Następne dni były bardzo intensywne. Jednocześnie próbowaliśmy znaleźć pomoc dla Remiela, namierzyć naszych wrogów, przekonać Sebastiana do współpracy, wymyślić plan działania – nie zapominajmy też o duszach Jeźdźców Apokalipsy, które wciąż czekały zaklęte w ciałach naznaczonych, aż w końcu umieścimy je w mądrzejszym miejscu – a do tego jeszcze wygospodarować w tym wszystkim odrobinę czasu dla siebie.
Jakbyśmy mieli mało roboty, na dokładkę zbliżało się Boże Narodzenie. Co prawda większość z nas go nie obchodziła, gdyż demony raczej nie rwały się do wspólnego kolędowania, ale ja i Gabriel co roku hucznie je celebrowaliśmy. Kiedy przed laty wziął mnie pod opiekę, właśnie to święto było pierwszym, jakie razem spędziliśmy. Oznaczało dla nas coś naprawdę wyjątkowego. Szkoda, że cała magia prysła, odkąd ojczulek przebranżowił się na handlarza...
W sobotę ruch w sklepie dosłownie przekroczył ludzkie pojęcie. Klienci nadciągali drzwiami i oknami, pakowali do koszyków, co tylko wpadło im w ręce, zadawali milion pytań, wołając mnie z jednego krańca pomieszczenia na drugi. W międzyczasie Gabe dbał o miłą atmosferę. Ubrał choinkę, obwiesił półki kolorowymi światełkami, a także odziany w czerwony płaszcz, mikołajową czapkę oraz szeroki uśmiech od ucha do ucha częstował każdego ajerkoniakiem własnej roboty – bardzo zresztą smacznym. Gdyby nie on, pewnie dawno bym stąd uciekła.
Gdy wreszcie nadeszła pora zamknięcia lokalu, moje nogi wręcz błagały o miłosierdzie. Marzyłam wyłącznie o powrocie do domu, niestety na to się nie zapowiadało. Czekało nas jeszcze bowiem spotkanie z magiem, który rzekomo posiadał jakieś nowe poszlaki.
Oby było warto, inaczej pożałuje.
– Uch – syknęłam, pociągając haust likieru z plastikowego kubka. – Jestem wkurzona. – Usiadłam przy stole na zapleczu i zdjęłam buty, żeby ulżyć zmęczonym stopom.
Masażem bym nie pogardziła...
– Przepraszam. – Kilian posłał mi skruszone spojrzenie.
– Ty? A niby za co?
– Nie wiem. – Wzruszył ramionami. – Na wszelki wypadek?
– Dlaczego uważasz, że jestem zła na ciebie? – Zaśmiałam się.
– Hmm... – demon podrapał się po brodzie – ...bo zwykle tak właśnie jest?
Zamyśliłam się na chwilę.
– W sumie racja – powiedziałam rozbawiona – ale nie, tym razem ci się upiekło.
– To bez znaczenia. – Kilian podszedł bliżej. Stanął za mną, położył dłonie na moich barkach i zaczął je rozmasowywać, sunąc palcami po najbardziej spiętych miejscach. Jęknęłam przeciągle, czując, jak mięśnie powoli się rozluźniają. Jego ręce działały cuda. – I tak z chęcią ci to wynagrodzę – szepnął mi na ucho. – Na przykład kilkoma dniami na plaży? Tylko ty i ja?
– Na litość boską, daj mi już spokój z tą wycieczką! – Nie wytrzymałam, kiedy demon znów poruszył swój ulubiony temat. Co on się tak uwziął, kurde blade? Smęci w kółko jedynie o tych wakacjach i wojażach, jakbyśmy nie mieli nic ciekawszego do roboty. – Weź sobie na wstrzymanie, dobra?
– Gdyby nie twój upór, dawno byśmy z niej wracali – burknął Kilian. – Nie...
– No właśnie. Nie! – Deamon zatrzasnął książkę z hukiem. – Łeb mnie boli od waszego ciągłego jazgotania o tym idiotycznym wyjeździe, więc albo tam wreszcie pojedźcie, albo sam was zawiozę. Szału można dostać!
Kilian rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie.
– Nie wtrącaj się – warknął.
– A ty mnie nie drażnij, bo niechcący mogę powiedzieć o dwa słowa za dużo – uprzedził. – Znam wszystkie twoje sekrety, pamiętaj o tym. Nie jesteś aż tak przebiegły, jak ci się wydaje.
CZYTASZ
Tylko Umarli Mogą Powstać - Tessa Brown - Tom 3
ParanormalJUŻ W KSIĘGARNIACH! Mam na imię Tessa i jakimś cudem wciąż pakuję się w kłopoty. Zamiast żyć z dala od mroku, spędzając czas z ukochaną osobą, po raz kolejny zamierzam stanąć twarzą w twarz ze śmiercią. Czy ktoś mnie o to prosi? Zmusza? Stawia ultim...