— Mówię stanowcze nie! Nie zgadzam się. Nie wezmę udziału w tej produkcji. — podsumował krótko, po usłyszeniu zarysu fabuły kinomatografii, którą właśnie przedstawił mu jego agent. Victor już od dłuższego czasu przyprawiał go o zawroty głowy. Podsuwał mu coraz to bardziej irracjonalne (w jego mniemaniu) propozycje filmów, w których miałby wystąpić, z czego najczęściej otrzymywał propozycje ról pierwszoplanowych. Podobnie było i w tym przypadku. Jednak nie to było dla niego problemem. W proponowanym przez Calvillo filmie pojawia się jedna, zasadniczo znacząca dla niego różnica, która wyróżniała ten film na tle tych innych dzieł. Postać, w którą Andrés miałby się wcielić, zakochuje się w... mężczyźnie! Cóż za absurd. Osobiście nie miał nic do osób kochających inaczej, ale nie potrafił wyobrazić sobie siebie w tej roli. On z mężczyzną u boku?
— Przestań wreszcie marudzić i lepiej podpisz ten kontrakt. Ostatnio stałeś się strasznie wybredny. Odrzucasz wszystkie moje propozycje, w tym także te z agencji.
— Owszem, ponieważ nie mogę zgadzać się na grę w tych prymitywnych filmach. Czytasz chociaż ich fabuły przed wysłaniem ich do mnie, czy po prostu bez zastanowienia zgadzasz się na każdą jedną propozycję? — zapytał kpiąco.
— Oczywiście, że je czytam! Nie wysłałbym do ciebie niczego bez wcześniejszej analizy. — powiedział oburzony. — Posłuchaj mnie uważnie. Jeśli dalej masz zamiar się tak zachowywać, to licz się z tym, że będą nas czekać poważne konsekwencje, które wynikną z twoich decyzji, bo na pewno takowe się pojawią. Lepiej dobrze się teraz zastanów, za nim podejmiesz niewłaściwą decyzję. — jego ton był ostry, ale nie zrobiło to jednak zbyt dużego wrażenia na jego rozmówcy.
— Tłumaczę ci, że nie wezmę udziału w tej całej maskaradzie i nie podpiszę tego kontraktu. — brunet dalej stanowczo trzymał swoją stronę. Nie zamierzał przystawać na tą szaloną propozycję.
— Czy ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z konsekwencji jakie mogą z tego wyniknąć? — musiał na chwilę przerwać swoją wypowiedź, aby sięgnąć po brzęczące urządzenie w tylnej kieszeni swoich beżowych spodni. Młodszy o kilka lat od niego mężczyzna dostał właśnie sms, w którym to oficjalnie potwierdzono przyjęcie swojej roli przez... No właśnie.
— Cholera... — skwitował ciemnowłosy mężczyzna uważnie czytając treść SMS-a.
— O co chodzi?
I nagle go oświeciło. Z momentem, z którym otrzymał ową informację, nadarzyła się idealna okazja ku temu, by przekonać bruneta do podjęcia tej współpracy. Spojrzał na niego znad wyświetlacza telefonu i uśmiechnął się chytrze.
— Przemyśl to jeszcze. Chyba, że nie będzie ci przeszkadzać, gdy ludzie będą mówić o tym, że stchórzyłeś i to dlatego nie wziąłeś roli do tego filmu.
— Niby dlaczego mieli by tak w ogóle myśleć? — prychnął rozbawiony. Calvillo w duchu potwornie się ucieszył, ponieważ wiedział, że właśnie udało mu się sprowokować bruneta do dalszej dyskusji. Znał go już tyle lat, dlatego od razu zauważył, że pomimo kamiennej maski, zainteresowały go jego słowa. Musiał teraz tylko uważać, aby wszystko poszło zgodnie z jego myślą.
— To się nazywa show-biznes drogi przyjacielu. Oni zawsze mogą cię zastąpić kimś lepszym i w tym przypadku także. Nie dla nich będzie to strata, tylko dla ciebie. Osobiście uważam, że ta produkcja może wiele osiągnąć. Fabuła jest intrygująca i ciekawa, wręcz powiedziałbym niespotykana. Widziałeś gdzieś kiedyś taki wątek? — zapytał bruneta, ale nie zamierzał czekać na odpowiedź. — Bo ja nie widziałem. A dzięki temu, że produkcja odniosłaby sukces, skutecznie przypomniałbyś ludziom o swoim istnieniu. Nie sądzisz?
CZYTASZ
ᴛʜᴇ ʜᴇᴀʀᴛ ᴡᴀɴᴛꜱ ᴡʜᴀᴛ ɪᴛ ᴡᴀɴᴛꜱ; ᴘᴀʟᴇʀᴍᴏ x ʙᴇʀʟɪɴ
FanfikceKlamka zapadła. Nie było odwrotu od rzeczywistości, która ich obojgu z lekka przerażała. Był to strach przed nieznananym im dotąd uczuciem. A wszystko to zaczęło się pewnego słonecznego dnia w Madrycie...