IV

844 33 25
                                    

Kendra weszła przeszła przez drzwi. W domu było jak zwykle tłoczno i głośno.

Dziewczynka zobaczyła w salonie, siedzących na kanapie dziadka i Tanu oraz babcię kszątającą się po kuchni.

Nagle od strony korytarza nadszedł Warren.
— Co się tak spieszysz? Goni cię jakiś ogr, czy co?
— Nie ważne. — odpowiedziała próbując się nie rumienić na myśl o Paprocie.

Kendra starając się nie przyciągnąć wzroku wszystkich, szybko przemknęła na korytarz.

Dziewczyna zatrzymała się tuż przed drzwiami do pokoju Vanessy.

Po tym jak kobieta pomogła Sethowi zdobyć Vasilisa i udzieliła się w bitwie przeciw demonom została przeniesiona z celi do swego dawnego lokum.

Dziewczynka zapukała.
— Kto tam? — zapytał znajomy głos zza drzwi.
— To ja, Kendra. — odpowiedziała.
— Wejdź do środka.

Zanim dziewczyna zdążyła sięgnąć do klamki, drzwi się uchyliły. Stała w nich Vanessa, wyjmując słuchawki z uszu. Jak zwykle kobieta wyglądała bardzo ładnie.

Przed Kendrą otworzył się pokój Vanessy. Dziewczynka zawsze twierdziła, że to najładniejsze pomieszczenie w całym domu. Na jasno szarych ścianach wisiały oprawione zdjęcia z podróż kobiety, natomiast na jasnej podłodze leżał szary puchaty dywanik. W pokoju znajdowało się także podwójne łóżko z turkusową pościelą, duża szafa, mały stolik nocny oraz toaletka z lustrem, na którym zawieszony był sznur okrągłych lampek tego samego koloru co kołdra.

— Co cię sprowadza w me skromne progi? — zażartowała Vanessa.
— Chciałabym cię prosić o przysługę. Czy mogłabyś... Paprot zaprosił mnie na piknik i chciałabym wyglądać ładnie. — dziewczyna nie wytrzymała.
Kobieta na dźwięk imienia jednorożca zrobiła taką minę, jakby chciała zabić kogoś wzrokiem.
— Chciałabyś żebym cię przyszykowała na randkę? — spytała kobieta już ze spokojnym wyrazem twarzy.
Kendra cała czerwona na policzkach przytaknęła.
— Niech ci będzie. Mam dziś sporo wolnego czasu.

Vanessa pożyczyła dziewczynce swoje ubrania, zrobiła fryzurę i lekki makijaż. Kobieta dała jej także czarną skórzaną kurtkę, ponieważ pogoda gwałtownie się zmieniła - było chłodno i wiał silny wiatr.

— Cudnie! — krzyknęła Vanessa, widocznie zadowolona ze swojej pracy — wyglądasz przepięknie!
Kendra zastanawiała się czy naprawdę tak jest. Czuła się strasznie nieswojo, ponieważ z reguły zakładała ubrania w zupełnie innym stylu, lecz gdy podeszła do lustra to skromnie stwierdziła, że faktycznie wyglądała bardzo ładnie.

— Dziękuję ci! — zawołała Kendra z ekscytacją.
Pomachała przyjaciółce i wyszła zamykając za sobą drzwi.

Właśnie zobaczyła jak Seth schodzi ze schodów. Był przebrany w świeże ubrania, lecz włosy wciąż miał mokre po kąpieli w basenie.
— Uuu... Ale się wystroiła! Czyżby się szykuje randka z Paprotem? – zawołał chłopiec, gdy tylko zauważył swoją siostrę.
— Nie twoja sprawa! — odburknęła Kendra, starając się nie zarumienić.
Seth zaczął się śmiać:
— Rozszyfrowałem cię! Romantyczna kolacja czy może do kina? Albo...

— Cześć dzieci — zawołała babcia z kuchni, jakby specjalnie chciała przerwać tę niezręczną rozmowę — chcecie się napić kompotu z malinojeżyn?
— Jasne! — odparło rodzeństwo chórkiem.
Babcia wyjęła z szafki kuchennej dwa kubki i wlała do nich owocowy napar. Obojgu dzieciom bardzo smakował.
— A teraz już czas na mnie. — powiedziała babcia oddalając się w stronę gabinetu.

Kendra zerknęła na zegar ścienny. Była czternasta trzydzieści. Dziewczyna stwierdziła, że wyjdzie wcześniej, aby przypadkiem się nie spóźnić. Ruszyła w stronę drzwi wyłapując kpiące spojrzenie jej brata, lecz teraz miała inne zmartwienia na głowie – nie umrzeć ze stresu...

Brackendra ~ Baśniobór fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz