Tik-tak
Tik-tak
Tik-tak
To jedyne co zakłócało idealną ciszę panującą w całym domu, do czasu. Danny leżał na łóżku, próbując zasnąć, co nie odnosiło skutku. Była upalna noc. Uderzyło go pragnienie. Mężczyzna wstał z łóżka, otworzył okno i skierował się w stronę kuchni. Nie włączając światła ciężko zszedł po schodach.
- Sprawność już nie ta co kiedyś - powiedział - Cholerna czterdziestka.
Wszedł do pomieszczenia, dopiero tam zapalając światło. Wziął pierwszą, lepszą szklankę i napełnił ją wodą, po czym wziął łyk. Właśnie miał brać kolejny, kiedy coś usłyszał. Do jego uszu doszedł dźwięk powolnego, miarowego pukania do drzwi wejściowych. Trochę go to zdziwiło, w końcu był środek nocy. Spojrzał na zegar - 3:32. Pukanie ustało. Danny więc pomyślał że owy gość uznał, iż wszyscy śpią i poszedł. Jednak niebawem odgłos pukania się powtórzył. Tak samo jak poprzednio, tylko trochę szybszy i głośniejszy. Trzy uderzenia w drewniane drzwi, kilka sekund przerwy, trzy uderzenia, przerwa, trzy uderzenia, przerwa, koniec. Mężczyzna czekał na bis. Nadszedł. Jeszcze bardziej natarczywy niż poprzednio. Po ciele Danny'ego przeszedł dreszcz. Miał wrażenie że niebawem nieznajomy wyważy drzwi i wtargnie do środka. Lecz w tedy właśnie dźwięk ucichł na dobre. "Poszedł?" pomyślał, kontynuując picie wody. Jednak to nie był koniec kłopotów, prawdziwy koszmar dopiero miał się zacząć. Danny odłożył umytą szklankę na miejsce i poszedł w stronę drzwi, skąd dobiegał odgłos. Na szczęście wciąż były zamknięte. Spojrzał przez pobliskie okienko. Na zewnątrz nikogo nie dostrzegł. Odetchnął z ulgą i wrócił do pokoju. Gdy stał u szczytu schodów poczuł, że ktoś go obserwuje. Odruchowo rozejrzał się dookoła, jednak niczego podejrzanego nie dostrzegł. Stanął przed rozwartymi drzwiami pokoju. Był pewny że je zamykał. Uczucie czyjejś obecności nasiliło się. Znieruchomiał. Jego uwagę przykuło otwarte okno w pokoju...
Nie zważając na ból stawów, szybko zbiegł na dół do kuchni i wyciągnął z szafki największy nóż jaki się tam znajdował. Powoli odwrócił się w stronę wejścia do kuchni. Zamarł. Ktoś stał na schodach. Obserwował go. Mrok panujący w pozostałej części domu, skutecznie uniemożliwił dostrzeżenie jakichkolwiek szczegółów wyglądu włamywacza. Trzask. Wszystkie kuchenne lampy jak na znak pękły. Szkło posypało się na podłogę. Pomieszczenie zalała ciemność. Danny zaczął powoli wycofywać się do tyłu, aż wpadł na coś... na kogoś.
Psychopatyczny śmiech rozniósł się po mieszkaniu.Żona Danny'ego zaniepokojona odgłosami dochodzącymi z kuchnii, szybko tam pobiegła. Kolejny krzyk rozniósł się po mieszkaniu. Kobieta stała w progu i krzyczała. Zrobiła kilka kroków do przodu i uklęknęła przy martwym mężu. Danny miał poderżnięte gardło. Leżał w kałuży krwi, a obok niego widniał krwawy napis:
Go to sleep