Moi mili!
W pierwszej kolejności, tradycyjnie – dziękuję za to, że dotarliście aż do tego miejsca. Mam nadzieję, że historia Pucci (która swoje imię wzięła rzecz jasna od nazwy producenta walizek – i nie, audycja nie zawiera lokowania produktu) dostarczyła trochę uśmiechu i kilku cieplejszych myśli. Chciałabym wiedzieć, że przy czytaniu bawiliście się co najmniej równie dobrze, jak ja podczas pisania. Bo tak, bawiłam się świetnie – i być może dlatego całe opowiadanie powstało w jakieś dwie godziny, dokładniej między północą a drugą. Mam długi czas aktywności, zdecydowanie! :D
#TeamNocneMarki
Jak narodziła się ta opowieść? W przeciwnieństwie do "Pewnego razu w Wielkanoc", opowiadania o serniczku, tutaj nie ma w tle żadnego zakładu ani innej zaskakującej historii. Jest jednak jedna urocza i pełna entuzjazmu osóbka, która krzyknęła "PISZ!", gdy tylko usłyszała (czy raczej przeczytała) pierwszy, bardzo luźny szkic pomysłu, zarzucony podczas rozmowy o niczym. Tą osóbką była Marta, moja tłumaczka na język węgierski (i w sumie trochę agentka), którą z tego miejsca ściskam mocno. Nie ma Wattpada, ale wiem, że zrobi wszystko, by to przeczytać :D
Jeśli chodzi o samo opowadanie, przyznam, że bardzo długo nie mogłam wystartować, ale gdy już stworzyłam sam początek (do pierwszej wypowiedzi Pucci) poszło jak z płatka. I choć bałam się, że wymyślanie kolejnych żarcików słownych będzie drogą przez mękę, czekało mnie zaskoczenie. Tak naprawdę w tym opowiadaniu najwięcej kłopotów sprawił mi... tytuł.
O matko z córką i do wszystkich poliwęglanów, nawet nie wiecie, jak się namęczyłam! Początkowo cała historia miała tytuł "Tuńczyk i sardynki" (wiecie, nawiązanie do tej wypowiedzi kota, która zmieniła myślenie Pucci), ale coś mi w nim nie grało. Ostatecznie, dopiero kiedy tworzyłam okładkę (która za nic nie chciała się urodzić) przypomniałam sobie, że wszystkie humorystyczne shoty chciałam tytułować, nawiązując do filmów czy książek. Kiedy sobie to uświadomiłam i powiedziałam na głos słowo "Podróż", wszystko przyszło samo. Na całe szczęście!
Pewnie zastanawiacie się, czy będzie kontynuacja. Myślę, że odpowiedź jest jasna, ale na wszelki wypadek podkreślę, że historia Pucci jest zakończona i nie będzie miała kontynuacji. Na pewno jednak powstaną inne teksty tego typu – z humorem oraz dosyć... nieoczywistymi bohaterami. Na fanpejdżu kiedyś pojawił się fragment opowiastki o szynce, która wbrew sobie stała się bohaterką i myślę, że przędzej czy później dokończę ten tekst. Ale czy to własnie on będzie kolejnym? Trudno powiedzieć. Walizki też nikt się nie spodziewał – jak hiszpańskiej inkwizycji.
Wszak marzenia czasem spełniają sie w dosyć nieoczywisty sposób, prawda? ;)
Trzymajcie się ciepło i jeszcze raz – dzięki za to, że jesteście!
~ Valakiria
PS: tak, Krzeszowice rzeczywiście istnieją i nie pojawiły się bez powodu :D
CZYTASZ
Podróż za dwa kółka ✔
ComédieGdy zupełnie nieoczekiwanie lotniska zamarły, a dworce opustoszały, nie tylko ludzie cierpieli z powodu izolacji. I nie tylko oni usłyszeli ponury odgłos marzeń niszczonych w dziejowej niszczarce. Puccia - walizka, która przywykła do dalekich podróż...