1

366 11 3
                                    

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Puszczam dłoń siostry, która uporczywie nie chce się ode mnie odlepić, jakby bojąc się, że zostawię ją na środku peronu, uciekając w podskokach. Mimochodem trę palcami o szorstki materiał kraciastej spódniczki w próbie pozbycia się z nich potu, który chcąc czy nie chcąc oblepił zarówno mnie jak i moją młodsza wersję, której o dziwo to nie przeszkadza.

- Ania, nie zostawaj mnie.

Podnoszę na nią wzrok, dokładnie lustrując jej twarz. Drżącą warga i wlepione we mnie zaszklone ślepia jasno dają mi do zrozumienia, że coś jest na rzeczy. Przyciągam ją do siebie delikatnie, naprawdę martwiąc się, że rozleci się na kawałki.

- Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć? - szepczę do jej ucha, odgarniając za nie niesforne kosmyki włosów, których nie udało mi się upiąć, mimo starań.

Nie chcę, żeby inni ludzie słuchali naszej rozmowy, bo właśnie taką wadę miał każdy - lubił wpychać nos w nieswoje sprawy. Jasne, sama czasami podsłucham paplaniny sąsiadek, ale one tak naprawdę nie mają najmniejszego znaczenia, bo opierają się na opowiadaniu, co usłyszało się w piekarni, stając po ciepłe bułki z rana.

Mała wczepia się we mnie, chowając nos w ubraniu. Słyszę przeciągłe pociągnięcie nosem. Mamroczę pod nosem, sama nie znając znaczenia słów, które wypuszczam na światło dzienne. Mam tylko nadzieję, że nie są one zbyt niekulturalne.

Korzystając z czasu, który mi jeszcze został, zanim pociąg odjedzie, zaciągam siostrę na bok, mentalnie starając się przygotować do czekającej rozmowy. Mnóstwo razy musiałam rozwiązywać problemy dziewczynki, ale nigdy nie potrafiłam się do tego przyzwyczaić, a zwłaszcza wiedząc, że z wiekiem się one mnożą.

Klękam przy niej, grzebiąc w torebce w poszukiwaniu chusteczek, które pakowałam dzisiaj rano, a tak mi się przynajmniej wydawało.

- Ania... - jęczy, miętosząc moją dotychczas idealnie wyprasowaną koszulę.

Marszczę brwi, poważnie zaniepokojona stanem brunetki. Zdecydowanie w takiej sytuacji wolałabym siedzieć z nią na łóżku w jej pokoju, tak jak miałyśmy w zwyczaju robić, zamiast zwracać na siebie uwagę wszystkich ludzi dookoła.

- Powiedz mi. - mówię, ale brzmi to zbyt twardo niż bym chciała, co powoduje, że mała kuli się sama w sobie.

Kątem oka zahaczam o zegarek na moim nadgarstku. Mam niecałe dwadzieścia minut na wyciągnięcie prawdy od siostry i doprowadzenie ją do odpowiedniego stanu, co wydaje się być strasznie ciężkim zadaniem.

- Nie chcę tam jechać. - mamrocze.

Mrużę oczy, porządnie zmieszana jej słowami. Chodzi o zwykłą niechęć do odjazdu, jak każde inne dziecko? Mimo wszystko nie dopuszczam tego do siebie. Jakiś powód musi mieć.

- Jak to? - pytam, rządając wytłumaczenia, które byłoby w stanie posprzątać bałagan w mojej głowie, spowodowany wręcz panicznym strachem dziewczynki, z kolei wywołanym myślą odjechania do internatu.

- On tam będzie. - chlipie.

Jej słowa zaskakują mnie doszczętnie.

Moja chęć do zabrania siedmiolatki spowrotem do domu wzrasta z każdą chwilą coraz bardziej. Wiem, mimo wszystko, że nie jest to możliwe. Ojciec byłby mocno rozłoszczony, a moje tłumaczenia wydawałyby się w takiej sytuacji zbędne.

- Jaki on? - mamroczę pod nosem, gubiąc się w całej masie zalewających mnie z każdej strony myśli i pytań, które koniecznie muszę wydobyć na światło dzienne, żeby ogarnąć sytuację.

NIE ZAMYKAJ OCZU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz