cz. IV sklep zielarski

436 33 10
                                    

Przez pozostała drogę szli w milczeniu obok siebie. Żaden z nich nie miał wystarczająco odwagi; ani sily aby zacząć rozmowę.   Po dwudziestu minutach  które dłużyły się w nieskończoność wreszcie za zakrętu ujawnił się dwupiętrowe mieszkanie i napis ,,SKLEP ZIELARSKI"

-  witam w moich skromnych progach! — Wszedli do środka dwupiętrowego domu.

Od razu uderzył ich zapach rozmaitych ziół i maści. Okazało się, że była tu jej sklep.

—   To trochę głupie. Czemu niby sklep na odludziu?

— By porywać ludzi i składać ich w ofierze. — odpowiedziała czarnym humorem na głupie pytanie, po czym dodała.— Wbrew pozorom  mam wiele klientów. Podróżni robią swoje. Ludzi z konochy tez. Mam dużo zamówień i spokój.

Kiwnąl głowę na znak zrozumienia.  Po czym usiadł zmęczony na kanapie. Czuł się jakby właśnie przebiegł maraton. 
Popatrzył na dziewczynę. Wyglądała jak mokra kura. Miała rozmyty makijaż, mokre włosy jak i ciuchy. Zdjeła właśnie swoje haori i rozpakowała zioła. Wziela sznureczk ii powiesiła je do góry nogami, by na spokojnie mogły uschnąć. Gdy skończyła chrzątać się za ladą poszła na zaplecze. I pszyniosla jakieś ciuchy.

- Powinny pasować, ostatnio chciałam kupić tą koszulę, ale była tylko w zestawie z tymi spodniami! — powiedziała lekko oburzona.
Łazienka  jest na piętrze. Trzecie drzwi po lewej. Trafisz co nie?

Nic nie powiedział tylko kiwnął głową.

Gdy Itachi znikął jej z oczu opadła ciężko na kanapę. Wreszcie miała czas na przemyślenia. Co ona właśnie narobiła?
Ma pod własnym dachem kryminalistę,  który nadodatek w każdej chwili  może sprowadzić na nią zgubę — w sumie tak jak ona ma niego — czyli można powiedzieć, że są kwita.

Wzięła ręcznik i wytarała  swoje włosy, gdy była już sucha, rozprostowała nogi na kanapie, ale  jej szczęście  nie trwało długo usłyszała jak ktoś wchodził przez drzwi. Po czym powolnym krokiem podeszła do lady

-  Dzień dobry  — powiedziała uprzejmie.do jej progów zagościli ludzie z pobliskiej  wioski- Konohy. Szybko ich rozpoznała. Sakura i Naruto. Na ich widok uśmiechęła się lekko. Nieco się spięła, mimo, że znała ich od dziecka, to i tak mogą ją zdradzić. Z łatwością mogą wyczuć czakrę Itachi'ego.

- Ohayo, w czym wam pomoc? — powiedziała dosyć głośno, aby mężczyzna wrazie czego wiedział, że nie jest sam.

- Meg jak ja cie dawno nie widziałam. Nowa bluzka? Śliczna! —
pisnęła Sakura przytulając swoją koleżankę.-Ach, tak masz może jakieś dobre maseczki o i herbatę na dobry sen? Ostatnio mój ojciec się skarżył na bezsenność...

- Ejej, spokojnie promocji po znajomości i tak nie dostaniesz. — zażartowała.— Zdecydowanie stesknilam się za wami. A ta bluzka? Hmm ciężko stwierdzić, ale raczej kupiona u was  w Konosze. - kątem oka spojrzała na blondyna który zajada się ciasteczkami.  —
Smacznego. —  roześmiała się po czym podała na ladę zamówienie.

Sakura uderzyła w głowę Naruto karcąco.

- Baka! —  oburzyła się Sakura. — ty tylko byś jadł to nie kulturalne wyżerać wszystkie ciasteczka.

- No wez Sakurcia, jestem pewien, że nasz włóczykij nie będzie miał nic przeciwko. Zresztą kto by ją tu odwiedzał, dattebayo- powiedział beztrosko.Sakura westchnęła, odkąd dała  sobie spokój z Sasuke i jej chorą ,,miłością" do niego w pewnym sensie odnalazła spokój. Co jej oczywiście wyszło na dobre. Zmieniła się. Stała się silniejsza i lepsza i nadodatek nabrała nieco krągłości. Co prawda nie ma takich jak chociażby Hinata, albo zielarka, ale jednak ma.

- To nic wielkiego. Naprawdę, to tylko ciastka. I ej! — przeszła koło lady i podeszła do Naruto po czym walnęła go lekko w ramię. — wbrew pozorom mam dużo klientów — powiedziała naborumuszona, jak małe dziecko.

- Nie wątpię. — uśmiechął się.

•••

W tym samym czasie Itachi  dawno skończył brać kąpiel. Za to przysłuchiwał się uważnie ich rozmowie.
Wyciszył czakrę, przez co mógł zostać niezauważony. Podszedł nieco bliżej i to był błąd.

Zachiwał sie i przygrzmocił w dużą, starą półkę z ciemnego drewna z różnymi zdobieniami, i przywrócił z niej pudło.

Jego noga utknęła pod pudłem.

•••

Przeklnęła w myślach.

-   Czy... wszytko w porządku? — spytała niepewnie Sakura.
 
- Tak. Pewnie coś spadło.

- Ja się tym zajmę, dattebayo! — powiedział entuzjastycznie Naruto.

- Dam radę sama! — zaczęła wymachiwać rękoma i starała się go zatrzymać, lecz to było na marne.

- To nic wielkiego, a twoja " silna i niezależna natura " poczeka chwilę. Zresztą brzmiało to na coś ciężkiego.— powiedziała Sakura.

Zbliżał się do lady by pójść na zaplecze. 

- Naruto, dam radę sama. —  powiedziała ze złością w głosie, ale ten już ją ignorował.

Otworzył drzwi, a tam...

°°°

Hejka, tu autorka tego fika z tej strony. Mam do przekazania dla Was  kilka rzeczy.

Pierwsza.

Jak podobał się rozdział?

Druga

Mam WIELKĄ nadzieję, że zachowacie kulturę i nie będzie pisać coś typu ,,ewww Sakrwa odwal się od Naruciaka, on jest Hinaci :((((((( ;P".

Każdy ma inny gust i trzeba to uszanować.

Trzecia

Tak na rozluźnienie.
Co sądzicie narazie o książce, jak i głownej bohaterce? ^^'

Czekam na wasze komentarze!

Bayo

》¡《 @  / melepeta

rumiankowa wróżka || ITACHI UCHIHA X OC||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz