Słowa wprowadzenia
Akcja ma miejsce po bitwie o Hogwart, kiedy wygrywa strona dobra. Po upłynieciu wakacji, nastaje wrzesień - czas bolesnych porażek i ciągłych problemów. Wydarzenia opisane w książce są chronologicznie, wszytko ma swój początek i koniec.
"Stowarzyszenie Zatraconych Smoków" w porównaniu do mojego poprzedniego dramione nie będzie słodkie i cukierkowe. Zobaczycie drugie, ciemniejsze stony bohaterów, na które możecie nie być gotowi. Czytacie ma własną odpowiedzialność!
Z góry przepraszam za wszelkie błędy!
***
- Mało brakowało i spóźnilibyśmy się na pociąg - ciągnął nie dając mi spokoju.- Wybór sukienki na pierwszy dzień ostatniej klasy przecież jest taki ważny.
Całe lato spędziłam w domu należącym do rodziny Weasleyów. To były ciężkie dwa miesiące. Każdy z nas na swój sposób starał się odreagować straty bliskich po bitwie o Hogwart.
W porównaniu do poprzednich wakacji, w te nora była pusta. Państwa Weasley prawie wcale nie było w domu, ponieważ pochłonięci byli wypełnianiem dokumentów w Ministerstwie, które oficjalnie zakończyły bitwę. Ja z Ron'em niemalże przez miesiąc śledziliśmy działania grup czarodziejów, którzy dalej wierzyli w moc Voldemort'a. Harry przepadł jak kamień w wodę, nie widzieliśmy go przez dwa miesiące. Nikt nie ma pojęcia gdzie się aktualnie znajduje. Wysłaliśmy mu sowy, na które niestety nie odpowiadał. Najbardziej to przeżywała Ginny, która dzień w dzień starała przedostać się w każde miejsce jakie przyszło jej do głowy byle by go odnaleźć. Odcięcie się chłopaka spadło na nią niczym lawina. Zdecydowanie za często używała teleportacji, przez co jej tego stanowczo zakazaliśmy, mogło jej to poważnie zaszkodzić. Nawet najlepsi czarodzieje nie teleportowali się tak często jak ona. Tak też przerzuciła się na proszek fiuu, miotłę, świstoklika czy nawet latający samochód swojego taty. Dzień w dzień podróżowała kilkanaście tysięcy kilometrów, jednak było to na nic.
Kolejnym narastajacym z czasem problemem była depresja George'a. Chłopak załamał się po stracie brata. Nie był tym samym śmiesznym rudym chłopcem, którego pamiętał każdy. Stał się zamknięty i odosobniony, był jak ogród bez kwiatów. Jego egzystencja stała się pusta, bezwartościowa. Początkiem lipca zaczął się izolować. Nikt nie mógł wejść do jego pokoju by z nim porozmawiać, ponieważ rzucił trudne do złamania zaklęcie magiczne. Starałam się je odwrócić, jednak moje starania były na nic. W połowie tego samego miesiąca za setną prośbą rodziców wyszedł z pokoju. I jedno muszę przyznać, nigdy nie widziałam go w takim stanie. Był wrakiem człowieka, wyglądał jakby nie sypiał. Ogromne śińce pod czerwonymi od płaczu oczami, wyglądały koszmarnie. Otępiałym wzrokiem patrzył w pustą przestrzeń. Nie kontaktował, jakby jego dusza bładziła po innym świecie.
W sierpniu za naszą sprawą robił małe kroki do przodu. Wychodził raz na kilka dni z pokoju, co nas niezmiernie radowało. Dobrze było to widzieć wśród obecnych. Teraz opiekuje się nim Angelina Johnson, z którą Fred poszedł na bal bożonarodzeniowy. Z nory wyszliśmy spokojni, iż dziewczyna podoła opiece. Jest bardzo miła i sympatyczna, zostawiliśmy George'a w dobrych rękach.
Mój związek z Ron'em niestety też nie schodził na dobre tory. Lipiec był w miarę dobrym miesiącem. Złapaliśmy kilka niebezpiecznych grup, można nawet powiedzieć, że powoli wypełnialiśmy cele w Azkabanie. Przy tym wszystkim wspieraliśmy się, podbudowywaliśmy na duchu i przede wszystkim kochaliśmy. Teraz nasza relacja jest dziwna, nadto toksyczna. Ciągle się kłócimy, wyzywamy i nawzajem obwiniamy. Cały czas mam nadzieję, że wszytko się ułoży, ale jak narazie nad naszym związkiem zwiszają burzowe chmury.

CZYTASZ
Dramione ~ Stowarzyszenie Zatraconych Smoków
FanficStowarzyszenie Zatraconych Smoków nas pochłonęło. Nie zajmowaliśmy się dążeniem ku lepszej sprawie, wręcz przeciwnie - rozwiązywaliśmy skrywane tajemnice, którymi Hogwartu się nie chwalił. Sekrety ukrywane przez wieki krok po kroku wychodziły na świ...