Rozdział 4

9 1 0
                                    

Noc okazała się bardzo spokojna. Jak on to przewidział... skąd miał pewność? Może to sprawka miejsca, w którym jesteśmy? Mimo to, nieustannie przebudzałam w panice o własne życie, lecz za każdym razem były to jedynie wymysły mojej wyobraźni lub lis wykradający prowiant.

Jednak coś zwróciło moją uwagę, zdałam sobie z tego sprawę dopiero rankiem.

Zanim ocknęłam się po raz pierwszy, śniło mi się, że obłażą mnie pająki i oplatają swoja siecią. Nie mogłam się wydostać i powoli tonęłam wśród włochatego robactwa.

Otworzyłam nagle oczy i z ulga odetchnęłam zdając sobie sprawę, ze był to tylko koszmar. Odkryłam też co spowodowało że moje doznania były tak realistycznie.

Łowca okrył mnie swoja peleryną bym nie zmarzła. Myśli o mnie, dlaczego...

To nie była jednak jedyna przyczyna. Za ruch pajęczych nóżek moje ciało odebrało ruch moich własnych włosów. Łowca, najwyraźniej nieświadom mojej uwagi przeplatał między palcami pasa moich włosów. Dlaczego wzbudziły jego zainteresowanie?

Echh... tak wiele pytań, a znikąd odpowiedzi.

Wyruszyliśmy z samego rana. Dzień zaczął się wręcz cudownie.

Krótko po opuszczeniu dziwnych szarych wzgórz i ostatecznym pożegnaniu się z nadzwyczajną grzybową zwierzyną trafiliśmy na bagno.

Po prostu z deszczu pod rynnę.

Oczywiście wszystko byłoby jeszcze do zniesienia gdyby nie upartość Łowcy, który ubzdurał sobie, że będzie mnie niósł na barana przez całe bajoro. Próbowałam go powstrzymać ale oczywiste jest jak to się skończyło.

Łowca stąpał ociężale, a z każdym krokiem grzązł coraz bardziej. Przez mętną wodę nie byłam w stanie zobaczyć dna ani jak głęboko są jego stopy. Szybko jednak się o tym przekonałam.

Nagle tuż przy brzegu bagnistego jeziorka łowca zapadł się w mule aż po pas.

- Aaaaaa!- krzyknęłam i objęłam ciaśniej szyję mężczyzny lekko go dusząc- Jesteś cały? Łowco?!

Ten tylko syknął patrząc w dół i złapał się za kark rozmyślając.

Chyba wiem jak nam pomóc, wyjdę na brzeg i wyciągnę go jakoś.

- Hej mam pomysł.- zaczęła schodzić do wody. Zanim jednak zdążyłam zanurzyć stopę łowca złapał mnie za nogi i podrzucił z powrotem na swoje plecy, sprawiając, że prawie dostałam zawału.

- Co ty robisz?! Jak inaczej chcesz stąd wyjść.- nachyliłam się nad jego głową.

Łowca spojrzał na mnie srogo i pociągnął lekko za linę, która mnie trzymała.

-Co? Mam ją rozwiązać?- zapytałam na co on pokiwał głową. Zrobiłam jak kazał. Oh... jakie wspaniałe uczucie. Wolność i swoboda... no nie do końca, wizja śmierci lekko ogranicza mój entuzjazm.

Łowca odebrał ode mnie linę i zaczął zdejmować z siebie łuk uważając by mnie nie zrzucić. Następnie wyjął strzałę z kołczanu i przywiązał do niej linę.

- Jesteś pewien, że to bezpieczne, mój pomysł był chyba le...- nie zdążyłem dokończyć, ponieważ strzała z hukiem wbiła się w pobliskie drzewo niemal je rozpoławiając. Łał... jak on. To niemożliwe.

Gdy ja byłam zaćmiona niedowierzaniem, łowca zdążył przyciągnąć nas do brzegu i odstawić mnie na ziemię.

- Ummm... dalej twierdzę, że mój plan byłby lep...- znów mi przerwał łapiąc mnie silnie za nadgarstek.- Ał!

Łowca objął mnie... i zaczął znów związywać liną. NO TAK, KTO BY SIĘ SPODZIEWAŁ?!

Mógłby być chociaż delikatniejszy.

- przesadzasz- wymamrotałam pod nosem wiedząc, że moje słowa i tak nic nie dadzą.

Wtedy stało się niemożliwe. Łowca... on.. uśmiechnął się. Wręcz niezauważalnie, lecz uśmiechnął się. Zaniemówiłam. To cud!

Z zachwytu wyrwała mnie woda na twarzy. Mężczyzna delikatnie mnie ochlapał i pociągną za linę.

- Ty... ty jednak masz coś poza masą mięśniową. - Zaczęłam tuptać za nim.

Minecraft DiaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz