Zrozumiawszy granice zbrodni, odchodzi Nemezis w głąb pętli grzechu, wiążąc supeł na krtani winnego nieludzkiego czynu.
Czeka jeszcze chwilkę, trzymając prawą dłonią zgniłe jabłko.
Przeżuwa powoli gorycz obola pozostawionego na jej metalicznym podniebieniu.
Z lekkością natomiast lewą ręką puściła w obrót koło, które przy każdym nachyleniu wydaje płomienne błagania i jęki Iksjona.
Z gracją nie podobną do jej osoby, lecz dostojnością nad wyraz przypominająca ją samą, podchodzi do lica skazańca.
Dociskając mu odpowiednio stryczkową koronę, gładzi jego młodą skórę, jakby na znak zrozumienia i wyrozumiałości.
Ponaglana przez Erynie uśmiecha się ostatni raz przepraszająco i przybiera szkaradny wyraz twarzy.
Targana gniewem ludzi i bogów, z całą precyzyjnością bata oddziela winy od sprawiedliwości na skórze młodzieńca.
Skazaniec martwym wzrokiem przeszywa Kobietę bez win i wstydu, która przed sekundą uroniła moment zmieszania (nie)ludzkiej słabości. Wie, że wygrał, więc gdy Erynie wyżerają jego wnętrzności wiecznym płomieniem, uśmiecha się hardo.09.12.2019 (aktualnie jest 2:44, kiedy to kończę)
CZYTASZ
Nemezis, która odczuwa
شِعرMoim pierwotnym zamiarem była próba napisania czegoś na wzór poetyckiej prozy (coś mnie tknęło po niektórych utworach Herberta). Nie wyszło.