przebrnęliście przez te ponad 500 słów to czemu nie wejdziecie też na moją książkę? Polecam! Kocham was <3

P.S. Tytuł też dla uwagi UwU

Micia-chan~

Kiedy czwórka debili próbuje zrobić coś fajnegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz